Była aktorka zostaje dyrektorem tonącego w długach amatorskiego teatru. Czy uda jej się ocalić dzieło zapoczątkowane przez jej zaginionego ojca? A może znajdzie wśród pomagających jej mężczyzn miłość swojego życia? Zajrzyj za kulisy sceny i poznaj opowieści o rodzinnych tragediach, przyjaźni i wielkiej pasji do sztuki.
- Tytuł: A3! Act! Addict! Actors!
- Oryginalny tytuł: エースリー, A3! (Act! Addict! Actors!)
- Data wydania: JP: 2017-01-27 / EN: 2019-10-23
- Developer: Liber Entertainment
- Wydawca: Liber Entertainment, Cybrid
- Pełen dźwięk: japoński
- Napisy: angielski
- PEGI: 15+
Bohaterowie
Główna bohaterka
Izumi Tachibana Nowa dyrektorka teatru, która zobowiązuje się wyciągnąć placówkę z długów. Dzielnie wspiera swoich podopiecznych na ich drodze do prawdziwego aktorstwa. |
Spis postaci w grze
Sakuya Sakuma (CV: Koudai Sakai) 17 lat | Masumi Usui (CV: Yusuke Shirai) 16 lat | Tsuzuru Minagi (CV: Kotaro Nishiyama) 18 lat | Citron (CV: Masashi Igarashi) 22 lata |
Itaru Chigasaki (CV: Shintaro Asanuma) 23 lata | Tenma Sumeragi (CV: Takuya Eguchi) 16 lat | Yuki Rurikawa (CV: Shunichi Toki) 14 lat | Muku Sakisaka (CV: Yoshitaka Yamaya) 14 lat |
Kazunari Miyoshi (CV: Ren Ozawa) 19 lat | Misumi Ikaruga (CV: Daisuke Hirose) 19 lat | Banri Settsu (CV: Chiharu Sawashiro) 17 lat | Juza Hyodo (CV: Shunsuke Takeuchi) 17 lat |
Omi Fushimi (CV: Kentaro Kumagi) 20 lat | Taichi Nanao (CV: Kento Hama) 16 lat | Sakyo Furuichi (CV: Yuichi Jose) 30 lat | Tsumugi Tsukioka (CV: Atsushi Tamaru) 24 lata |
Tasuku Takato (CV: Takuya Satou) 24 lata | Hisoka Mikage (CV: Junta Terashima) 25 lat | Homare Arisugawa (CV: Toshiyuki Toyonaga) 27 lat | Azuma Yukishiro (CV: Tetsuya Kakihara) Wiek nieznany |
Recenzja
Uwaga: angielska wersja gry została zamknięta w 2022 roku.
Są takie gry, o których myślimy sobie, że perfekcyjnie nadawałyby się na anime, a „A3! Act! Addict! Actors!” doskonale się w to wpisuje. Co więcej, powiedziałabym nawet, że to jeden z tych rzadkich przypadków, w których fabułę mi się przyjemniej ogląda niż ogrywa, ale to tylko dlatego, że odczuwam już pewne zmęczenie materiału, jeśli chodzi o gry gatchowe. Tak, „A3! Act! Addict! Actors!” jest typową, karcianą grą kolekcjonerską, która – teoretycznie – dostępna jest za darmo, ale tak naprawdę, aby przyspieszyć nasz postęp z odkrywaniem zawartości lub po prostu otrzymać dostęp do unikatowych historyjek, wymaga od nas nieco sypnięcia groszem.
Zacznijmy jednak od settingu. W momencie, w którym piszę niniejszą recenzję, aplikacja oferuje prolog + 7 sezonów opowieści w ramach tzw. „main story”. W czym niektóre z opowieści są dłuższe, inne krótsze i oscylują w granicach kilkudziesięciu rozdziałów. Dostęp do tej zawartości jest faktycznie darmowy, bo kolejne chaptery odblokowują się wraz ze zdobywanymi przez nas ogólnymi poziomami postaci (= rank). Z czego początkowe rozdziały zobaczymy bardzo szybko, a późniejsze wymagają już trochę grindowania. Pomówmy jednak jeszcze przez chwilę o fabule, nim przejdziemy do aspektów technicznych.
W „A3! Act! Addict! Actors!” wcielamy się w młodą kobietę o imieniu Tachibana Izumi. Jej wiek pozostaje bliżej nieokreślony, ale MC jest już aktywna zawodowo, co było miłą odmianą, bo zwykle w grach tego typu przypadają nam bohaterki albo dopiero wkraczające w dorosłość albo z jakiegokolwiek innego powodu życiowo nieporadne. Izumi taka nie jest. To ambitna, zdecydowana i pracowita kobieta, która może jeszcze nie na wszystkim się zna, ale nie wiesza się na nikim i zdobywa kompetencję metodą prób i błędów. Łatwo było mi się z nią identyfikować i przyjemnie śledziło się jej losy, bo wreszcie nie miałam wrażenia, że gram jakąś absolutną sierotą, która tylko czeka na ratunek od love interest.
Nope, Izumi sama bierze sprawy w swoje ręce, co widać już w pierwszych scenach, gdy dopiero przybywa do zarządzanego niegdyś przez jej ojca teatru. Jak się okazuje, zabytkowy budynek Mankai Company ma zostać zburzony z powodu długów, a osoba, która wysłała jej list z prośbą o ratunek – Isuke Matsukawa, nawet nie przewidział, że zamiast z byłym dyrektorem Tachibaną (który zaginął w tajemniczych okolicznościach), skontaktuje się w zamian za to z jego córką. I chociaż Izumi planowała tylko wyjaśnić nieporozumienie, to robi się jej żal młodego chłopaka, który miał tego dnia po raz pierwszy wystąpić na scenie. To dlatego przekonuje/okłamuje yakuzę – Sakyo Furuichiego – że tak naprawdę od początku planowała zająć miejsce swojego staruszka i odbudować reputacje teatru. Ma nawet na oku potencjalnych aktorów itp., co prowadzi w efekcie do trudnego, ale nie niemożliwego do wykonania zakładu/zadania. Zburzenie teatru zostaje odroczone w czasie, lecz Izumi musi nie tylko zacząć wystawiać systematycznie sztuki, ale jeszcze skompletować aktorów w ramach czterech wymieniających się grup: Wiosny, Lata, Jesieni i Zimy.
I to właśnie rekrutowaniu potencjalnych, przyszłych gwiazd i opiekowaniu się teatrem poświęcone zostają pierwsze sezony opowieści. W czym warto zauważyć, że składy po pięciu aktorów na grupę (+ potem postaci dodatkowe) to naprawdę od groma bohaterów! Było ich tak dużo i tak zróżnicowanych, że w pewnym momencie miałam poważne problemy z połapaniem się, kto jest kim. Co było uciążliwe w minigrach, ale w fabule miało zarówno zalety, jak i wady. Ciekawie obserwowało się interakcje tak odmiennych charakterów: postaci są w różnym wieku, na różnym etapie rozwoju zawodowego, niektórzy są przebojowi, inni nieśmiali, introwertyczni lub ekstrawertyczni, zręczni lub nieporadni, a razem zamieszkują ten sam, nieco zaniedbany akademik. (Bo z jakiegoś powodu aktorzy z Mankai Company śpią w swoim miejscu pracy/nauki…). W każdym razie, o ile niektórzy szybko wybijali się na tle reszty, bo byli naprawdę nietuzinkowi (np. uzależniony od grania Itaru, sarkastyczny, wyglądający jak dziewczyna Yuki, czy „Samotny wilk” Juza), tak zdarzali się również tacy, co niebezpiecznie przypominali armię klonów, albo po prostu zlewali się z tłem (np. lubiący trójkąty Misumi). Myślę sobie jednak, że to było nie do uniknięcia, przy takiej ilości protagonistów.
W każdym razie w Mankai Compay pracują/uczą się wyłącznie panowie i zasadniczo ich sztuki modyfikowane są w taki sposób, aby pojawiały się w nich tylko rolę męskie, albo ktoś mógł przebrać się w kobiece kostiumy. Nie znaczy to jednak, że gra ma konwencje haremu. Wręcz przeciwnie, powiedziałabym, że wątki romansowe to w jej przypadku jakiś daleki plan, bo chociaż się pojawiają, np. nastoletni Masumi Usui przyłączył się do grupy jedynie dlatego, że zakochał się w Izumi, to jednak główną osią fabuły jest rozwój zawodowy, rywalizacja z innym teatrem i rozwiązywanie prywatnych problemów. A te są naprawdę różne, bo każdy z protagonistów ma inny back ground, sytuację finansową, konflikty rodzinne itd. Dla niektórych teatr będzie kryjówką, dla innych spełnieniem marzeń, a dla jeszcze innych darmową stołówką i łóżkiem. Z czasem jednak, w obrębie każdej z grup, narodzi się coś w rodzaju braterstwa i przyjaźni, my zaś będziemy to wszystko, oczami Izumi, obserwowali z boku, niczym dumni nauczyciele.
Celowo jednak nie będę wdawać się w szczegóły, aby nie zasypać Was spoilerami. Zamiast tego przejdźmy więc do kwestii gameplayowych, bo te nie były znowu tak proste do ogarnięcia. Mechanicznie a „A3! Act! Addict! Actors!” najbardziej przypomina mi „Ayakashi Romance Reborn”. Tak samo jak tam będziemy bowiem kupować karty, które mają swoje statystyki i cechy. Tutaj zamiast żywiołów, podzielono je podle gatunków, stąd nasi aktorzy mogą specjalizować się w komediach, tragediach lub akcji. Dzielą się również na typy: normal, rare, super rare i super super rare. Z czego te ostatnie raczej trudno zdobyć, jeśli nie planujecie płacić za grę – apka ma bowiem swoją własną walutę, nazywaną tutaj „diamentami”, dzięki czemu można brać udział w losowaniach. Ale o tym za chwilę.
Kilka takich samych typów kart można łączyć, wzmacniając tym samym ich staty i odblokowując nowe levele. Taki proces nazywa się w grze „blooming”, bo niby pomagamy naszym aktorom rozwinąć swoje talenty = rozkwitnąć. Karty mają również odrębne poziomy „affection”, co reprezentują serduszka, które – jeśli je zapełnimy – odblokują nam dostęp do dodatkowych historyjek w ramach „backstage”. To dzięki nim możemy dowiedzieć się nieco więcej na temat każdego z chłopców/mężczyzn i chociaż nie są udźwiękowione (w odróżnieniu od fabuły głównej, gdzie wszystkie kwestie są czytane przez aktorów), to i tak miło się je przechodzi. Wreszcie, do levelowania kart, będziemy używali także… kwiatków. Tak, nie przewidziało się Wam. Każdy z aktorów wymaga zbierania innych gatunków roślin. Niezbędnych, jeśli zależy Wam na szybszym postępie w grze.
No to jak w zasadzie grindujemy? Mamy dwa sposoby. Pierwszym z nich są „próby”. Panowie uczą się scenariusza, my nabijamy poziom postaci, affection i ogólnie odblokowujemy inne scenki, zdobywamy diamenty oraz jakieś tam bonusy. Aktorzy mogą też „występować”, a co się z tym wiąże, zdobywać dla nas pieniążki i inne korzyści np. dodatkowe karty, zaś najfajniejszym elementem tego aspektu jest to, że taką sztukę można sobie potem obejrzeć. Potrzebujemy tylko biletów (zdobytych lub kupionych), a wtedy rozgrywa się przed nami animowana scenka z chibi postaciami. Z czego zarówno „próby”, jak i „występy” dzieją się z automatu i nie wymagają od nas niczego więcej, poza ich odpaleniem i dysponowaniem odpowiednią ilością punktów energii (LP lub SP – która sama regeneruje się z czasem lub którą możemy zakupić za diamenty).
Podczas sezonowych Eventów pojawiają się specjalne „próby” i „występy” związane z tematyką danego wydarzenia. Po ich zakończeniu można sobie je odtworzyć w dowolnym momencie, bo zostają dodane do „story”, ale jeśli pominęliście jakiś Event, to niestety, są one zablokowane i bez płacenia nie zobaczycie jego zawartości. Czyli, standardowo, potrzebujemy pewnych, premiowanych typów kart, dostępnych z płatnych losowań, aby szybciej odblokowywać Eventy, a tym samym zwiększać naszą szansę na zapoznanie się z nimi i zachowanie tej dodatkowej zawartości.
Same karty, jak już nadmieniłam, możemy zdobywać na kilka sposobów. Kupić je 1#, czyli tak naprawdę nabyć za prawdziwą walutę diamenty i wziąć udział w losowaniu w ramach zakładki „Tryouts”. Ponownie „kupić je 2#”, ale za diamenty, które udało nam się zebrać w ramach darmowej rozgrywki, np. zawsze zostaniemy nagrodzeni diamentami za ukończenie rozdziałów, czy to main story, czy backstage story, za zadania dzienne, tygodniowe itd. Albo „kupić je 3#” za punkty przyjaźni, które zdobywamy, wysyłając naszym znajomym kwiatki. Ostatnia metoda jest oczywiście najłatwiejsza, ale też karty dostępne w ramach takiego losowania należą do najsłabszych i najmniej atrakcyjnych (tylko N i R). Co więcej, w grze pojawiają się również losowania, w których nie można brać udziału, jeśli nie zainwestuje się „opłaconej waluty”.
A co myślę o samych kartach? Obrazki są spoko dla kart SSR i SR. Te pozostałe niewiele się różnią, więc łatwo się zlewają, mimo to uważam, że „A3! Act! Addict! Actors!” ma bardzo ładną oprawę wizualną. Projekty postaci naprawdę się wybijają. Interfejs jest przejrzysty. Ikonki intuicyjne, a „aktorsko–teatralna” tematyka pozwala przebierać naszych bohaterów w czasami naprawdę dziwne stroje bez jakiejkolwiek szkody dla logiki uniwersum. Daje więc to twórcom absolutną dowolność w wymyślaniu dla gry nowych Eventów i kart. A zaznaczę jeszcze, że podoba mi się, że aby przeczytać backstage story, wystarczy tak naprawdę po prostu używać danych kart w grze, a nie musimy już nic więcej za to płacić. Praktycznie w każdej znanej mi grze typu gatcha, nawet po zdobyciu karty, musiałam mieć jeszcze jakieś klucze, diamenciki, kryształki czy inne pierdołki, by w ogóle zobaczyć opowieść powiązaną z tym, co przecież i tak już kupiłam/zdobyłam. Było to zawsze niezwykle irytujące i doprowadzało do sytuacji, w której zalegała mi w ekwipunku masa limitowanych kart – tylko co z tego, jak zawsze brakowało mi czegoś, aby je levelować czy odpalić fabułę? (I dotyczy to zarówno Mr Love: Queen’s Choice, Obey Me!, czy Ayakashi Romance Reborn). Na szczęście tutaj tego problemu nie uświadczycie.
To co nie zagrało? Minigierka ze zdobywaniem pieniędzy, nie jest czymś, co ludzie z moją koordynacją i refleksem docenią. Musicie klikać w uciekające serduszka, gdy w tym czasie wybrani aktorzy żonglują w tle. Nie był to duży kłopot, ale nie pogniewałabym się, gdyby to też odbywało się automatycznie. Nie do końca podobało mi się również „znikanie” postaci z fabuły na dłuższy czas i już tłumaczę, o co chodzi. Kiedy zrekrutujemy pierwszą grupę aktorów, zdołamy ją polubić i staje się nam bliska… to w kolejnym sezonie zbieramy inną, a bohaterowie z poprzedniej serii gdzieś tam się przewijają smętnie w tle. Podobno dlatego, że jedna grupa wystawia tylko jedną sezonową sztukę na rok… Ale to tak, jakby ktoś się zastanawiał, czemu ten teatr ma problemy finansowe ☆ ~(’▽^人). Utrzymujesz przez 12 miesięcy ponad 20 typów (dorastających chłopców i mężczyzn, czyli koszta x2), z czego tylko 5 w danym sezonie zarabia, bo reszta ćwiczy i zajmuje akademik. Logiczne! W każdym razie łatwo się w takim układzie za ulubionymi bohaterami najzwyczajniej stęsknić. A trochę mija, nim widzimy ich ponownie. No i muszą odtąd dzielić czas antenowy z coraz bardziej rozrastającym się tłumem, a w tej grze nie ma czegoś takiego jak ścieżki indywidualne. Main story zawsze jest wspólna dla wszystkich.
To co się podobało? Fabuła + poczucie humoru. I to do tego stopnia, że sięgnęłam po anime, czego zwykle nie robię, bo nie jestem z tych „oglądających”. Niemniej „A3! Act! Addict! Actors!” to takie urocze okruchy życia. Jest tutaj dużo smutku, dużo śmiechu, sporo o lękach i marzeniach (w tym o tych, które pragniemy zrealizować, i tych, które z jakiegoś powodu nam się nie udały, jak np. kariera Izumi jako aktorki). Wreszcie o najzwyczajniejszej przyjaźni, bo ten motyw jest nawet ważniejszy od tego, co dzieje się na scenie. Dzięki Mankai Company i ciężkiej pracy Izumi (w tym gotowanym przez nią fanatycznie curry) postaci naprawdę zmieniają się na lepsze. I, jak już wspominałam, obserwowanie ich rozwoju budzi nauczycielsko–matczyne instynkty, przez co osobiście miałam absolutnie wylane na jakikolwiek aspekt stricte romansowy, choć starania chłopców, jak tu zaimponować pani dyrektor i tak były rozbrajające.
Niesprawiedliwie byłoby nie wspomnieć również o seiyuu, którzy odwalili tu kawał naprawdę niesamowitej roboty. Podobno niczego tak ciężko się nie odgrywa, jak nieudolnego aktorstwa. Nim jednak nasi podopieczni staną się profesjonalistami, będą się jąkać, mówić kwestie bez uczucia, zapominać teksty, przesadzać z emocji itp., a te wszystkie sytuacje zostały doskonale przedstawione przez utalentowaną obsadę głosową. Pozwolę więc sobie z nazwiska wymienić tylko kilku z nich, np.: Toyonaga Toshiyuki – znany m.in. z roli Orloka w „Piofiore: Fated Memories”, Hino Satoshi czyli m.in. Touma z „Amnesii”, czy Eguchi Takuya czyli. m.in. Gretel z „Taishou x Alice” oraz wielu, wielu innych. Dlatego, co jak co, ale aktorstwo jest tutaj na faktycznie dobrym i tragicznym (kiedy scena tego wymaga) poziomie! (A myślę sobie, że seiyuu mieli pewnie przy takim wyzwaniu zabawę…).
Z gier gatchowych to zdecydowanie jedna z lepszych, z którymi miałam do czynienia. Stoi na bardzo dobrym poziomie wykonania i chociaż nie ma dużo CG, to i tak twórcom udało się podkreślić najistotniejsze, najbardziej kluczowe momenty. A czy ją polecam? Dla tych, którzy kochają podobne gry, odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak. A co jeśli nie przepadacie za apkami mobilnymi? To również możecie dać „A3! Act! Addict! Actors!” szansę, bo nie jest zbyt czasochłonna i można grać w nią bez problemu za darmo, jeśli jesteście cierpliwi, nie przeszkadza Wam grindowanie lub po prostu nie będziecie ubolewali nad słabymi wynikami w Eventach. „A3! Act! Addict! Actors!” to po prostu gra, do której wraca się jak do dobrego serialu. Stąd spodziewam się do apki jeszcze zaglądać, ilekroć pojawią nowe sezony i serdecznie dziękuję za jej polecenie! (*^‿^*)
Cieszę się, że w końcu zrecenzowałaś tą grę!
Na początku mam dla ciebie tipa 🙂
Można w bardzo łatwy sposób zdobywać wszystkie boxy/onigiri/kame, praktycznie nie robiąc nic 🙂
Wystarczy trenować w eventach i za punkty nabite dzięki walkom/występom można grać bez limitu 😀
Wracając jednak do innych rzeczy- tak, MC ma dość poukładane w głowie (spotkałam się dopiero z tym 3 raz, że heroine nie jest głupia jak but.. np jak Ema Hinata, czy tam ta różowa laska z norn9. Była z niej taka fajtłapa XD)
Właściwie z ilustracjami kart to masz ogromną rację..
Jak raz z ciekawości zrobiłam bloom na karcie Azumy, jedyne co się zmieniło to jego wyraz twarzy, ze złej na uśmiechniętą- gdzie tu powaga? xdd
Z „Czasem Antenowym” mimo wszystko zgodzę się pół na pół, ponieważ twórcy zrobili na to rozwiązanie- poboczne historie 🙂
Wtedy możemy np wybrać się z naszą postacią np. do sklepu makijażowego, do kina, albo po prostu wypić winko w jego pokoju XD
Czyli w skrócie, mimo, że w głównej historii nie mamy okazji widzieć swojego ulubieńca zbyt długo,
mamy osobne historyjki, gdzie możemy spędzić z nim czas ..
I chyba na tym skończę..
Nie oszukujmy się, w moim komentarzu nie ma ani ładu ani składu 😀
Ach.. Ja i moje orto ;-;
Ps. Jakie są twoje ulubione postacie i jaką chciałabyś najbardziej wylosować?
Mi mimo, że ciągle lecą jakieś SSR (mam ich chybcia 16 XD) Prawie nigdy nie lecą mi moje ulubione postacie..
Szczęście w pechu XD
Dzięki za wskazówkę! A co do pytania kogo polubiłam… Hmmm… lecąć po grupach to z Wiosny: Masumi (za bycie psycho stalkerem), z Lata: Kazunari (bo lubię ten typ charakteru), z Jesieni: Sakyo (za charyzmę) i z Zimy: Yukishiro (za projekt postaci). Nie przepadam za to za Matsukawą. Myślę, że jakby Tachibana go wykopała, to rozwiązałoby się 50% problemów teatru, no ale ktoś musi robić za chodzącą komedie. (*^‿^*) Jeśli chodzi o karty, to wylosowało mi się od groma chłopaków z Zimy na starcie, więc cokolwiek innego byłoby miłym dodatkiem. Zwłaszcza jakieś dodatkowe backstory z Sakyo.
Z góry przepraszam, że odpisuje dopiero po tyg.
Ale przez cały tydzień byłam pochłonięta nauką do próbnych egzaminów, że całkowicie zapomniałam o twoim blogu i grach :/ (Całe szczęście, że byłam jedna z lepszych XD)
Właściwie to też uwielbiam Azume, za jego smutną przeszłość, lęki jakie mu pozostały po traumie i pseudo dzikie podrywy (’-’)
Grunt by czekać na wątek poświęcony na temat niego w anime, ciekawe co studio wykombinuje, bo jak narazie w anime był tylko wątek Tsumogiego i Tasuku (przeklęta maskotka XDDD)
Z resztą po co to komu?..
Troszkę ci zazdroszczę że masz zimową trupę 🙂
Przepraszam jak marnuje czas ..
Nic nie szkodzi, nie przejmuj się tym – cieszę się, że u Ciebie wszystko dobrze i gratulacje z okazji udanych egzaminów! (*^‿^*) Heh, no niestety z apkami z kartami zawsze tak jest, że nigdy nie dostajesz tych bohaterów, których byś chciał. Miałam ten sam przypadek i w „Obey me”, i w „Mr Love: Queen’s Choice”, a teraz w „Ayakashi Romance Reborn” bezskutecznie próbowałam wylosować Kagemaru… wrrrr… Mnie ta „Zima” – muszę przyznać – na starcie mocno skołowała, bo długo nie wiedziałam, kim goście w sumie są i kogo historie chciałabym przez to poznawać = w rozwój których kart inwestować czas/zasoby. Na szczęście potem się wyklarowało. Pozdrawiam serdecznie!