Hej, hej, hej!
Nową serię Top 5 sponsorują… postaci rodem z gabinetów osobliwości! W końcu wszyscy jesteśmy już świetnie zaznajomieni z archetypami. Tymi nudnymi, przystojnymi bishami, którzy są do siebie tak podobni, jakby pochodzili z jednej odlewni, aż w pewnym momencie nie wiemy czym jeden charyzmatyczny, dominujący prezes korporacji różni się od innego. No, poza kolorem garnituru, a i to nie zawsze. Czasami jednak twórcy kompletnie zaskakują nas swoim podejściem i proponują gry, czy to otome, visual novel, czy z rodzaju dating sims, w których… no właśnie, nie bardzo wiadomo, o co chodziło, ale przynajmniej możemy się przy nich serdecznie uśmiać, gdy patrzymy na listę dostępnych Love Interest! Zwłaszcza przy tych, które funkcjonują jako dobre parodie. Stąd zapraszam dzisiaj do galerii prawdziwych dziwadeł, których raczej nie przedstawilibyśmy na obiedzie rodzinnym matce. Nie znajdziecie tu wzmianek o żadnych celebrytach, biznesmanach czy lekarzach. Tym razem szykujcie się na randkę w ciemno rodem z horroru, ale przynajmniej długo nie zapomnicie takiej historii miłosnej.
1. Hatoful Boyfriend
Gra znana chyba wszystkim, jako „romans z gołębiami”. Nie jestem wielkim fanem tego tytułu ze względu na wykonanie techniczne oraz wspomnianą… eee… dziwaczność? Ale wiem, że gierka ma sporą ilość miłośników i dla osób niezaznajomionych kompletnie z gatunkiem może wydawać się oryginalna. Jako parodia funkcjonuje raczej średnio, przez swoją nadmierną powtarzalność. (By zobaczyć ukryte zakończenie, trzeba odblokować historie wszystkich pierzastych LI – a tych jest w Hatoful Boyfriend naprawdę sporo, bo dostajemy aż 9 postaci!). Niemniej będziemy tu budować jakieś statystyki, a potem nawiązywać bliższe relacje z jednym z naszych ptasich znajomych. (Co może prowadzić do dość ekstremalnych endingów… Zwłaszcza gdy zaufamy niewłaściwej osobie). Ale co my w sumie robimy w tej placówce? Ano właśnie! W trakcie fabuły poznamy prawdę, dlaczego jesteśmy jedynym człowiekiem w szkole oraz rozwiążemy masę innych zagadek na temat tego pokręconego świata. A choć zwykle nie polecam gołąbków, a przynajmniej nie weteranom VN czy otome, to nie można odmówić tej grze oryginalności i zaskakującego plot twistu. No i kto by się tam nie chciał do takiej puchatej, mięciusiej piersi przytulić, a potem wspólnie pogruchać?
2. Shall We Date: Niflheim
To kolejna z pokręconych gier, w których nawet MC jest nietypowa. Oto budzimy się jako księżniczka, po mileniach magicznego snu, w krainie zmarłych, z rozkazu rozrywkowego, nieco dziecinnego, władcy zaświatów – Króla Jeana, aby zostać jego (*chrząknięcie*) „życiową” partnerką. …Choć to chyba nie najlepsze słowo w tym wypadku. W każdym razie nie wszystko idzie po myśli władcy, bo MC bardzo chętnie da się uwieść jednemu z jego ekscentrycznych podwładnych, a i sam Jean nie jest bynajmniej ślepo w ukochaną wpatrzony i ma ważniejsze rzeczy na głowie, np. dobrą zabawę. Jeśli więc kiedykolwiek marzył Wam się romans z duchem, zombie, Frankenstainem czy szkieletem (jakbyśmy przenieśli się rodem do świata podobnego do „The Nightmare Before Christmas”), to trudno o zbieraninę mniej atrakcyjnych Love Interest niż w tej grze. Ale cóż dodać? Każda potwora znajdzie swojego amatora – jak głosi stare, mądre przysłowie. Czemu więc ożywiona sterta kości nie miałaby dać się ponieść gorącej pasji? Tylko dlatego, że nie ma krwi, która mogłaby zawrzeć z namiętności? Precz z dyskryminacją! A skoro wszyscy są tak samo martwi, to chyba nawet nie jest nekrofilia! (Nie mam pojęcia, czy prawo mówi coś na ten temat…). Niestety, muszę jeszcze tylko nadmienić, że Niflheim nie jest obecnie dostępne, odkąd cała seria niezależnych aplikacji Shall We Date zniknęła ze sklepów Google Play i App Store’a, ale może jeszcze kiedyś powróci? Wiecie, w końcu wszyscy nieumarli tak mają… nie lubią długo zostawać w trumnach. (A jako ciekawostkę dodam, że za scenariusz „Niflheim” odpowiadał m.in. obecny producent i scenarzysta „Obey me!”). Aktualizacja: gra jest już ponownie dostępna w ramach apki-biblioteki Story Jar.
3. Jurassic Heart
Skoro były gołębie, to czemu odmówić prawa do miłości… dinozaurom? Precz z dyskryminacją i gatunkizmem! (Robi mi się z tego tekstu mały protest aktywistów). Ta darmowa gierka została zrobiona ewidentnie jako żart w trakcie game jamu i możecie ją znaleźć na stronie twórcy. Taira-kun to uroczy, nastoletni archaiczny gad z pasją do grania na ukulele, a nasza MC… cóż, powiedzmy, że go rozumie i mu kibicuje. Szczególnie że chłopak podszedł do ich pseudo randki bardzo poważnie. Założył nawet elegancki krawacik. (To musi coś znaczyć w języku gadów). A w trakcie tej krótkiej, bo zaledwie paro minutowej, fabuły, opowie nam również o swoim problemie ze wzrostem i o braku zrozumienia, które spotyka go ze strony społeczeństwa. Zwłaszcza w kwestii jego pasji do muzyki. Co z tego, że ma takie małe łapki i trudno mu utrzymać instrumenty? Jeśli zatem macie wolne 5 minut i chcecie się trochę pośmiać, to możecie wysłuchać tego łzawego back story. Nie jest to jednak gra, którą komukolwiek poleciłabym na poważnie. Ale też nie o to w dzisiejszej liście chodzi!
Gra do pobrania TUTAJ.
4. I Love You, Colonel Sanders! A Finger Lickin’ Good Dating Simulator
Kto przynajmniej raz nie fantazjował o romansie z idolem, niech pierwszy rzuci kamieniem. Zwykle jest to jednak jakiś popularny sportowiec, aktor, muzyk, cholera, nawet polityk, a co tam! Mogę chyba jednak spokojnie założyć, że mało kto w roli takiego wyidealizowanego obiektu westchnień wpisywał starszego, siwego pana z bródką, który w historii zapisał się tym, że udało mu się na światową skalę sprzedać masę martwych kurczaków… Niemniej twórcy tej gry wyszli naprzeciw nawet najbardziej nietypowym oczekiwaniom fanów. „I Love You, Colonel Sanders!” to tytuł, który powstał na zamówienie sieci restauracji KFC i został wydany za darmo na Steamie w 2019 roku. Stanowi parodię konwencjonalnych symulatorów randek, a celem gracza jest rozwinięcie romantycznej relacji z fabularyzowaną wersją założyciela KFC — pułkownikiem Sandersem, przedstawionym jako atrakcyjny kolega z klasy w szkole, gdzie bohaterowie uczą się wspólnie gotowania. Ma to jakiś sens? Oczywiście! Zwłaszcza że starszy pan to chodzący „full pakiet”. Ma: talent, wiedzę, urodę, duże marzenia i plany oraz… super moce. A chociaż jako weganka daleka jestem od „romansowania” z marką KFC, to jednak trzeba przyznać, że ich kampania reklamowa wyróżnia się oryginalnością. Kto by się spodziewał, że przerobią swojego założyciela i zarazem brand hero całej sieci na japońskiego bisha? Ktoś tam musiał nieźle zaszaleć w ich dziale marketingu… i chyba zaimprezować przy okazji.
Gra do pobrania TUTAJ.
5. Locked Heart
Myślicie, że dinozaury albo gołębie były dziwne? To co powiecie na ożywione zabawki? I nie mam tu na myśli lalek w stylu tych z „Nameless”, które na koniec i tak zachowują się i wyglądają jak aktorzy z koreańskich dram, więc człowiek w sumie z czasem zapomina, że to tylko ożywione przedmioty. Nope, tym razem chodzi o faktyczne, pluszowe miśki, które większości z nas pomagały zasypiać za dzieciaka. Locked Heart to kolejna, niedługa gra, która nawiązuje do słynnej baśni o „Złotowłosej” oraz dinseyowskiej wersji „Pięknej i Bestii”. Jako Aura, troskliwa i kochająca gotowanie dziewczyna, będziemy mieli szanse zmierzyć się z klątwą, która spadła na pewną zamożną, ale ekscentryczną rodzinę d’Locke, zamieniając ich w zabawki. A przynajmniej to powinien być ich główny problem, ale bohaterowie mają ich dużo więcej. Zwłaszcza tych z osobowością. Miśki reprezentują przy okazji różne archetypy: znajdziemy tu 100% flirciarza, łatwo wpadającego w gniew tsundere oraz spokojnego, wrażliwego miłośnika projektowania ubrań. My zaś powolutku będziemy wraz z MC odkrywać prawdę stojącą za ich nieszczęściem, bo męczą się już tak od 7 lat, a wszystko za sprawą decyzji okrutnego ojca, który wyrzucił na próg, szukającą schronienia twórczynie zabawek… Został więc ukarany za swoje zimne serce. Coś nam to przypomina? Oczywiście, z czasem, panowie przybierają znacznie bardziej humanoidalną formę, ale nie zmienia to faktu, że przez połowę fabuły budujemy relację z pluszakami. A sam tytuł, co tu dużo mówić, jest naprawdę uroczy i ma nawet w miarę sensowną narracje, jak na darmową gierkę wykonaną ewidentnie dla funu.
Gra do pobrania TUTAJ.
I oto pierwsze zestawienie! Spodziewam się bowiem, że cykl o nietypowych romansach i love interests będzie miał kilka części. A czy Wy spotkaliście się kiedyś z grami tak dziwnymi lub bohaterami tak nieszablonowymi, że poważnie zaczęliście się zastanawiać nad intencjami twórców? (I jaka używka była przy okazji dla nich źródłem inspiracji? – bo czasami trudno uwierzyć, że takie rzeczy powstają przy pełnej świadomości). Jak zawsze zapraszam serdecznie do komentowania i do usłyszenia w następnym odcinku!
Tego się nie spodziewałam ;D
Epicko ci to wyszło XDDD
Pobiorę sobie symulator randek z KFC bo jest to takie piękne hah
(Serio, uśmiałam się jak nie wiem XDDD)
Dzięki! Cieszę się, że się spodobało (⁀ᗢ⁀)
Otome z KFC brzmi zachęcająco, pędzę tam ;D
Od jakiegoś czasu chciałam już zerknąć do locked heart, może wreszcie si zmotywuje