Uwaga: historie opowiedziane w Steam Prison ~Beyond the Steam~ są bezpośrednią kontynuacją Grand Endingu z gry podstawowej. Jego ukończenie jest więc potrzebne do zrozumienia fabuły. W skrócie: Cyrus nigdy nie straciła tam rodziców, nie została oskarżona czy skazana na wygnanie, dalej pracuje z Finem jako policjantka, a granice między Heights i Depths zatarły się po dojściu do władzy Yune i jego sojuszników. Wszystko więc jest teraz piękne, sprawiedliwe i różowe.
Jereme, czyli Pierwszy Król, jest jedną z dwóch nowych, dostępnych postaci, która w uniwersum Steam Prison pojawiała się dopiero w fandisku. Aby go poznać, będziemy jednakże musieli ukończyć przynajmniej jeden wątek z historii Jevite’a, bo panowie mają dla siebie coś w rodzaju niezależnych common route’ów, z których jeden wynika z drugiego. Nie będę więc tu streszczać poprzedzających wydarzeń, a zamiast tego zapraszam do wcześniejszej recenzji.
No dobrze. Tyle tytułem wstępu. Czym więc zasadniczo opowieść Jereme’go różni się od jego bardziej żywiołowego braciszka? Ano przede wszystkim tym, że w tej alternatywnej wersji wydarzeń Cyrus nie staje na czele ekipy zwiadowczej. Zamiast tego postanawia posłuchać rodziny i skupić się na sprawach rodowych, czyli spotkaniu z zalotnikami, i dopiero fakt, że Eltcreed przychodzi osobiście pogadać z państwem Tistelle, a na dodatek po ich przyjaciołach z pierwszej ekspedycji ślad zaginął, sytuacja zmienia się diametralnie i bohaterowie, wraz z Yune i Inesem do kompletu, ruszają śladem Fina, Ulrika i Adage’a. Nie będą jednak latać, a skorzystają z powozu, którym po prostu, na chama, pokonają mgłę, o mało nie spierdaczając się przy tym do kanionu.
Jakiś czas później, podczas obozowania na pustyni, bohaterowie zostają znalezieni przez patrol z Cainabel i trafiają przed oblicze młodego króla. Na miejscu dowiadują się, że ich przyjaciele są bezpieczni, ale przetrzymywani w izolacji, bo w międzyczasie doszło do zamachu na życie Jevite’a. Król Jereme nie zamierza ich jednak o nic oskarżać i prosi po prostu o cierpliwość, zapewniając im w zamian jako takie wygody i swobodę przemieszczania, pod warunkiem, że nie będą kombinować.
Cyrus jednak długo na miejscu nie wytrzymuje. W końcu jest kobietą z cojones, więc dość szybko sama zagaduje do młodego króla. Ma tę przewagę, że sprawia najmniej groźne wrażenie z całej ekipy, więc niejako mianują ją na swojego dyplomatę, ale też trochę zaintrygowała Jereme’go, bo do tej pory nie widział nigdy niewiasty-wojowniczki.
Interakcje parki wyglądają przy tym dość podobnie na przestrzeni kolejnych scen. Cyrus odkrywa, że chociaż Jereme robi bardzo nieprzyjemne, pierwsze wrażenie – wydaje się zimny, zdystansowany i władczy, to tak naprawdę ma bardzo miękkie serce. Nie gniewa się na nią, gdy przypadkiem gubi się w tajemnych korytarzach, gdzie obcy nie powinni nawet przebywać, cierpliwie odpowiada na jej pytania, a nawet okazuje się, że przygarnął bezdomnego kotka, aby go opatrzyć i nakarmić. Ogólnie więc, chociaż jest bardzo skryty i małomówny, to jednak przyciąga swoją inteligencją i spokojem.
Szybko zresztą wychodzi na jaw, że tak naprawdę cierpiał z powodu samotności. Wiele osób widziałoby raczej na tronie jego przebojowego brata, niepewne pochodzenie Jeremego rzucało cień na jego prawa do tronu, a na dodatek mężczyzna borykał się z licznymi wątpliwościami, jak powinien postępować jako prawy i opiekujący się poddanymi król. Wbrew pozorom sporo więc go z Cyrus łączyło, bo też na pierwszym miejscu stawiał „służbę” innym ludziom. Na dodatek to wcale nie tak, że rozmowy z MC go nie cieszyły. Wręcz przeciwnie. Podobało mu się, że nie ma wobec niego żadnych uprzedzeń i szczerze chciała poznać kulturę Cainabel. Po prostu miał tendencje do powolnego i ostrożnego dobierania słów, aby nikogo nie urazić, a potem i tak obwiniał się, że mógł coś sformułować lepiej.
Wraz z ozdrowieniem króla Jevite’a (a dokładniej to po tym, jak Adage go uratował), Cyrus może spotkać się ponownie z wszystkimi przyjaciółmi, ale sytuacja polityczna w Cainabel bardzo się komplikuje. Po tym, jak wychodzi na jaw, że to Królowa-Matka próbowała zamordować własnego syna i ogólnie ich frakcja planuje pozbawić Jereme’go tronu, ten skazuje ich obu na wygnanie, bo nie potrafił pozbawić życia konkurentów. Nawet w imię wymierzenia sprawiedliwości. A to dopiero początek kłopotów. Wkrótce do Cainabel przybywa wysłannik Imperium Grendel o imieniu Khalsar, który wprost nazywa Jereme’go bękartem. Okazuje się, że Imperator porwał i zgwałcił poprzednią królową Cainabel, a kiedy wróciła ona wreszcie do ojczyzny, to była już brzemienna.
Jereme nie zamierza jednak słuchać tych oskarżeń, a tym bardziej poddać się najeźdźcom z Grendel, pomimo ich 30 000 armii. Zamiast tego wykopuje posłów z zamku i szykuje się do ewakuacji miasta. Doskonale bowiem zdaje sobie sprawę z tego, że nie mają żadnych szans z taką siłą i agresywnym sąsiadem, ale wtedy z pomocą przychodzą mu Eltcreed & Co. Głównie on, bo to facet odpowiadał za opracowanie planu odparcia ataku. Postanowił w tym celu wykorzystać nie tylko siłę ognia skonstruowanego przez Ulrika buggy’ego, ale też nietypową moc świętego Yune. W efekcie dosłownie pozamiatali na froncie w czasie, gdy Fin i Ines ogarniali sytuację w mieście.
A co w tym czasie robiła nasza MC? Ano osobiście broniła króla, co nawet jej się udawało, póki nie opadła z sił. Wtedy jednak z odsieczą przyteleportował się Jevite, który wrócił z wygnania, aby wesprzeć brata. Razem zapewnili więc Jerememu bezpieczeństwo, a imperialne zakusy Grendel zostały na jakiś czas powstrzymane. Zwłaszcza że teraz Cainabel miało bardzo interesujących i rozwiniętych technologicznie sojuszników z kraju, który nawet nie miał oficjalnej nazwy XD.
(W złym zakończeniu ekipa bez oglądania się przez ramie opuszcza Cainabel, więc w efekcie Jevite i Jereme umierają wspólnie w sali królewskiej, ale wcześniej zabierają ze sobą wrogów za sprawą pułapki z prochu).
Tak czy inaczej, skoro wojna się skończyła, to czas wracać do domu. A Jereme jest z tego powodu bardzo niepocieszony. Nie można tego nazwać jeszcze romansem, bo mężczyzna wprost przyznaje, że nigdy dotąd nie był zakochany, ale… nie chce rozstawać się z Cyrus. Jakby nie było, została jego pierwszym i prawdziwym przyjacielem. Ich wspólne rozmowy zawsze pomagały mu poukładać myśli i wybrać honorowe oraz sprawiedliwe rozwiązanie. Zresztą MC także przyznaje, że będzie za nim tęsknić i obiecuje, że na pewno jeszcze do Cainabel wróci. Nie wie co prawda kiedy, bo czeka ją w domu wiele obowiązków, ale nie zapomni o młodym królu i ich drogi na 100% się skrzyżują.
Co dzieje się już zasadniczo w epilog. Po siedmiu miesiącach Cyrus wpada do Cainabel na koronacje, bo królestwo zmieniło system. Teraz mają tylko jednego króla, a Jevite został premierem. W czym rudowłosy zrobił sobie żart z niisana i ukrył przed nim fakt, że kobieta pojawi się na imprezie, bo chciał zobaczyć jego zakłopotaną reakcję. Nieco później, już w prywatnych pokojach, Jereme uczy Cyrus pisma, którego używają w Cainabel, opowiada jej legendy i ogólnie jest towarzystwem młodej kobiety wyraźnie zachwycony. Widać zatem było, że to wszystko wyraźnie zmierzało w stronę czegoś głębszego. Nawet jeśli nie zostało rozwinięte w fandisku.
I cóż mogę rzec? Kolejna ścieżka z potencjałem, ale dostaliśmy tylko zalążek paringu. Nie będę jednak ukrywała, że Jereme przypadł mi do gustu dużo bardziej. Może dlatego, że Jevite był miejscami zbyt podobny do Eltcreeda, a srebrnowłosy to był po prostu kuudere na sterydach, więc nie miał swojego odpowiednika w poprzedniej obsadzie. Na dodatek mieli z Cyrus bardzo zdrową i fajną dynamikę. Oboje na pierwszym miejscu stawiali dobro innych, ale też chcieli żyć w zgodzie z zasadami, aby móc bez wstydu spoglądać w lustro. Stąd doskonale się pod tym względem uzupełniali i myślę sobie, że byliby wręcz bajkowymi władcami, gdyby kiedyś się zeszli.
A czy coś mi się w tej ścieżce nie podobało? Tak, cała ta intryga z najazdem Grendel była bezdennie głupia. Każda rozmowa z posłami wywoływała u mnie przewracanie oczami, antagoniści byli pokraczni i przerysowani, jak tylko się dało, a ich postępowanie irracjonalne. Jak kurde widzisz, że ktoś jest w stanie w pojedynkę wykosić ci całą armię, to chyba warto dać rozkaz do odwrotu? I po cholerę Khalsar wprosił się rodzeństwu Cainabel na chatę? Kto go w ogóle wpuścił? A co gdyby go z miejsca wrzucili do lochu albo zabili? Dlatego nie ma się tutaj nawet co zastanawiać nad fabułą, bo ta miała tyle sensu, co kupowanie sandałów na lato dla złotej rybki.