Skip to content

Otome 4ever

Blog o grach otome i visual novel.

Menu
  • Aktualizacje
  • Plany wydawnicze 2025
  • Recenzje
    • Otome / Visual Novel
    • Gatcha / Mobile
  • Inne
    • Poradniki
    • Top 5
    • Różne
    • Linki
  • FAQ
    • FAQ
    • Polityka prywatności
  • Kontakt
Menu

Sasayama Kyril (Yukar From The Abyss)

Posted on 12/09/202512/09/2025 by Hina

No dobra, prędzej czy później musiała trafić się przecież ścieżka, której przechodzenie było męczące, chociaż na takie się nie zapowiadało. Kyril to love interest, który zrobił z naszej MC absolutną, bezmyślną kukłę, która dałaby się oszukać nawet 5-latkowi i która podąża ślepo za „ukochanym”, bo… cholera wie w sumie dlaczego? Motyw, którego nad wyraz nie trawie i który przewija się często w otomkach typu mobile, więc po Yukar from the Abyss spodziewałam się trochę więcej. Niestety, gorzko się rozczarowałam, ale już pędzę do streszczenia Wam tej wyrąbistej historii! A co! Czemu mam cierpieć w samotności?

Po dwóch ścieżkach – albo 3 sekundach zastanowienia – jako gracze wiemy, że Kyril to podejrzany typ. Bohaterka poznaje go, kiedy przebywa w barze. Ot, nagle, przysiada się do niej nieznajomy, który jest prezesem jakiejś wielkiej korpy transportowo-rybnej i robi wszystko, by wywrzeć na naszej mimozie jak najlepsze wrażenie. Ta, bez cienia podejrzliwości, odpowiada obcemu na wszystkie jego pytania, nie zauważa, że ten gmera coś przy jej drinku, a nawet umawia się z nim na przejażdżkę na jakieś mokradła za kilka dni. Czemu? No właśnie… Tak wygląda „debiut” w fabule naszego love interest, a ja już wiedziałam, że będzie ciężko.

W każdym razie, już wychodząc z baru i ignorując kompletnie wszystkie czerwone światła, flagi i lampiony, nasza MC czuje, że jej ciało jest jakieś osłabione… Nie zna tego przyczyny i w sumie płaci za błąd najwyższą cenę, bo w drodze na stacje, w zimową pogodę, traci przytomność, gdzieś na uboczu i… umiera. Tak, moi drodzy, Kyril ją zabił, ale na szczęście Oki Kurumi ma już wtedy wsparcie innych bogów, więc wraca sobie do świata żywych jak gdyby nigdy nic. Plan z morderstwem się więc spektakularnie nie udał, ale bynajmniej nie przez pomysłowość naszej MC, ale przez przypadek. Mimo to, otrzymawszy wiadomość od Kyrila odnośnie do ich wspólnego wyjazdu na odludzie, dziewczyna nie ma najmniejszych oporów, by znowu znaleźć się w jego towarzystwie. No co wy, nigdy nie jechałyście/jechaliście na jakieś bagienne zadupie z typem, z którym gadka w barze trwała z 5 minut? Na dodatek historia z drinkiem i zgonem miałaby ją czegoś nauczyć?

Dla Oki Kurumi to nie problem! Dlatego ląduje w nieznanym sobie miejscu na jakimś pomoście i patrzy na bajoro, kiedy to Kyril oznajmia jej, że musi ją dosłownie na chwilkę zostawić, bo pilne telefony wzywają… Wiecie, jest zabieganym biznesmenem. MC więc tak czeka i czeka, czeka i czeka, aż tu ups! Ktoś ją wepchnął do wody. Dziewczyna umiera w ten sposób po raz drugi – a w zasadzie prawie, bo rozpaczliwie wzywając pomocy, zwraca na siebie uwagę żurawiowego boga Li Huaisu i ten wyciąga ją z mokradeł w porę. Potem bohaterowie lądują u Huaisu w domu, ale wiedząc, że Kyril czuje się niezręcznie pod ostrzałem pytań i czujnym spojrzeniem kami, Oki Kurumi proponuje, by sobie już stamtąd poszli pod byle pretekstem. Jasne, ja też bardziej martwiłabym się o dyskomfort kogoś, przy którym tajemniczo spotykały mnie wypadki, niż wolała wiedzieć, co tu jest grane.

Niemniej Oki Kurumi nie jest przynajmniej aż na tyle ciemna, by nie zacząć podejrzewać Kyrila o bycie jakimś rodzajem kami czy demona, ale nic z tym faktem nie robi. Zamiast tego idzie z kumplami na kolejną popijawę pracowniczą i tym razem, podczas nocnego spaceru, wpadają na krewetkową yakuze. Dosłownie, to była grupa przestępców przyłapana na przemycie owoców morza i innych sakanów, która na widok gapiów-cywilów po prostu postanowiła ich zamordować. Na szczęście dla MC – i ku mojej rozpaczy – okazało się, że w wolnych chwilach, niczym Batman w Gotham City, Kyril walczy z taką nieuczciwą konkurencją, chroniąc interesy swojej korpy. I krewetki. Dlatego ratuje dziewczynę, a sam rozprawia się z przestępcami – część spala na miejscu, a reszcie pozwala utopić się w aucie, które wpycha na wody… No, elegancko. Teraz masz na sumieniu nie tylko zabójstwa Oki Kurumi. Swoją drogą, to tyle, jeśli chodzi o zasadę, że bogom nie wolno bezpośrednio krzywdzić ludzi.

Tymczasem roztrzęsiona MC potrzebuje pocieszenia, więc przyjmuje propozycje Kyrila, by udać się do jego domu. Przecież uratował ją przed yakuzą. Nie było więc sensu go o cokolwiek podejrzewać, nie? Tam, tradycyjnie dla gier otome, facet proponuje jej swoje łóżko i rycersko kładzie się na kanapie w salonie, ale Oki Kurumi uznaje, że to idealny moment, by sprawdzić, czy Kyril jest człowiekiem. Bo jeśli nie – rozumuje sobie – to pewnie podczas snu ujawni swoją prawdziwą formę. …i pewnie dlatego, bez oporów, zaprosił cię na swoją chatę, ty człekokształtny worku ziemniaków? Bo tego nie przewidział? Stąd, przykro mi drodzy czytelnicy i czytelniczki, ale MC niczego się nie dowiaduje. Zamiast tego Kyril ją do siebie przyciąga, całuje i mówi, że nie musi się go bać oraz, że uważa ją za uroczą… Najwidoczniej tak lubił te krewetki, że szukał sobie partnerki o poziomie intelektu zbliżonym do nich.

Po tych wydarzeniach następuje w zasadzie znana nam już doskonale ścieżka Moshirechika, z której twórcy zdecydowali się zrobić common route dla wszystkich love interest, by czymś wypchać fabułę. W tej wersji wydarzeń MC ucieka jednak od demonicznego boga sama, wykorzystując lalkę, którą podarował jej Upa. Kiedy jednak jest już prawie przy portalu, a Moshirechik – w swojej potwornej formie – udał się za nią w pościg, to przed pożarciem – bohaterkę ratuje Kyril, który odstrasza demona magicznym ogniem, ale nie pojawia się osobiście. Kurumi słyszy po prostu jego głos. W ten sposób ucieka i ma jeszcze większy mętlik w głowie. Z jednej strony Li Huaisu oraz Pewrep przekonują ją, że prezes Sasayama Far East Trading jest jakiś podejrzany, chociaż „pachnie jak człowiek”, z drugiej pomaga dziewczynie, gdy ta tylko znajduje się w potrzebie.

Stąd jedynym rozwiązaniem wydaje się szczera rozmowa. Znowu na jakiś mokradłach, tyle że tym razem uczestniczą w niej też pozostali bogowie, a Kyril pojawia się tam… jako lis. Lub raczej humanoidalny lis – Cironnupkamuy. Już nie ukrywa swojej prawdziwej natury, bo skoro zaproszono go na spytki, to nie było sensu. Przyznaje, że dwukrotnie próbował zabić Oki Kurumi i zrobi to ponownie, gdy tylko będzie miał okazje, więc dochodzi do walki, w której wszyscy bogowie zostają ciężko ranni, a lis ucieka. MC kompletnie już więc nie ogarnia, o co w tym wszystkim chodzi, ale martwi się o stan Kyrila. To dlatego, od jego pracownika, wyciąga informacje o rodzinie Sasayama, a ten nie ma oporów, by gadać z obcą babą o sprawach personalnych swojego prezesa. Przecież się przedstawiła i powiedziała, że go zna! Duh?

W efekcie Oki Kurumi trafia na górę Sasayama, gdzie w najlepsze żyje sobie klan lisów, a Kyril jest ich liderem. Na widok dziewczyny facet jest w absolutnym szoku, ale i tak wyznaje jej miłość, całuje i wszystko wyjaśnia. Tak, chciał ją zabić, bo to lepszy los od tego, który ją czekał. Dlaczego? Bo po śmierci ludzie trafiają do Poknamosir, gdzie przebywają ich przodkowie. Czas się tam w sumie spędza fajnie, aż doznaje się amnezji i reinkarnuje, więc czemu nie? Tymczasem na Oki Kurumi polowała zła, druga część jej duszy o imieniu Samayunkur, która planowała uwięzić ją w Nicości. A to oznaczało wieczność w ciemności. Bez wzroku, słuchu, bez czegokolwiek. Dlatego Kyril uznał, że „ochroni” Kurumi przez odebranie jej życia, bo nie wiedział, który z bogów pracuje dla Samayunkur. Ej, Kyril, skoro w tym całym Poknamosir traci się wspomnienia, to niby jakim pocieszeniem to było dla MC? Dla niej śmierć byłaby więc tak samo permanentna.

Przy okazji poznajemy też background lisiego kamuy. Okazuje się, że Kyril zawsze kochał ludzi, a zwłaszcza ich wynalazki. Nienawidził za to niepotrzebnego konfliktu. Dlatego, nawet w XIX wieku, gdy poznał Hijikatę (tak, tego on Shinsengumi), to absolutnie nie potrafił się z nim dogadać i był zły, że Japończycy chcą ciągnąć bezsensowną wojnę domową. Kyril – mimo chęci – nie potrafił jednak przemówić samurajom do rozsądku i to dlatego zatopił ich jedyną nadzieję, czyli zaawansowany statek Kaiyo Maru, zbudowany na zachodnią modłę. Hijikata nazywał go za to podłym i podstępnym lisem, a Enomoto choć wybaczył mu z czasem, to żywił do lisiego boga przez długi czas złość.

Kierując się tą samą logiką, że nawet okrutne rozwiązania, jest niekiedy lepsze, Kyril chciał tak samo postąpić z Oki Kurumi, ale ta namówiła go, by poznali prawdę i poszukali innego rozwiązania. Zwłaszcza że się teraz kochali. Nie pytajcie mnie dlaczego. Tyle że odpowiedzi czekają na nich dosłownie u podnóża góry Sasayama, bo to właśnie tam czai się Li Huaisu, który okazuje się sojusznikiem złej Samayunkur. O tym, czym się kierował, dowiecie się z jego własnej ścieżki. Dlatego tutaj to pominę i wspomnę jedynie, że łącząc siły i używając miecza od Upy, Kyril i Oki Kurumi wypatroszyli żurawinowego bisha, jak sprawny kucharz oczyszczający krewetki z… no, wiecie.

A co się dzieje potem? Żyją długo i szczęśliwie. Dosłownie. MC wprowadza się do Kyrila, o Samayunkur nie dowiadujemy się nic, nikt nie ma im za złe zabicia Li Huaisu… Co prawda Oki Kurumi żali się później znajomym w barze, że nie do końca ogarnia, jaki jest teraz status jej relacji z prezesem, bo nie padła od niego żadna deklaracja, ale ten wątek też zostaje olany. Kiedy wraca do domu, MC bynajmniej nie gada z ukochanym, lecz widząc go w formie małego liska, zaczyna się do niego migdalić (pomimo początkowej obawy, że może być nosicielem tasiemca bąblowca – trzymajcie mnie! XD), aż ten budzi się i zamienia w człowieka, by kontynuowali zabawę w tej formie. The end. W czym to zakończenie było o tyle koszmarne, że nie dość, że MC słuchała psiapsiółek, które robiły za adwokata diabła i wmawiały jej, że jest tylko kochanką na boku, to jeszcze nie wiemy, czy zaraziła się echinokokozą czy nie.

W smutnym zakończeniu Kyril albo zabija MC jeszcze w trakcie walki z Li Huaisu i Pewrepem, albo wspólnie odbierają sobie życie i lisi bóg zabiera ze sobą duszę dziewczyny do krainy kamuy. W efekcie na górze Sasayama palą się ogniki i okoliczni mieszkańcy mówią, że to lisie wesele, a Cironnupkamuy musiał znaleźć sobie żonkę. Co, jak pewnie wielu czytelnikom tego bloga wiadomo, jest nawiązaniem do japońskich wierzeń. I jest niby znowu lepszym rozwiązaniem, bo dzięki temu PONOWNIE ochronił ją przed Nicością. Super.

Cały mityczno-baśniowy klimat prysł. Jasne, są tam jakieś jego elementy, ale tyle, co kot napłakał, a cała wiarygodnością uderzała w dobrym smak i inteligencje odbiorców. Stąd, gdy tylko scenarzyści zaczęli pisać fabułę „na poważnie” i zbliżyli się to otomkowego standardu, to widać, że w zasadzie nie mieli nic do opowiedzenia. Słabiutka ścieżka, o której pewnie nie zapomnę tylko dlatego, że rozwaliły mnie te dywagacje na temat dotykania dzikich lisów i tasiemców. Aż żałuje, że go o to nie zapytała… To mógłby być jeden z najbardziej kultowych dialogów w historii gier otome.

Bóg / Bóstwo, Dyrektor / Prezes, Lis / Kitsune, Mizuki Yoshida, Yukar From The Abyss

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Cześć, jestem Hina! Prowadzę bloga od 2019 r. Jeśli podoba Ci się, co piszę, zostaw komentarz i wpadnij ponownie. Dziękuję za odwiedziny!

Moje ID

Chcesz pograć wspólnie albo pogadać? Znajdziesz mnie na:

Steam

Discord

Love&DeepSpace: 83000453341

KAWKĘ DAJ BLOGGEROWI...

Postaw kawę

Chociaż pisanie o grach sprawia mi dużo przyjemności, to jednak czasami koliduje z codziennymi obowiązkami.

Jeśli podoba Ci się, co tworzę i chcesz okazać mi wsparcie, baaardzo dziękuję za postawienie kawy. Porządna dawka ciepłego naparu rozgrzeje mi serducho i pomoże mi utrzymać bloga jak najdłużej.

Ta strona nie jest sponsorowana przez żadną firmę ani nie jest finansowana z żadnego innego źródła poza moimi własnymi środkami.

Spoiler alert!

Na blogu znajdują się dwa typy recenzji: gier (pozbawione spoilerów) i ścieżek/postaci (ze streszczeniami i spoilerami).

© 2025 Otome 4ever | Powered by Superbs Personal Blog theme