Skip to content

Otome 4ever

Blog o grach otome i visual novel.

Menu
  • Aktualizacje
  • Plany wydawnicze
    • Plany wydawnicze 2025
    • Plany wydawnicze 2026
  • Recenzje
    • Otome / Visual Novel
    • Gatcha / Mobile
  • Inne
    • Poradniki
    • Top 5
    • Różne
    • Linki
  • FAQ
    • FAQ
    • Polityka prywatności
  • Kontakt
Menu

Ryuki Finn Keisaiin (Cupid Parasite: Sweet and Spicy Darling)

Posted on 15/10/202515/10/2025 by Hina

Ryuki to jeden z tych love interest, który przeszedł największą przemianę na przestrzeni serii. Z absolutnie nieznośnego, upartego i nieco niedojrzałego typa, stał się bardzo zaangażowanym partnerem… chociaż bardzo niepewnym siebie. I to w zasadzie będzie główny motyw całego wątku, bo chociaż mogłoby się wydawać, że Ryuki ma wszystko: sławne nazwisko, prace marzeń, talent, urodę i – dosłownie – boską dziewczynę, to okazuje się, że nie brakuje mu także kompleksów. (Jak nie nam wszystkim?).

Historia w fandisku zaczyna się od wspólnej wyprawy parki do Japonii. To tam Ryuki ma okazje przedstawić Lynette swoim „staruszkom”, a ci są nudni i stereotypowi jak diabli. Naprawdę, po tylu grach otome, czasami mam wrażenie, że postaci mają dokładnie tych samych rodziców i wszyscy są jakoś spokrewnieni. Dlaczego? Bo zawsze dostajemy nieco energiczną matkę i stoickiego, wycofanego ojca. W każdym razie spotkanie udaje się bez problemu, bo państwo Keisaiin są oczarowani swoją przyszłą synową. Napominają też coś o ślubie, co trochę peszy młodych, bo chociaż są już zaręczeni, to nie mają jeszcze żadnych, konkretnych planów. Eh, przystopujcie trochę, co? Przecież oni ledwo zaczęli ze sobą chodzić… Ale wiecie jak to jest w grach otome. Małżeństwa i tak są zawsze udane, więc nie ma co zwlekać.

Nieco później, traktując przyszłość bardzo poważnie, i po wspólnej wycieczce po Asakushi, Ryuki wypytuje Lynette o swoich potencjalnych teściów. Chciałby ich poznać i przedstawić się, jak należy, ale MC go zbywa, co młody mężczyzna bierze nieco do siebie. W jego głowie zaczyna kiełkować myśl, że może Lynette się go wstydzi, albo wie, że nie zostanie przez nich zaakceptowany, albo może jest jej niegodny… Im częściej więc taka sytuacja będzie się powtarzać: Ryuki będzie naciskać, a Lynette go ignorować, tym silniejsze staną się te toksyczne myśli. Co było nawet wiarygodne, bo kto nie czułby się dziwnie w takiej sytuacji? Pomyślałabym, że albo ktoś ukrywa przede mną kosmicznych toksyków (takich, których jak poznam, to zaraz zablokuje), albo faktycznie, to ze mną coś jest nie tak według ich rodzinnych standardów.

Po powrocie do domu Ryuki wraca intensywnie do pracy nad projektami, skupiając się nad nową kolekcją. Pojawia się jednak pewien problem, bo jego model – Raul, nie mieści się już w kreacje i jest zbyt umięśniony, co było mu potrzebne do roli w filmie, ale niekoniecznie jest pożądane u modela. Poleca zatem w swoje miejsce zamiennika, który jest jednym z najbardziej irytujących bohaterów, jakiego dane mi było poznać. Teoretycznie Ray – bo tak się ten nowy model nazywa – jawi się jako wybór idealny. Ma doskonałą twarz, ciało, potrafi proponować świetne pozy, pasuje do stylu linii rYUKI, a nawet w oczach projektanta – który, jak wiemy, postrzega ludzi jako kolory – jest „nieskazitelną bielą”, ale… Ray to narcystyczny dupek. Serio. Nie miał żadnego oporu z tym, by już pierwszego dnia krytykować Ryukiego, wymądrzać się, zachowywać jakby robił wszystkim łaskę, że jest w pracy i ogólnie uważać, że jest ponad niektórymi ludzi i zadaniami. Ciężko było mi go strawić, ale wiedziałam już, gdzie ten scenariusz będzie prowadził. Zwłaszcza że po konfrontacji z Rayem Ryuki był jeszcze bardziej zagubiony, zakompleksiony i rozgniewany.

Prowadzi to do tego, że nawet kosztem zaszkodzenia swojej marce, Ryuki nie chce już z Rayem współpracować – i wcale mu się nie dziwię, bo czasami zdrowie psychiczne czy atmosfera w robocie są ważniejsze od stanu konta. Wtedy jednak interweniuje jego babcia i wytyka wnukowi, że pozwolił, by negatywne emocje czy uprzedzenia rzutowały na jego profesjonalizm. Oznajmia zatem, że nie da swojego błogosławieństwa na ślub, póki Ryuki nie wygra World Fashion Award, bo tylko wtedy uwierzy, że jest w stanie ponosić konsekwencje swoich decyzji. Like… whaaat? Jasne, niby uspokoiła na stronę Lynette, że ją uwielbia i chętnie powita w rodzinie, ale co im kurde do tego? To dopiero nazywa się nieumiejętność oddzielania życia osobistego i uprzedzeń od pracy! Sabotowanie narzeczeństwa własnego wnuka tylko dlatego, że nie chciał pracować z jednym modelem! XD

Ryuki zaczyna więc rozpaczliwe poszukiwanie idealnego modela, aby wygrać konkurs, ale powoli dociera do niego, że chyba popełnił straszny błąd. Uświadamia sobie, że jego niechęć do Raya po części wynikała z niezdrowej zazdrości o Lynette. Przystojny model okazywał jego narzeczonej zbyt wiele zainteresowania, np. chciał z nią zrobić kampanię reklamową, bo niby „tylko ona pasowała do jego rysów”. Stres, smutek i przerażenie w Ryukim jedynie narastają – i to do tego stopnia, że dopada go artystyczna blokada, więc nie potrafi nawet skończyć projektów. Wreszcie, zdesperowana Lynette wyznaje Ryukiemu, że jest – a raczej była – Kupidynką, tylko że do niego to jakby… nie dociera? Jest tak wyłączony i zamknięty w swoim małym, pełnym lęków świecie, że niby jej przytakuje, ale tak naprawdę nie zrozumiał, co próbowała mu powiedzieć.

Od tego czasu Ryuki zaczyna Lynette unikać, bo dociera do niego wieść, że Ray został zatrudniony przez projektanta o ksywie Golden Apple, więc staje się jasne, że nawet gdyby chciał, to już za późno, aby naprawić swój błąd. Tymczasem Lynette myśli, że ta nagła rozłąka wynika ze strachu albo rozczarowania Ryukiego faktem, że okazała się boginią… I w zasadzie przypadek znowu ich zbliża do siebie. Pewnego dnia, przygnębiona Lynette natrafia na Raya, a ten próbuje wymusić na niej wyjawienie sekretu: „o co pokłóciła się z Ryukim?”. Poważnie? I niby czemu miałaby ci się zwierzać? Heh… W każdym razie Ryki przysłuchuje się temu z boku i gdy uświadamia sobie, że Lynette to właśnie jemu, a nie Rayowi, zdradziła swoją najcenniejszą tajemnicę (chociaż nawet nie wie, o co chodzi, bo wtedy nie słuchał XD), to jest w niebo wzięty. Ratuje ukochaną ze szponów Raya i razem idą do domu Ryukiego, aby wreszcie szczerze porozmawiać. (Przy okazji na jaw wychodzi jeszcze jeden powód, dlaczego mężczyzna unikał spotkań. Otóż przez cały ten stres… wyskoczył mu pryszcz. Pierwszy raz w życiu. A to wprowadziło go w taką panikę, że wolał zamknąć się w czterech ścianach niż pokazać tak Lynette XD).

Bohaterowie obejmują się, wyjaśniają sobie wszystkie nieporozumienia i ponownie wyznają miłość. Dla Ryukiego fakt, że Lynette nie jest człowiekiem, nie stanowi żadnego problemu. Nie jest nawet zbyt zdziwiony i cieszy się, że teraz już wie, dlaczego nie mógł poznać jej rodziców. Wcześniej jednak wciąż czeka ich konkurs do wygrania, dlatego Lynette i Ryuki łączą siły, aby sprostać wyzwaniu rzuconemu przez babcie.

A wtedy los zsyła im smutnego Owena, który zabrał Melanii na randkę z koszmarów, i nie wie, co właściwie spierdoczył, bo wydawało mu się, że wszystko doskonale zaplanował. Tak samo, jak w grze podstawowej, tak i teraz, Lynette i Ryuki postanawiają mediować w imieniu pary, aby pomóc im się pogodzić. W zamian za to Owen ma zostać modelem Ryukiego, bo potrzebował kogoś przystojnego, naturalnego i pasującego do motywu „prawdziwa miłość”, więc wszystko układało się pomyślnie.

W trakcie konkursu Owen faktycznie wypada doskonale i robi piorunujące wrażenie na Melanii, która za sprawą Lynette dała się przekonać, by nie skreślać mężczyzny, a wyjaśnić z nim wszystkie nieporozumienia. Przy okazji wychodzi na jaw, że tajemniczym Golden Apple była cioteczka Minerwa, która zakochała się w Rayu za jego oziębłość i dlatego chciała z nim współpracować. Ten jednak – zwłaszcza po nieudanym konkursie – miał jej już jednak serdecznie dość. Nie będzie przecież żadną niespodzianką, jeśli powiem, że to Ryuki dominuje całe Fashion Show swoim projektem o nazwie „Komunikacja”, co mnie mocno rozbawiło, bo w składzie sędziowskim była jego babcia. Taaa… na pewno obiecała reszcie oceniających, że na 100% nie będzie w tym nepotyzmu.

Po konkursie – i po dostaniu od Omara oferty pracy we Francji (Brrrr! Nie rób tego Ryuki!) –  młody projektant ma jeszcze okazje pogadać z Rayem, a ten nagle pokazuje się z innej strony. Wyjaśnia, że nigdy nie rozumiał, skąd taka wrogość w jego kierunku, bo zawsze był fanem projektów Ryukiego i uważa, że doskonale, by je prezentował. Nigdy też nie interesował się Lynette na płaszczyźnie innej niż profesjonalny. Jeśli więc Ryuki da mu szansę, to chętnie będzie twarzą jego marki.

W dobrym zakończeniu parka bierze japoński ślub, bo było to ogromne marzenie Ryukiego, aby zobaczyć kiedyś ukochaną w tradycyjnym stroju ze swoich stron, no i by uroczystość odbyła się w wybranej przez niego świątyni. Bez farby na włosach i w innej fryzurze Ryuki wygląda jak swój korporacyjny brat bliźniak, ale i tak pozostawał atrakcyjnym bishem. XD

W innym zakończeniu parka dostaje maila, że japońska świątynia będzie w renowacji przez dłuższy czas… A skoro nie chcą tyle czekać, to postanawiają hajtnąć się w rodzinnych stronach. Zwłaszcza że Lynette pragnęła dla odmiany, aby na ślub włożyć sukienkę, którą Ryuki kiedyś dla niej zaprojektował. (Zabawne, że w happy endingu spełniamy marzenia kogoś innego, a w neutralnym własne… = w sensie, MC).

Jest jeszcze jedno, najgorsze i szalenie dziwne zakończenie rodem z mrocznych odmętów stron z fanfikami. W tej wersji, w wyniku częstej współpracy, Ray poznaje się z Lynette lepiej i się w niej zakochuje. Ta oczywiście odrzuca jego amory. Kiedy jednak spotyka się później z narzeczonym, to porusza temat wieczoru kawalerskiego i Ryuki bez oporu wskazuje Raya jako jednego z gości. (Poważnie, go?). Parka zaczyna się ze sobą migdalić, ale wtedy właśnie, bez zapowiedzi i bez pukania, nachodzi ich Ray, który prosi, by sobie nie przeszkadzali, bo chętnie popatrzy. Aby więc pokazać mu swoją dominację i fakt, że Lynette należy do niego, to Ryuki zabawia się z narzeczoną w momencie, gdy kumpel siedzi obok na tej samej kanapie… Heh… Nie oceniam cudzych fantazji. Każdy ma do nich prawo, ale to było dziwne XD. W sensie nic nie wskazywało ma taki ending i pojawił się po prostu, aby szokować. Może dlatego, czytając go, uniosłam tylko brew i tyle. Nie wyobrażam sobie bowiem, by ktokolwiek Raya polubił na tyle – po tym, jak został przedstawiony – aby w ogóle uznać tę scenkę za potrzebną czy hot. Nie wiem też, czy moja ciekawość świata sięgała tak daleko, by chcieć wiedzieć, że Lynette i Ryukiego kręci ekshibicjonizm.

Podobnie jak wiele innych ścieżek w całym fandisku, tak i opowieść Ryukiego miała swoje słabsze i naciągane momenty. Niestety, podobnie jak w przypadku Shlebiego czy Petera trafił mu się antagonista z koszmaru, czyli tak, który był tak niestawny, że krzywiłam się, ilekroć zabierał czas antenowy. Można by się też zastanowić nad tym, czy nie doszło tutaj do odgrzewania tegoż samego kotleta, bo głównym problemem parki są problemy z komunikacją, tyle że… to coś, co trenuje się całe życie. Chyba więc zbytnio mi to nie przeszkadzało? Wiecie, nawet z bliskimi, a już zwłaszcza pod wpływem stresu, czasami po prostu nie potrafimy się porozumieć, bo własne emocje robią nam z mózgu mielonkę. Dlatego nawet to kupuje, zwłaszcza że Lynette i Ryuki to bohaterowie szalenie młodzi.

Mam przez to trochę problemy z ocenieniem tej ścieżki, bo nie bawiłam się przy niej ani źle, ani dobrze. Nie rozbawiła mnie tak mocno, jak ta Shelbiego (chociaż scenka z pryszczem była dobra!), ani nie miała moim zdaniem mocnych, wzruszających momentów, które przekonałyby mnie, że ta parka jest sobie przeznaczona, choćby świat się walił i palił. Chyba uczciwie więc będzie powiedzieć, że była przyzwoita? Fanom Ryukiego powinna się podobać, zwłaszcza dlatego, że zobaczą swojego ulubieńca w innym wydaniu. Nie tylko w kwestii charakteru, ale nawet wizualnym. Ba! Nie zabraknie też trochę prezentów dla miłośników Raula czy Owena, bo panowie też dostali swoje 5 minut sławy. Nie mam tylko pewności, czy ten epilog był potrzeby? (Przez złe zakończenie może nawet niektórych zbulwersuje). Stąd, jeśli mam być zupełnie szczera, nie wydaje mi się, byście wiele stracili, gdybyście nie przeszli tej ścieżki.

Cupid Parasite ~Sweet & Spicy Darling~, Enoki Jun'ya, Narcystyczny, Projektant mody, Rodzeństwo (niezwiązane z MC), Tsundere

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Cześć, jestem Hina! Prowadzę bloga od 2019 r. Jeśli podoba Ci się, co piszę, zostaw komentarz i wpadnij ponownie. Dziękuję za odwiedziny!

Moje ID

Chcesz pograć wspólnie albo pogadać? Znajdziesz mnie na:

Steam

Discord

Love&DeepSpace: 83000453341

KAWKĘ DAJ BLOGGEROWI...

Postaw kawę

Chociaż pisanie o grach sprawia mi dużo przyjemności, to jednak czasami koliduje z codziennymi obowiązkami.

Jeśli podoba Ci się, co tworzę i chcesz okazać mi wsparcie, baaardzo dziękuję za postawienie kawy. Porządna dawka ciepłego naparu rozgrzeje mi serducho i pomoże mi utrzymać bloga jak najdłużej.

Ta strona nie jest sponsorowana przez żadną firmę ani nie jest finansowana z żadnego innego źródła poza moimi własnymi środkami.

Spoiler alert!

Na blogu znajdują się dwa typy recenzji: gier (pozbawione spoilerów) i ścieżek/postaci (ze streszczeniami i spoilerami).

© 2025 Otome 4ever | Powered by Superbs Personal Blog theme