Uwaga: Każda ścieżka w grze posiada wersje „Stay” i „Non-Stay”. Oznacza to, że Alice może: albo mieszkać na tym samym terytorium (Posiadłość Kapelusznika, Zamek Kier, Wesołe Miasteczko, Wieża Zegarowa), co postać, której ścieżkę chcemy poznać, albo mieszkać na obszarze innego terytorium i jedynie danego bohatera odwiedzać. W przypadku niektórych postaci pojawiają się też dodatkowe endingi i sub-eventy – ale w ramach tej serii recenzji będę o nich wspominać tylko, jeśli mają jakieś istotniejsze znaczenie.
Oficjalnie stwierdzam, że mieszkańcy Zamku Kier są najbardziej pogrzani ze wszystkich grup. Mam jednak poważne zastrzeżenia do tego, jak ta ścieżka została przedstawiona. Widzicie, jedną z podstawowych rzeczy, jaką uczy się scenarzystów, jest to, by sceny „pokazywać”, a nie „opowiadać”. Czyli jak? Ano tak, by odbiorca był świadkiem jakiegoś wydarzenia w fabule i na podstawie niego sam wyciągał wnioski. Tymczasem, co tu dużo ukrywać, historie przedstawione w „Anniversary no Kuni no Alice” nie są wysokich lotów, ale ani razu nie uderzyło mnie to tak, jak w wątku Ace’a, gdzie cały czas słyszałam z ust Alice, jakiż to on nie jest podstępny i nie uśmiecha się tajemniczo, kiedy sam love interest… nie robił w sumie nic. Głównie paplał. Stąd poznawaliśmy „opis” bohatera, ale nigdy nie było naprawdę dane nam „zobaczyć”, z czym te jego cechy osobowości się wiązały.
W każdym razie Ace, dla odmiany, ma aż trzy ścieżki. Zacznę od Stay, w której to Alice zamieszkuje na Zamku Kier, ale ma poważne problemy z odnalezieniem się w korytarzach. Kiedy się tak błąka, trafia na Rycerza, który także się zgubił. W zasadzie on był w stanie permanentnego błądzenia, bo nigdy nie potrafił nigdzie dotrzeć, ale mu to nie przeszkadzało, bo cieszył się przygodą i poszukiwaniami. To dlatego nigdy nie pytał o kierunek, a nawet nie wiedział, gdzie jest jego komnata, dlatego obozował na zewnątrz…
Podczas któreś z takich interakcji, Ace proponuje dziewczynie, by przyłączyła się do jego ogniska. Tak, on rozpalał ogień na korytarzu. W końcu jak to bez paleniska biwakować? Aż Alice ma tego dość, uważa, że to jednak wstyd i prosi, by przenieśli się na zewnątrz. No to przez kolejne kilka scen, co za niespodzianka, bohaterowie błąkają się w ogrodzie albo w lesie, aż są na tyle zmęczeni, że muszą rozbić namiot. Btw. gdzie on trzymał ten ogromny namiot? Czy może zmienił swoją broń w inny przedmiot? Nigdzie nie zostało to powiedziane i chciało mi się aż śmiać na ten widok, bo przypominało mi stare animacje i wyjmowanie przedmiotów zza pleców w Króliku Bugsie czy Kaczorze Donaldzie. Tak czy inaczej, skoro już razem spali, to i zbliżyli się do siebie, pomimo początkowych oporów Alice. (Która nagle stała się tak pruderyjna, że kłopotało ją to, iż Ace zdejmuje przy niej płaszcz… poważnie?).
A skoro już kolejna granica została przekroczona, to mężczyzna otwarcie pozwala sobie na więcej. Całuje MC, kiedy ma na to tylko ochotę, obłapia i prowokuje biednego Królika Petera tekstami w stylu „powinienem ci podziękować, że sprowadziłeś mi do tego świata Alice”. Cały czas utrzymując przy tym swój sztuczny, rzekomo przyjazny uśmiech, chociaż jego słowa zawsze były złośliwe albo posiadały drugie dno. Alice szybko też zauważyła, że Rycerzyk jest tak samo bezwzględny, jak reszta i bawi go np. grożenie Beztwarzowcom czy wdawanie się z innymi w bójki.
Punktem zwrotnym w ich relacjach jest, oczywiście, Bal Królowej. Panowie początkowo odmawiają zmienienia swoich ubrań, a wtedy Alice mówi, że jeśli się nie dostosują do imprezy, to rozpowie wszystkim plotkę, że mają romans. Peter jest taką perspektywą przerażony, a Ace’a to bawi, a przynajmniej do momentu, gdy uświadamia sobie, że posądzanie o sypianie z królikiem nadszarpnęłoby jego reputacje. Potem zaś, po bardzo nieudanym tańcu, bo Rycerz jest dobry tylko w walce i nie potrafi nic innego ze względu na swoją rolę, mężczyzna wmawia MC, że jest zmęczona i wracają wspólnie do komnaty. A dokładniej to prosto do łoża, bo inaczej po co w ogóle uciekaliby z imprezy? Od tego momentu Alice nie potrafi już dłużej zaprzeczać, że się zakochała, choć w sumie nie wie dlaczego, podobnie jak Ace nie potrafi powiedzieć, za co pokochał MC, ale już wie, że nigdy nie pozwoli jej odejść, więc niech nawet nie próbuje.
Gdzieś tam w tle przewija się motyw tego, że niby przyciągnęła go do niej jej… ponura postawa i rozpacz. (Imponują mu ludzie bezradni i w depresji… – czuje wtedy z nimi więź). Alice ogólnie jest zaradną protagonistką, ale ma tendencje do bycia przesadnię pesymistyczną, użalania się nad sobą i marudzenia. Rycerzyk z kolei, ponieważ także skrywa jakiś mroczny sekret – o czym więcej podobno jest powiedziane w następnych częściach, których pewnie nigdy nie poznam – znalazł w niej dzięki temu bratnią duszę. Nie wiem, trudno powiedzieć, zespoilerowałam sobie tylko, że jest to jakoś powiązane z Juliusem. Jedyną osobą, którą Ace szanował.
Ścieżka Stay kończy się więc decyzją Alice, by zostać w Krainie Czarów, bo chociaż skrycie marzyła, by się zmienić i być tak wspaniałą osobą, jak jej siostra, to dała się przekonać, że póki ma miłość Ace’a, to niczego więcej nie potrzebuje. Zaczęła nawet przyjmować rady miłosne od Królowej, w stylu jak zadowolić ukochanego i sprawić, że padnie dla niej na kolana, ale niewiele z tego wyszło, bo Rycerzyk i tak podsłuchał ich babskie plotkowanie, a potem oznajmił MC, że wolałby, aby dowiadywała się takich rzeczy metodą empiryczną…
A to prowadzi nas do bonusowej ścieżki, czyli alternatywnej wersji „Stay”, jeśli przebywamy w Wieży Zegarowej, ale mamy dostatecznie dużo wpływów u obu panów. Chociaż to naprawdę krótka fabuła, bo zaledwie ośmio-odcinkowa. A o czym jest? Ace namawia Juliusa na spacer, ten odmawia, aż Alice przyłącza się do nagabywania. Potem wychodzą razem przejść się po mieście, MC pod ramię z oboma panami i wypytuje ich o wspólne relacje. Alce twierdzi, że Zegarmistrz jest jego najlepszym przyjacielem. Tego drugiego to zawstydza i zaczyna zaprzeczać. Jakiś czas później Alice natyka się na Ace’a… który jest w płaszczu całym brudnym od krwi i nosi maskę, by ukryć swoją tożsamość. Okazuje się, że po prostu wykonuje rozkazy Zegarmistrza. Jak wyjaśnia Julius, Ace jest tak naprawdę byłym Rycerzem Kier, a w rzeczywistości jego podwładnym. Ace symbolicznie odrzucił swoją rolę i chce, by wszyscy o tym wiedzieli… ale praktycznie nie jest to możliwe. Poznajemy jednak nieco więcej szczegółów na temat anatomii ludzi z Wonderlandu. Wychodzi na to, że każdy z nich ma zegar z rolą, który może być wszczepiony – niczym serce – następnemu nosicielowi. Nie będzie to, oczywiście, ta sama osoba, ale też jest to jakaś forma nieśmiertelności… Niektórzy się z tym zgadzają, a inni próbują walczyć – jak Marcowy Zając, który zniszczył zegar swojego przyjaciela, by uniemożliwić jego „odrodzenie”. Zadaniem Ace’a jest zatem przynoszenie zegarów od osób, które odmawiają ich oddania. Na szczęście nie musi ich wyrywać z piersi ofiar. Po zabiciu mieszkańca Wonderlandu jego ciało się rozpływa i zostaje tylko zegar, który następnie dostaje Julius i – niczym bóg – naprawia w razie potrzeby i wprowadza znowu do obiegu.
To po tym nietuzinkowym wykładzie z medycyny z profesorem Acem czas na ścieżkę Non-stay! W tej wersji mieszkałam u Kapelusznika i tylko odwiedzałam Rycerzyka w zamku. A ten z miejsca, już w pierwszej scenie, wypalił z wyznaniem, że lubi bohaterkę i ma tylko nadzieje, że zazdrosny Peter nic mu nie zrobi. Chociaż „zasady gry” i tak wymagają od nich, by próbowali się zabić od czasu do czasu. (Świat, w którym wszyscy są pacyfistami, jest dla niego niezrozumiały). Potem akcja idzie jeszcze szybciej. Ledwo zaczyna się scena druga, a love interest próbuje pocałować naszą MC. Ona, a jakże, tradycyjnie się wzbrania, na zasadzie „trochę chcę, a trochę nie mogę”, więc Rycerzyk odpuszcza tylko, dlatego że obawia się zrażenia do siebie dziewczyny.
Strach okazał się zbyteczny, bo MC sama zainicjowała później słynny „atak na glonojada”. Nazywając to „przyjacielskim cmoknięciem w usta”, bo tak ją poruszyło stwierdzenie, że póki jest szczęśliwa, nawet u boku innego, to Ace’owi to wystarcza. Teraz pytanie, czy była tak naiwna, żeby nie zobaczyć, że ją podszedł, czy tak rozochocona, że było jej wszystko jedno i potrzebowała pretekstu. 😉
Potem dostajemy odwróconą scenę ze ścieżki Petera. To znaczy: Alice obserwuje Ace’a podczas ćwiczeń, a Królik skacze wokół niej i, co jakiś czas powtarza, jak bardzo ją kocha. Tyle że w tym wydaniu Rycerzyk jest takim zachowaniem podirytowany, a nie rozbawiony i nawet rozważa odcięcie rywalowi długouchej łepetyny. Choć zgadzam się, że Peter był wtedy naprawdę nieznośny. Nic dziwnego, że Alice porównała go do sprzedawcy, który próbuje jej wcisnąć warzywa w przecenie… W każdym razie dalsza część sceny idzie dokładnie tym samym torem: panowie mają mały sparing, aby MC mogła ich popodziwiać w akcji.
Jakiś czas później Alice i Ace są na spacerze. Facet dostrzega fontannę, więc… zrzuca ubrania i idzie się wykąpać. No, normalka. Ma nawet „sensowne” wytłumaczenie. Po tym jak ostatnio zabłądził, nie potrafił znaleźć drogi do łaźni, więc cieszy się, że wreszcie może się umyć. Ciekawe jak długo on tak chodził… Może to moja mania natręctw, ale brak odpowiedniej higieny uważam za mało atrakcyjny XD. Chociaż niby mieszkańcy tej krainy stają się automatycznie „czyści” po iluś tam zmianach czasowych. Jak było bowiem powiedziane w ścieżce „Wieży Zegarowej” – są tylko formami, która obleka zegarki. Nie można więc do końca traktować ich jak fizyczne byty. (Chociaż krwawią, jedzą czy śpią… hmmm…). Niemniej całą zabawę w fontannie i namawianie Alice, by do niego dołączyła, kończy przybycie Królowej zdegustowanej zachowaniem swojego podwładnego.
Dalej romans Ace’a i Alice rozwija się w najlepsze. Rycerzyk wykorzystuje odtąd praktycznie każdą okazję, by skradać jej pocałunki – a tu w kurniku, gdy spadają z dachu, a to w sklepie spożywczym – gdy nikt ich nie widzi. W drodze powrotnej z zakupów mężczyzna zostaje jednak zaatakowany przez grupę zabójców. Z miejsca wyklucza z listy podejrzanych Królową i Petera. (Wiedzą, że jest zdrajcą i pracuje w istocie dla Juliusa, ale udają ignorancje). Potem zaś zamienia swój miecz w spluwę i zaczyna rozwalać tłum uzbrojonych Beztwarzowców. Aby jeszcze bardziej dobić i tak już przerąbaną sytuacje randomów, do walki dołącza Marcowy Zając lub Boris (zależy u kogo mieszka MC), który usłyszał hałasy i martwił się o Alice, więc chciał sprawdzić, co się stało. Szybko jednak żałuje swojej decyzji, widząc, jak Ace się popisuje i ściska dziewczynę.
Tymczasem Ace robi się o MC coraz bardziej zazdrosny. Nie pozwala jej już nawet rozmawiać z ogrodnikami, a gdy poświęca za dużo uwagi służbie zamkowej, to bierze ją w ramiona, zatyka usta i zaciąga do pokoju gościnnego, gdzie pomimo (bardzo udawanych) protestów dziewczyny – konsumują swój romans. A to wszystko prowadzi nas do bardzo dziwnego i pokręconego zakończenia. Alice budzi się w krainie snów (jakkolwiek dziwnie to brzmi XD). Nagle pojawia się czarna dziura (WTF?) i Ace, aby uniemożliwić MC powrót do domu. Meżczyzna dosłownie siłą przytrzymuje ukochaną, przyszpila do ziemi i nie pozwala uciec. Ba! Nawet sugeruje, że podetnie jej gardło lub odetnie nogi, jeśli spróbuje go opuścić. Na szczęście nie musi sięgać po tak drastyczne metody, bo Alice sama przyznaje, że w sumie to nie chce opuszczać Wonderlandu i cieszy się, że dał jej pretekst do zostania.
Aby jednak zakończenie zrobić jeszcze bardziej pokrętnym i enigmatycznym, Nightmare dziękuje Alice, że zdecydowała się pokochać ich Krainę, wybrać Rycerza i zostać… a w tle słyszymy czyjś śmiech, widzimy confetti i… cyrk? Pojawia się nawet zarys jakiejś osoby. Jakby błazna? …Ale scena zmienia się znowu. Demon Snów znika, MC widzi Petera w formie królika z prologu, a ten pyta ją z pretensjami „Czy to musiał być Ace? Bo to niebezpieczny i brutalny człowiek”… Aż wreszcie Alice budzi się w swoim domu – tyle że jest z nią jej love boy. Ja już kompletnie nic z tego nie rozumiałam. No, ale przynajmniej nie byłam w swoim zagubieniu sama, bo MC również nie kumała, co się dzieje. Tyle że nie miała czasu się nad tym głowić, bo znowu wpadła w czarną dziurę, a Ace najpierw pogryzł bohaterkę po całym ciele, a potem obiecał sprawić jej jeszcze dużo bólu, by nigdy „o czymś” nie zapomniała… Hę? No comments.
Podsumowanie: To chyba była najbardziej erotyczna ścieżka w całej grze. W sumie to miałam wrażenie, że oni przez większość czasu nic innego nie robili, jak zabawiali się ze sobą. Na dodatek ten epilog z wersji non-stay i różne dodatkowe sceny sprawiły, że zaczęłam się zastanawiać, czy w ogóle opłacało mi się przechodzić „Anniversary no Kuni no Alice” ze świadomością, że mogę nigdy nie zobaczyć fandisków i po prostu tej fabuły nie zrozumieć. Dlaczego Ace współpracował z Juliusem? I dlaczego chciał być tylko niczym niewyróżniającą się „kartą” bez roli? I co tam nagle robił ten cyrk?! Ścieżka Ace’a zostawiła mnie tylko z większą ilością pytań niż odpowiedzi i tak, o ile wątek Stay uważam za nudnawy, o tyle w Non-stay to już absolutnie pojechali po bandzie… Szkoda tylko, że jako odbiorca czułam się przez scenarzystów trochę zapomniana i opuszczona.