Drugi fandisk do Amnesii, który przenosi nas do wydarzeń zaraz po szczęśliwych zakończeniach z Amnesia: Later. Jeszcze więcej przygód i problemów ulubionych par, nowe wyzwania i wyczekiwane epilogi.
- Tytuł: Amnesia: Crowd
- Oryginalny tytuł: アムネシア クラウド
- Data wydania: JP: 2013-04-18 / EN: 2022-09-20
- Developer: Design Factory Co., Ltd. & Otomate
- Wydawca: Idea Factory Co., Ltd. & Gloczus, Inc.
- Pełen dźwięk: japoński (Steam & Switch), brak (iOS / Android)
- Napisy: angielski
- Rozszerzenia i powiązane tytuły: Amnesia: Memories (główna gra), Amnesia: Later (fandisk 1#), Amnesia World (sequel)
Bohaterowie
Główna postać:
![]() | Imię: Bohaterka 19-letnia uczennica i pracownica kawiarni. W skutek wypadku cierpi na amnezję i podróżuje po alternatywnych światach, by odzyskać wspomnienia. |
Ścieżki/Love Interest:
![]() | Shin (Kier) Młodszy o rok, nieco zadziorny, przyjaciel bohaterki z dzieciństwa, który darzy ją nieodwzajemnionym uczuciem. <<RECENZJA>> |
![]() | Ikki (Pik) Student, który posiada własny fanklub. Zawsze jest otoczony przez tłumy wielbicielek. <<RECENZJA>> |
![]() ![]() | Kento (Trefl) Nieco wycofany i niezręczny w sytuacjach społecznych student o analitycznym umyślę. <<RECENZJA>> |
![]() | Touma (Karo) Drugi z przyjaciół bohaterki z dzieciństwa, który jest dla niej niczym starszy brat i wzór do naśladowania. <<RECENZJA>> |
![]() ![]() | Ukyo (Joker) Tajemniczy typ, który zdaje się obserwować bohaterkę, ale nie sposób określić, czy jest wrogiem, czy przyjacielem. <<RECENZJA>> |
Ocena ścieżek: (*♡∀♡) Ukyo ⊳ Touma ⊳ Shin ⊳ Ikki ⊳ Kento (ᗒᗣᗕ)՞
Recenzja
Kiedy w 2022 roku Idea Factory zdecydowała się na wydanie fandisków do Amnesia: Memories na rynek Zachodni, dla wszystkich było to ogromne zaskoczenie. Przede wszystkim dlatego, że ten dodatek powstał w 2013 i – sami przyznacie – zestarzał się jak cholera, bo cała masa różnych edycji konsol zdążyło się przewinąć, zainteresowanie opadło, nadzieje umarły, a i kto miał okazje zagrać w oryginalną Amnesia: Memories, ten zrobił to już dawno temu i pewnie nawet zapomniał, że taka gra istniała. Stąd trudno było mi uwierzyć, że inwestowanie w tą w markę się jeszcze opłaca… Ale co ja tam wiem o biznesie? Stąd była to w sumie miła niespodzianka i bez oporu sięgnęłam po portfel. Zwłaszcza że w tej samej cenie dostałam nie jeden dodatek, a dwa, bo Amnesia: Later i Amnesia: Crowd ukazały się w czymś w rodzaju dwupaka.
Zdecydowałam się jednak na podzielenie tej recenzji i opinię na temat Later znajdziecie pod tym linkiem. Tymczasem tutaj skupię się tylko na zawartości Crowd. Ale by to zrobić, musimy pogadać chwilkę o strukturze dodatku. Crowd nie jest bowiem jedynie prostą kontynuacją, ale zbiorem „smaczków”, które możemy ogrywać w dowolnej kolejności (wybierając je wprost z menu głównego).
Stąd na pierwszy ogień pójdą scenariusze zamknięte we wspólną sekcję pod tytułem Suspense. Osadzone fabularnie w czasach, gdy nasza bezimienna MC ciągle cierpi na tytułową amnezję, jest kierowana przez Oriona, i z typowym dla siebie niezdarnym wdziękiem ładuje się w kłopoty, z którą wybrany love interest musi ją wybawić. Czasami jest gdzieś uwięziona, to znowu ucieka przed potworem, innym razem grozi jej śmierć w pożarze… Cóż, wiecie, taki standardzik.
Nie są to jednak długie opowieści, a każdy z panów dostaje osobną miniścieżkę z dwoma zakończeniami: szczęśliwym i złym. Na dodatek zdecydowanie się w ich obrębie na wprowadzenie kilku dodatkowych mechanik, np. w kilku miejscach mamy możliwość zmienienia perspektywy z bohaterki na love interest – w czym przeważnie nam to pomaga i pozwala uniknąć bad engingów. Daje też szczególny wgląd w myśli Ikkiego, Shina, Toumy, Kento lub Ukyo w sytuacjach, gdy martwią się o naszą Niedojdę-chan. Widzimy bowiem jak jej szukają, jak rozpaczliwie walczą, jak próbują rozwikłać zagadkę, co tym razem jej grozi… Innym słowy mają swoje 5 minut chwały, co akurat w żadnym razie nie szkodzi.
Innym, nietypowym rozwiązaniem zaprezentowanym w Suspense są plansze rodem z gier point & click. Czasami bowiem będziemy musieli dane pomieszczenie „przeszukać”, aby np. zobaczyć, czy w kartonach znajduje się coś przydatnego, albo żeby zbudować barykadę z okolicznych śmierci. Ale to nie tak, że twórcy zachęcają nas do sprawdzania wszystkiego. Nierozważne marnowanie czasu i klikanie każdego obiektu może szybko doprowadzić do bad endingu. Warto więc się czasami zastanowić i słuchać podpowiedzi Oriona, czy zaglądanie do sedesu, gdy chowamy się w kiblu publicznym, to dobry pomysł, czy warto sobie odpuścić… (Tak, moi drodzy, ponieważ akcja dzieje się gdzieś w bliżej nieokreślonym momencie gry podstawowej, to duszek znowu z nami jest – jeśli ktoś się stęsknił! …Bo ja nie bardzo).
A co w ogóle o tych opowieściach myślałam? Cóż, na plus zaliczę na pewno to, że starano się nimi wrócić do nieco mroczniejszego klimatu starej, poczciwej Amnesia: Memories. Pokazać jakieś zagrożenie, a także to, jak MC i jej wybranek zbliżyli się do siebie w wyniku wspólnych przygód i poprzez pokonywanie trudności, np. Ikki będzie miał okazje zabłysnąć intelektem, zapraszając dziewczynę do czegoś w rodzaju szkolnego escaperoomu, a dla odmiany Ukyo będzie próbował pokonać swoje antagonistyczne instynkty i być tym razem sojusznikiem, a nie wrogiem. W czym, niestety, niektóre związki przyczynowo skutkowe stojące za „mrocznymi” wydarzeniami, były naciągnięte to do granic absurdu… ale i tak jakoś udawało się im utrzymać moje zainteresowanie. Ogólnie więc nie bawiłam się źle. Trochę nawet żałowałam, że seria Amnesia straciła ten swój dawny, niepokojący urok, ale też nie powiem, że scenarzyści dali tutaj z siebie wszystko.
Ah, przy okazji, to właśnie w Suspense poznamy też nowego bohatera – Lukę, czyli brata Riki, o którym powiem tylko tyle że… toksyczne rodzeństwo daje czadu. Niestabilność psychiczna (i uroda) musiała być w tej rodzinie w genach. A że był z niego całkiem smakowity bish, to aż trochę szkoda, że nie załapał się na własną ścieżkę. Chociaż podobno facet ma jakąś rolkę w Amnesia: World, ale nie wiem jak wielką, bo jeszcze w to nie grałam. Może kiedyś pokuszę się o recenzje. Dlatego – póki co – ruszajmy dalej!
Następna sekcja, zatytułowana Working, to dla mnie największa bolączka tej gry. Z jakiegoś powodu twórcy uznali, że fanom marzą się scenariusze z postaciami w wersji chibi i minigierki, w których będziemy wykonywać różne obowiązki w kawiarni Waki. W efekcie, towarzysząc w pracy jednemu z love interest, jesteśmy skazani na uczestniczenie w tak pasjonujących wyzwaniach, jak praca na zmywaku, obsługa sali konsumenckiej czy nabijanie rachunków. I o ile niektóre gierki były nawet spoko, nie odbiegały poziomem trudności od tych na telefony, gdy chcemy wyłączyć mózg i poklikać w jakieś układanie cukierków, tetrisy i inne czasopożeracze, to za to szorowanie talerzy z Shinem, ktoś powinien w Japonii zapłacić krwią. Czemu? Ano dlatego, że kontrolery Switcha słabo reagowały na polecenia, w talerze trudno było trafić, czas uciekał, a całą zabawę trzeba powtórzyć kilka razy w trakcie scenariusza… Na dodatek, jeśli nie osiągniemy oceny „excellent!” w każdej z minigier (i mam tu na myśli pomoc WSZYSTKIM bohaterom), to nie odblokowujemy finalnej scenki z Waką i CG w galerii. Ja zaś dość szybko się zorientowałam, że problem absolutnie nie leży w moim refleksie czy niezrozumieniu zasad. Ta gra Shina była po prostu cholernie trudna, a na necie znajdziecie więcej próśb o pomoc, jak przejść ten etap, niż recenzji całego Amnesia: Crowd… Co chyba o czymś świadczy, nie?
Na szczęście to jeszcze nie wszystko i w menu czeka na nas jeszcze kilka innych zakładek. W kolejnym segmencie, czyli Love, twórcy przypomnieli sobie, że po ten fandisk sięgnęliśmy pewnie głównie dla fluffu i historii:
W podsekcji After Story poznajemy zatem dalsze losy parki, po tym, co mogliśmy zobaczyć już w Amnesia: Later, więc jest to nijako kontynuacja do kontynuacji. Ale od razu zaznaczę, że są to opowieści bardzo krótkie, więc nie nastawiajcie się zbytnio.
Z kolei w Communication możemy udać się z naszym love interest na randkę i zagadać go na różne tematy. Jak spotkanie się uda (nabijemy wskaźnik zadowolenia na maksa), to otrzymamy romantyczne CG, a jak nie – to możemy powtarzać próby, ile razy chcemy. Co było nawet uroczę i pozwalało nieco lepiej poznać chłopaków. A przynajmniej wtedy, gdy szczerze odpowiadali, a nie tylko marudzili.
O samym After Story nie będę się rozpisywać, bo moją szczegółową opinię na temat każdej ze ścieżek znajdziecie poniżej. Tutaj powiem tylko, że widać, iż formuła się wypaliła i twórcom brakowało pomysłu na to „co jeszcze mogłoby się w opowieści dziać dalej?”. Fajnie jednak, że przygotowano dla każdej postaci nowy wygląd po „upływie czasu”, a także że każdy załapał się na oficjalne zawarcie związku. Jeśli więc ktoś miał jakieś niedosyty po fabule Amnesia: Later, to tutaj powinny zostać one już zaspokojone.
Ostatnią sekcję zatytułowano Etc. i jest to zbiór przeróżnej zawartości. Między innymi to z tego poziomu możemy wydawać punkty zarobione w trakcie pracy w kawiarni i odblokowywać mini-eventy; pogadać z Orionem i nadać mu imię (dla jego ludzkiej postaci); podejść do testu kilkudziesięciu pytań z wiedzy o serii Amnesia; czy po prostu zagrać w karty. (Tak, kolejną minigrą są tradycyjne karty, tyle że z wizerunkami głównych postaci).
Swoją drogą, Orion znowu załapał się na coś w rodzaju krótkiej ścieżki, ale tym razem jego motywacje są inne. Postanawia wziąć udział w rywalizacji o serce MC, ale zdaje sobie sprawę z tego, że w ludzkiej postaci dzieli ich różnica wieku. Muszą więc jeszcze trochę „poczekać”, aż przestanie to być tak wyraźne, ale potem jest zdeterminowany zmiażdżyć konkurencje. Co może się komuś podobać, innym nie, ale samo CG z Orionem było nawet spoko. Choć to nie tak, że jakoś potrzebowałam więcej zawartości poświęconej właśnie jemu. To już wolałabym się więcej dowiedzieć o Lucę…
I to już chyba wszystko w zakresie dodatków fabularnych. Jeśli chodzi o standardowe funkcjonalności charakterystyczne dla gier Otomate, to nie jest jakoś szczególnie bogato, ale dostajemy galerię CG i filmów. W czym obrazki mają przypięte do nich „motylki”, a kliknięcie któregoś odpala komentarz love interest na temat danej scenki. Warto je więc ponaciskać, jeśli chcecie poznać perspektywę bohaterów, a także, aby odblokować ostatni, ukryty obrazek, będący nagrodą za przejście przez wszystkie motylki.
I teraz – jeśli mam być z Wami zupełnie szczera – strasznie długo męczyłam ten dodatek. Jak zobaczycie sobie na daty, to kupiłam go w 2022 roku (zaraz po premierze), a do tego tekstu siadam w 2025. Ciągle bowiem na mojej liście wstydu znajdowało się coś „ciekawszego” do ukończenia, a fabuła przedstawiona w Amnesia: Memories i Amnesia: Later wydawała mi się tak kompletna, że nie widziałam większego powodu – poza manią natręctw – by jeszcze do tego uniwersum wracać. Ba! Gdyby nie to, że obie kontynuacje oferowano mi w ramach jednego produktu, nie wiem, czy zdecydowałabym się na zakup Amnesia: Crowd osobno. Owszem, mam swoisty sentyment do głównej paczki bohaterów. To była jedna z pierwszych, poważniejszych otomek, po które w przeszłości sięgnęłam… ale chyba już wystarczy? Tak sądzę?
Dlatego – z czystym sumieniem – Amnesia: Crowd mogę polecić tylko hardcorowym fanom i tym, którzy ulegną potędze nostalgii. Nie znajdziecie tu bowiem niczego, co w jakikolwiek sposób zmieni Wasze zdanie o postaciach czy uzupełni luki w historii, bo ta nie wymagała już żądnego dopowiedzenia. Na dodatek pewne rozwiązania fabularne, postawy bohaterów czy sprawy światopoglądowe uległy tak poważnemu przedawnieniu, że mogą obecnych odbiorców dotkliwie razić w oczy. Ale, hej! Wśród gier otome, seria Amnesia to już swoisty antyk/klasyka. Dlatego znajdźcie w sobie zrozumienie. A przynajmniej ja starałam się nie być zbyt surowa pod tym względem. Nawet jeśli przypomniałam sobie, dlaczego taki nie cierpiałam niemej i sparaliżowanej w każdej scenie MC. (Tu znowu mała dygresja: w anime lepiej przedstawiono, z czego wynikała jej nieporadność. Jak ktoś ciekawy, to polecam!).
A tymczasem, zestawiając dwa oferowane dodatki, oceniam Amnesia: Later jako dużo lepsze i bardziej przemyślane. W przypadku Amnesia: Crowd dosłownie widać, jak się szarpano, co jeszcze można do zawartości dorzucić, aby odwrócić uwagę od faktu, że przefillerowano większość zawartości. Czas więc samemu odpowiedzieć sobie na pytanie, czy tak bardzo potrzebujecie jeszcze jednego epilogu, do tego co już widzieliście w poprzednim fandisku?





