Skip to content

Otome 4ever

Blog o grach otome i visual novel.

Menu
  • Aktualizacje
  • Plany wydawnicze 2025
  • Recenzje
    • Otome / Visual Novel
    • Gatcha / Mobile
  • Inne
    • Poradniki
    • Top 5
    • Różne
    • Linki
  • FAQ
    • FAQ
    • Polityka prywatności
  • Kontakt
Menu

Nicol Ascart (My Next Life as a Villainess: All Routes Lead to Doom! ~Pirates of the Disturbance~)

Posted on 10/06/202507/05/2025 by Hina

Ale mi tą ścieżką złamano serce. Czemu? Bo zaraz po Geordo Nicol był drugą z moich ulubionych postaci w tym uniwersum. Ten ekstremalny kuudere o niesamowitej mocy, która sprawia, że gdy się uśmiechnie, to mężczyźni i kobiety mdleją z zachwytu, a na dodatek troskliwy brat skazanej na ostracyzm Sophii, miał ogromny potencjał fabularny. Wprost nie mogłam się doczekać, żeby zobaczyć jaką historię twórcy dla niego wymyślili. Przed jakimi wyzwaniami staniemy. Jak wreszcie Nicol wyzna Catarinie, że żywi do niej uczucia, pomimo tego, iż jego narzeczoną jego przyjaciela, i bardzo mu to ciąży. Jak wreszcie ona sama poradzi sobie z jego mocą i czy uda się jej nie utracić przytomności… No to mam dla Was, moi drodzy czytelnicy, odpowiedź. Jak sobie twórcy poradzili? Otóż nijak. Bo Nicol z całej paczki postaci był dla mnie najbardziej OOC. Nawet jego seiyuu (w informacjach na oficjalnej stronie internetowej) przyznaje, że to nie jest wersja tego bohatera, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni. I faktycznie – dla mnie ta zmiana była tak duża – że trudno było mi traktować Nicola z anime/książek i tego z gry, jak jedną i tę samą osobę.

To tyle tytułem rantu we wstępie. Czas trochę poopowiadać o fabule, nawet jeśli już wiecie, że nie będę zachwycona. Podobnie jak w przypadku pozostałych bohaterów Nicol ląduje wraz z Sophią na pokładzie Vinculum, bo dziewiczy rejs wycieczkowca, to ważne wydarzenie dla królestwa Quid i Sorcier. Dlatego młodzieniec po prostu reprezentuje swoją rodzinę. Jest w końcu synem premiera. Na dodatek, jako że jest o rok starszy od reszty ekipy i szybciej od nich skończyłby akademie, to była to dobra okazja, by spędzić trochę czasu z przyjaciółmi poza murami szkoły.

W czym na początku, z typowym dla siebie spokojem, Nicol trzyma się na uboczu i jedynie wszystko obserwuje, aż dostrzega zniknięcie Catariny w trakcie jednego z przyjęć na pokładzie. W trosce o jej bezpieczeństwo udaje się na poszukiwanie dziewczyny, a gdy ją znajduje, to szybko parka zostaje oddzielona od reszty. Okazuje się, że statek zaatakowali piraci i Nicol oraz Catarina kończą zamknięci przez wrogów w jednym z pokoi. A dokładniej to Rozy wpuścił ich w maliny. Udawał, że prowadzi ich do magicznego lustra, którym można wysłać sygnał SOS, a tak naprawdę to współpracował z piratami i uwięził szlachciców z Sorcier.

Ale dla Catariny nie jest to wielki problem. Póki ma co żreć – bo znajduje racje żywnościowe w szafkach – i może się wyspać, to nie czuje się nawet zagrożona. Ba! Nie wierzy, że Rozy miał faktycznie złe intencje, bo wyglądał na przygnębionego. Zamiast więc się tym wszystkim trapić, wtajemnicza Nicola w idee dzielenia się jedzeniem „po pół”, bo to podobno powszechna praktyka wśród rodzeństwa, więc zachęca go, by spróbował tego później z Sophią. Jest też jej trochę głupio, że Nicol nic nie zjadł na przyjęciu, bo od razu udał się na jej poszukiwanie, gdy zniknęła z sali. Dlatego tym bardziej naciska, by teraz sobie nie żałował, a on przystaje na jej pomysły z uśmiechem.

W każdym razie parka nie może długo cieszyć się chwilą tylko dla siebie, bo Silva i Rozy zaprowadzają ich wkrótce do pokojów, gdzie przetrzymywana jest reszta towarzyszy. A mnie przy okazji zdziwiło, jak Nicol stał się gadatliwy. Ja rozumiem, że to była jego rzadka szansa, by spędzić trochę czasu z MC, ale nie przypominał w ogóle siebie, gdy sam co chwila inicjował jakąś rozmowę i znajdował nowe tematy… Przyzwyczaiłam się raczej do tego, że on zawsze odpowiada zdaniami pojedynczymi z wyraźną kropką na końcu i to do Catariny należy obowiązek podtrzymywania dialogów…

Niemniej po powrocie do reszty ekipy, Catarina ma okazje się zdrzemnąć, więc uświadamia sobie dzięki wizjom, że znalazła się w fabule fandisku. Może uniknęła zagłady poprzednio, bo udało się jej uzyskać „friendship ending”, ale teraz pojawili się nowi love interest, a Atsu zdradziła jej, że Maria może wkrótce zacząć nowy romans, np. z piratami. Aby dowiedzieć się na ten temat więcej, już po przebudzeniu, Catarina jest otwarta, aby pogadać z Silvą (a także ustalić, co z Rozym), ale ten oświadcza MC, że nie ma nic za darmo i oczekuje od niej za informacje jakiejś rekompensaty… Ta bezczelność na tyle odpala Nicola, że zasłania on swoim ciałem Catarinę i upomina pirata, by pilnował języka, gdy zwraca się do kobiety w obecności jej narzeczonego… i Silva słusznie zauważa, że wyszło dziwnie. Oto Geordo, stoi jak słup soli i słucha najpierw, jak Silva zarywa do jego panny, a potem, nim zdołał otworzyć dziób, to Nicol go w tym uprzedza… Mimo to książę uspokaja, że „no offense taken”, a nawet dziękuje przyjacielowi za obronienie Catariny, ale tamten nie potrafi sobie przebaczyć, że tak wyszedł przed szereg.

Od tej pory Nicol będzie unikał Catariny i to do tego stopnia, że dziewczyna będzie przekonana, iż młodego szlachcica czymś uraziła. Jak bowiem inaczej tłumaczyć to, że traktował ją jak powietrze? Ignorował? Mijał? Udawał, że nie usłyszał pytania? Zrozpaczona zapyta nawet Sophię, czy z Nicolem na pewno jest wszystko okej, ale przyjaciółka zapewni ją, że tak i to tylko taki etap przejściowy… Zresztą parka będzie miała okazje jeszcze porozmawiać – ale przypadkiem. Przestraszona koszmarami Catarina wyjdzie nad ranem do wspólnego pokoju, a tam spotka zaspanego Nicola, którego zbudził jakiś hałas. Myśląc, że to jeszcze sen, młodzieniec pozwoli sobie pogłaskać Catarinę i zapewnić ją, że wszystko będzie dobrze… By ją tym powalić. W sensie dosłownym.

Demoniczny urok Nicola stał się w tamtym momencie tak potężny, że nawet nieco odporna na jego działanie Catarina (głównie dlatego, że znała się z chłopakiem od dawna), nie zdołała się tym razem przed nim obronić. W czym warto zaznaczyć, że sam Nicol nie był świadomy tego, jak działa na innych. Chociaż… to też nie 100% prawda.

Warto zaznaczyć w tym miejscu drugą rzecz, która jest całkiem istotna dla zrozumienia tej postaci, a która w fandisku została zupełnie zignorowana. Otóż to nie jest do końca tak, że brak ekspresji u Nicola wynikał jedynie z jego charakteru. Wiecie, taka maska kuudere i już. W rzeczywistości był to efekt silnego straumatyzowania, bo nie raz był przez różne osoby napastowany. Nie tylko przez kobiety, ale i mężczyzn. Wszystko dlatego, że miał wygląd idealnej, nieziemsko pięknej lalki, która na dodatek, jeśli się uśmiechnęła, to skradała wszystkim serca. Do tego stopnia, że tracili przytomność… albo rozum. Podejrzewam jednak, że w komediowo-romantycznych fandisku nie chciano poruszać poważniejszych tematów. Wiecie, by nie było niezręcznie, chociaż już np. w przypadku Silva, twórcy zeszli na dość mroczne wątki…

Ale to w sumie nie ma takiego znaczenia. Do tego etapu fabuła miała jeszcze jako taki sens. Problem pojawi się już za chwile. Na statku doszło do jakiegoś wybuchu i bohaterowie znowu się rozdzielają. Nicol, Geordo i Catarina wpadają na Federica i lorda Nordena, którzy udają, że chcą pomóc szlachcie, a tak naprawdę próbują ich uprowadzić. Dochodzi więc do walki i – ku mojemu zaskoczeniu – dwóch potężnych magów i szermierzy (+ stojący bezczynnie Rozy i Catarina) nie są w stanie poradzić sobie z jednym gościem… W efekcie Nicol mówi przyjaciołom, aby uciekali, a on sam, przy pomocy wiatru, zasłania się przed wściekłymi atakami Friderica, który znowu coś tam ględzi o nienawiści do kobiet.

Do rozwiązania pojedynku jednak nie dochodzi, bo nagle rozpętuje się burza i silna fala porywa Catarinę z pokładu, gdy ta bezmyślnie próbowała biec. Na szczęście to jeszcze nie pora na jej bad ending. Nie w momencie, gdy tyle osób nad nią czuwało. Dlatego Nicol skoczył za nią do wody, złapał i przy pomocy swojej magii nie pozwolił, aby utonęła, aż dostali się bezpiecznie na brzeg jakiejś pobliskiej wyspy. No to jedziemy teraz z akcją deus ex machina, bo bohaterowie trafiają na posiadłość, która okazuje się kryjówką Silva & Co. Zresztą ich przyjaciele też już tam są i nawet niespecjalnie się martwili tym, że Catarina i Nicol udali się na pływanie w oceanie, bo teraz znowu są szczęśliwie razem.

Nie byłam zbytnio pewna, gdzie fabuła będzie teraz zmierzać, więc z czapy wciśnięto nam jeszcze jednego antagonistę. Zwiedzając posiadłość, Catarina trafiła na magiczny naszyjnik – nazywany okiem wiedźmy – i została opętana. Okazało się, że 1000 lat temu na wyspie żyła pewna władająca magią kobieta, która zakochała się w księciu. Niestety jego ziomkowie upomnieli się o niego i siłą zabrali go do ojczyzny. Kochankowie dali sobie jednak po artefakcie, bransolecie, której mieli użyć, aby jeszcze się spotkać. Facet nigdy jednak tego nie zrobił, więc wiedźma uznała, że ją zdradził. A skoro tak, to będzie się mścić na przypadkowym dzieciach. Geordo przypominał jej o dawnym kochanku, więc aby go podręczyć, kazała Nicolowi wyznawać uczucia Catarinie, albo nigdy jej nie uwolni.

W tym samym czasie MC dogadała się z wiedźmą, że pomoże jej odkryć, czy książę faktycznie ją wystawił do wiatru i dzielą się „kontrolą nad ciałem” na czas śledztwa. Noc należy do Catariny, a dzień do wiedźmy. W czym dziewczyna jest trochę zaskoczona, gdy odkrywa, że spała u boku Nicola, no ale antagonistka kazała mu przecież przymilać się do dziewczyny. Cała ta intryga nie trwa jednak długo, bo dosłownie następnego dnia przyjaciele przeszukują bibliotekę i w starych księgach z legendami trafiają na wzmiankę o zrozpaczonym księciu, który ciągle wzywał ukochaną, ale ta nigdy się nie pojawiła. Wszystko dlatego, że gdy jego towarzysze zabierali go na pokład statku do ojczyzny, to podmienili mu artefakt na jakiś bubel. Zadowolona wiedźma może więc wreszcie porzucić swoją zemstę i odejść do zaświatów, ale wcześniej „robi MC przysługę” w podzięce i całuje w jej imieniu Nicola w policzek. Niby bowiem zajrzała do serca Catariny i znała jej prawdziwe uczucia.

Po tych wszystkich wydarzeniach Nicol uznaje, że nie może dłużej dusić w sobie tego, co czuł. Zwłaszcza że został już raz zmuszony wyznać MC miłość, ale to były tylko tortury i ona nawet nie była tego świadoma. Wcześniej jednak ubiega go Rozy (po jaką cholerę scenarzyści?) i robi dokładnie to samo. Znaczy: przeprasza Catarine i zdradza jej, że ma na nią crusha, ale ta daje mu kosza, bo w sumie… ledwo znała tego typa! Za to Nicola wysłuchuje chętnie i jest jej ogromnie przykro, gdy słyszy z jego ust, że teraz jak już powiedział jej oficjalnie, że ją kocha, to mogą o wszystkim zapomnieć, bo „należy do Geordo”, a on zna swoje miejsce, więc nie będzie im sprawiał kłopotów. (Odwala więc to samo co Alan). MC uznaje, że to zbyt smutne. Nie godzi się na taki obrót spraw i mówi Nicolowi, że nie zamierza udawać, że ta rozmowa nigdy się nie odbyła. Na dodatek podziela jego uczucia, więc oficjalnie wymieniają pocałunek.

W dobrym zakończeniu Geordo godzi się z tym, że został zepchnięty na drugi plan. Mie ma też żalu do Nicola, bo szczęście Catariny jest dla niego najważniejsze. W efekcie, gdy wracają do domu, po tym jak uratował ich statek z Quid, a piraci uciekli, to MC i Nicol zostają oficjalnie narzeczeństwem i zaczynają chodzić na wspólne randki. Ku ogromnemu szczęściu Sophii, bo teraz „miała już Catarinę na zawsze dla siebie!”. I chyba ku uldze rodziny Cleas, bo od początku nie wierzyli, że ich córka/siostra nadaje się na przyszłą królową Sorcier…

I to by było w sumie na tyle, a ja z przykrością stwierdzam, że żadna ścieżka nie przypominała mi tak na prędko sklejonego fillera, jak ta. Niby romantyczne scenki były urocze, a przynajmniej te z pierwszej połowy gry, ale nawet tam miało się wrażenie, że nie ma między nimi jakiegoś sensownego ciągu przyczynowo-skutkowego i dzieją się zupełnie przypadkowo. Ot, tylko po to by coś się działo. Na dodatek tak jak wcześniej opowieści poprzednich love interest były nawiedzane przez Silvę, tak teraz niepotrzebnie dużo czasu antenowego poświęcono Rozy’emu. Poważnie, nie mogli z nim poczekać na jego własną ścieżkę? Musieli go nam wciskać do tego stopnia, że wyskoczył nawet z zupełnie potrzebnym i nieklimatycznym wyznaniem miłosnym?

W drugiej połowie, tej już na wyspie, było tylko gorzej. Naprawdę miałam duży ubaw z upiora wiedźmy, która siedziała tam 1000 lat. Jeszcze raz powtórzę: 1000 lat! A nie wpadła na to, by poczytać w bibliotece, czy nie ma czegoś na temat jej ukochanego i nie rozejrzała się po okolicy, by znaleźć porzucony przez niego artefakt. Sorry fani, ale mamy chyba nową pretendentkę do tytułu Bakariny tej serii. Jakby bowiem nie patrzeć, to nasza MC, która słynie z bardzo małego rozumku, podpowiedziała wiedźmie rozwiązanie. A co ona sama robiła w tym momencie? Zmuszała nastolatków do tego, by romansowali i by miała z tego sadystyczną zabawę kosztem zazdrosnego Geordo. Chociaż nawet to nie zadziało do końca, bo Nicol te swoje wyznania miłosne i komplementy prawił w innym pokoju – z dala od przyjaciół, więc książę gówno w sumie z tego widział i słyszał. Mógł sobie co najwyżej wyobrażać. (Ale ogólnie, patrząc na przeszłość młodego Ascarta, to cała ta sytuacja pozostawiała pewien niesmak. Nie dość, że spotkała go krzywda w dzieciństwie, to teraz został zmuszony, by wyznawać miłość niczego nieświadomej Catarinie, ku uciesze jakiejś durnej wiedźmy… Poza wolą, wiedzą i zgodą MC… Brawa za takt, dla scenarzystów!).

Dlatego, niestety, chociaż lubię Nicola, a niektóre z jego interakcji z Catariną były nawet urocze, to cała ścieżka jawiła mi się jako cholernie niedopracowana. Męczyłam się w drugiej połowie mocno, a co gorsza nie załapałam kiedy, dlaczego i jak MC doszła do wniosku, że w sumie kruczowłosego szlachcica „bardziej niż lubi”. Bo uratował ją przed utonięciem? Bo podzielił się z nią jedzeniem? Bo pierwszy raz w ogóle ze sobą dłużej rozmawiali? Dużo rzeczy tu nie zagrało i nie rozumiem, czemu nie zdecydowano się na zabieg taki sam, jak w przypadku Alana. To znaczy: nie odizolowano po prostu bohaterów od reszty grupy na dłuższy czas i nie dano im się w sobie naturalnie zauroczyć. Jasne, Nicol był tutaj waleczny i bohaterski, ale to nie do końca to, czego się spodziewałam.

Paradoksalnie po innych recenzjach, widzę że ta opowieść jest dość lubiana. Może więc czegoś nie dostrzegam? Jeśli tak, to zapraszam do komentarzy, bo z przyjemnością poznam inny punkt widzenia. Jak wspominałam, lubię Nicola, więc jeśli ktoś może mi uratować część gry, którą mu poświęcono – to będę wdzięczna.

Kuudere, Mag / Czarodziej, Matsuoka Yoshitsugu, My Next Life as a Villainess: All Routes Lead to Doom! ~Pirates of the Disturbance~, Nieodwzajemniona miłość, Przyjaciel z dzieciństwa, Rodzeństwo (niezwiązane z MC), Szlachcic

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Cześć, jestem Hina! Prowadzę bloga od 2019 r. Jeśli podoba Ci się, co piszę, zostaw komentarz i wpadnij ponownie. Dziękuję za odwiedziny!

Moje ID

Chcesz pograć wspólnie albo pogadać? Znajdziesz mnie na:

Steam

Discord

Love&DeepSpace: 83000453341

KAWKĘ DAJ BLOGGEROWI...

Postaw kawę

Chociaż pisanie o grach sprawia mi dużo przyjemności, to jednak czasami koliduje z codziennymi obowiązkami.

Jeśli podoba Ci się, co tworzę i chcesz okazać mi wsparcie, baaardzo dziękuję za postawienie kawy. Porządna dawka ciepłego naparu rozgrzeje mi serducho i pomoże mi utrzymać bloga jak najdłużej.

Ta strona nie jest sponsorowana przez żadną firmę ani nie jest finansowana z żadnego innego źródła poza moimi własnymi środkami.

Spoiler alert!

Na blogu znajdują się dwa typy recenzji: gier (pozbawione spoilerów) i ścieżek/postaci (ze streszczeniami i spoilerami).

© 2025 Otome 4ever | Powered by Superbs Personal Blog theme