Explore more despair and salvation in this continuation of the Virche Evermore tale in Virche Evermore -EpiC: Lycoris-! On a small island called Arpéchéle grow the black flowers of misfortune called Lycoris Noirge. The people of this country are born with a curse, condemning the people to death before the age of 23. After many years of research, a method of prolonging their life spans was created by cloning their memories and bodies. (…) Experience the new despair and salvation that awaits Ceres and her suitors in these five new tales that further explore the world of Virche Evermore. (źródło: opis wydawcy)
- Tytuł: 終遠のヴィルシュ -EpiC:lycoris-
- Developer: HYDE, Inc. & Otomate
- Wydawca: Aksys Games
- Pełen dźwięk: japoński
- Napisy: angielski
- Rozszerzenia i powiązane tytuły: Virche Evermore -ErroR: Salvation- (gra podstawowa)
Linki
Bohaterowie
Główna postać:
![]() | Ceres 18-letnia dziewczyna uważana przez miejscowych za „Śmierć”. Odtrącona przez wszystkich, wiedzie smutne życie przekonana, że sama jej egzystencja jest niebezpieczna dla innych. |
Ścieżki / dostępni love interest:
![]() | Mathis Claude Nieśmiały szlachcic, który marzy o zemście na mordercy swojego brata. Prawie nie opuszcza swojej posiadłości. <<RECENZJA>> |
![]() | Lucas Proust Łagodny, wędrowny nauczyciel, którego klątwa nieubłagalnie pcha w objęcia śmierci. Mimo to potępia technologię „wskrzeszania”. <<RECENZJA>> |
![]() | Scien Brofiise Ekscentryczny i pozbawiony emocji geniusz, który stworzył technologię „wskrzeszania”. Poprzysiągł pokonać klątwe wszelkimi środkami. <<RECENZJA>> |
![]() | Yves Słynący z filantropii szef Courrune, którego dobre serce kontrastuje z oszpeconym obliczem. Twierdzi, że kocha wszystkich ludzi. <<RECENZJA>> |
![]() | Adolphe Przybrany brat bohaterki z tego samego sierocińca i obecny lider Corps. Męczy go przeświadczenie o własnej przeciętności. <<RECENZJA>> |
![]() | Ankou Tajemniczy Watchmen of Death, który przybył z Hadesu, by zawrzeć z Ceres kontrakt i zmienić ją w zwykłą dziewczynę. <<RECENZJA>> |
Ocena ścieżek: (*♡∀♡) Ankou ⊳ Lucas ⊳ Scien ⊳ Adolphe ⊳ Yves ⊳ Mathis (ᗒᗣᗕ)՞
Recenzja
Virche Evermore -Epic Lycoris- to pierwszy fandisk do znanej i chyba dość polaryzującej produkcji od Otomate pod tytułem Virche Evermore -ErroR Salvation-. Jedni tę grę kochają i wybaczają jej wszystkie niedoskonałości. Inni aż dostają dreszczy na wspomnienie całej tej niepotrzebnej dramy, ledwo trzymającej się kupy fabuły i masy pseudonaukowego bełkotu. Mnie jednakże – mimo wszystko! – chyba bliżej do tej pierwszej grupy, bo sporo scenarzystom wybaczyłam, a za kontynuacje brałam się ze szczerym entuzjazmem.
No właśnie… tylko czy Virche Evermore -Epic Lycoris- to faktycznie „część druga”? Ano, niezupełnie. Twórcy zdecydowali się bowiem na bardzo nietypowy format tego fandisku i podzielili go na kilka części, które były dla mnie sporym zaskoczeniem. I nie koniecznie w pozytywnym sensie. Przyjrzyjmy się zatem kolejno oferowanej zawartości.
Pierwsze co wita nas w menu to sekcja Side Story -Interlude- i, jak już sama nazwa wskazuje, jest to zbiór krótkich scenek z perspektywy różnych bohaterów (w tym antagonistów), których akcja dzieje się mniej więcej „w środku” fabuły głównej podstawki. Nie wiem, jak Wy, ale ja ogólnie nie przepadam za cofaniem się w opowieści do czegoś, co jest już „nieaktualne”, częścią przeszłości. A przynajmniej tak długo, póki nie wnosi czegoś faktycznie nowego albo nie prostuje jakiś pominiętych informacji. Dobrym przykładem takiego podejścia będzie recenzowany przeze mnie nie tak dawno fandisk do Norn9, gdzie także dostaliśmy opowieści dziejące się niejako w „prologu” albo łatające pewne dziury, ale tam faktycznie było to potrzebne. W przypadku Virche Evermore -Epic Lycoris- mam wrażenie, że tylko najbardziej zgorzali fani i kolekcjonerzy CG ucieszą się z tego contentu, bo — obiektywnie rzecz biorąc — naprawdę nie wniósł niczego nowego. Miałam w głębokim poważaniu rozterki Dahuta czy siostrzyczki Salome. No, ale może komuś się spodobają i bardzo chciał zobaczyć, jak np. Adolphe’a dołączył do straży czy jak Hugo i Ceres piją razem herbatkę.
Side End -Encore-, czyli segment drugi, to już w ogóle wystrzelona w kosmos koncepcja. Dostajemy bowiem alternatywne 2 ostatnie rozdziały do tych, które przeszliśmy w grze głównej. Czyli jeśli mało Wam było makabrycznych zakończeń, to możecie sobie obejrzeć jeszcze kilka innych wersji, w jaki sposób Ceres i jej Love Boy mogą krwawo skończyć. W czym o tyle dobrze, że niektóre z nich np. Lucasa, moim skromnym zdaniem, faktycznie były lepsze, a inne – jak Yvesa – zupełnie niepotrzebne. Jest więc to chyba najbardziej kontrowersyjna część fandisku, bo widziałam na różnych social mediach, że część ludzi jej nienawidzi, uważa za niepotrzebny zapychacz i w ogóle przeklina Otomate za łasość na kasę, kiedy inni żałują, że to właśnie nie te rozdziały znalazły się w grze głównej. A ja, ze swojej strony, znowu wspomnę, że nie znoszę się w fabule „cofać”, bo dla mnie historia protagonistów jest ciekawsza, gdy posuwa się dalej. Nie jestem też miłośnikiem motywu podróży w przeszłość czy alternatywnych światów, bo zbyt często skrywa się za nimi po prostu brak pomysłów i warsztatu scenarzystów.
Następnie mamy segment trzeci Virche de la Coda – Emotion-, czyli mięso albo warzywko tego fandisku. Jak kto woli i na jakiej jest diecie. Na to właśnie chyba wszyscy czekaliśmy. Bezpośrednia kontynuacja zarówno złego, jak i dobrego zakończenia. Niestety, niezbyt długa, ale przecież najbardziej nas interesująca. Moją opinię o każdej ze ścieżek znajdziecie bezpośrednio pod linkami dotyczących konkretnych postaci, dlatego tutaj nie będę się na ten temat rozpisywać. Wspomnę jedynie ogólnikowo, że dla mnie… te opowieści były po prostu za krótkie! Znowu więc można zacząć się zastanawiać, czy nie musiały ustąpić czasu antenowego tym wszystki? alternatywnym wersjom i fillerom? Wielka szkoda. A może po prostu twórcy nie potrafią opowiadać historii ze świata Virche, gdy nasza Ceres jest szczęśliwa? XD Bez lejącej się posoki i wszechotaczającej zagłady, w fabule robi się po prostu… miałko. Dlatego wcisnęli na siłę te malutkie rozdzialiki, z których każdy ma naprawdę niewielki problem do rozwiązania.
Ale idziemy dalej! Sekcja czwarta to Tradition – Drifter- i długo wahałam się, czy pisać streszczenie historii tytułowego bohatera. Ostatecznie uznałam jednak, że ten segment ma za wiele powtórzeń i nie wniósłby nic nowego, więc ograniczę się tylko do komentarza w ramach tej recenzji. Cóż, na początek pewnie zastanawiacie się, czy ten scenariusz w ogóle był potrzebny? Moim zdaniem nie, ale też powtórzmy się jak zdarta płyta, że rolą fandisków nie zawsze jest dostarczanie w 100% nowego contentu, a czasami mają jedynie uzupełniać pewne luki. I tak jest właśnie w tym wypadku. Dowiadujemy się kim naprawdę był Drifter, jak to się stało, że trafił na wyspę, dlaczego próbował pomóc mieszkańcom, a potem uciekł i ukrył się z dala od rodu Borfiise, wreszcie jak poznał swoją żonę i pogrążonego w rozpaczy Adolphe’a. W czym zwłaszcza relacja obu panów jest najciekawiej pokazana, bo Adolphe’a dopiero uczy się swojej roli Ankou. Mamy więc okazje zobaczyć, skąd wziął się jego dziwny sttój, maniera mówienia, czy nawet fryzura. (Ot, okazało się, że on po prostu nie mógł ściąć włosów, bo przez zdolności regeneracyjne te od razu odrastały). Stąd, jako zadeklarowana fanka Ankou, bawiłam się przy przechodzeniu tej historii dobrze i stanowiła dla mnie zabawne wprowadzenie do kolejnej opowieści. Jeśli więc chodzi o tę część oferowanej zawartości, to nie miałam na co narzekać.
A teraz ostatnie, czyli Virche de Salut – Ankou -, a dokładniej to odrębna ścieżka naszego ekscentrycznego, udającego mieszkańca Hadesu i nieco szalonego bisha. Długo na nią czekałam, a to sprawiło, że skala wymagań strasznie poszybowała. Zupełnie bowiem nie rozumiałam, przechodząc grę główną, dlaczego ktoś tak istotny dla ocalenia Ceres nie załapał się na własną historię? Przecież on stanowił idealny materiał na love interes! I Virche de Salut – Ankou – zasadniczo to potwierdza. Choć i tutaj nie obeszło się bez kilku bolesnych wpadek. Przede wszystkim scenarzyści zdecydowali się na rozpoczęcie opowieści od samego, cholernego prologu podstawki. Czyli dosłownie musimy przejść kropka w kropkę identyczne rozdziały – a tych jest sumarycznie osiem – i to z nich wygrzebywać nowe interakcje pomiędzy naszymi milusińskimi. Strasznie to było upierdliwe i w moim odczuciu niepotrzebne. Wynudziłam się bowiem jak bóbr na środku Sahary, czekając aż bohaterowie odkryją odpowiedzi na te wszystkie „tajemnice”, które graczom były już przecież doskonale znane. Ale więcej mojego psioczenia i streszczenie ścieżki znajdziecie pod odpowiednim linkiem. Kto więc ciekawy to serdecznie zapraszam. Zwłaszcza że to jedyna ścieżka, w której pojawia się też nowa postać – zagadkowa awanturniczka i mistrzyni fechtunku o imieniu Spinel.
Jeśli chodzi o extrasy, to zwyczajowo uszczęśliwiono nas Flow Chartem, możliwością przeskoczenia do konkretnej sceny czy wyboru dialogu, Galerią CG, Muzyki i Filmów, Słownikiem oraz Personalnymi Informacjami. W tym ostatnim zarówno love interest, jak i różni bohaterowie poboczni (Salome, Hugo, Dahut, Nadia, Capucine, Jean, Drifter i Spinel) odpowiadają na kilkanaście pytań, np. o swoje zainteresowania, ulubione miejsce na wyspie, marzenia z dzieciństwa. Czyli znowu coś raczej dla hardcorowych fanów, bo wątpię, by kogokolwiek poza nimi interesowało głębsze poznanie takiego cudaka jak Capucine.
A zmierzając do podsumowania, to przeszłam w życiu już naprawdę wiele fandisków od Otomate. Zwłaszcza że niektóre z nich, jak chociażby uniwersum Hakuoki, otrzymują masę kontynuacji. I, niestety, muszę przyznać, że pod względem zawartości, ten był jednym z gorszych. W czym nie chodzi mi o to, że brakuje mi dodatkowego contentu typu minigierki czy postaci w wydaniu chibi, które często w takich grach się pojawiają, ale po prostu było tu tyle niepotrzebnych rzeczy, że sztucznie nadmuchano długość produkcji. Już bardziej cieszyłabym się, gdyby całość była krótsza, ale za to dano mi lepsze kontynuacje i bardziej dopracowaną ścieżkę Ankou. Bez tych ciągłych powtórek. Albo nawet wcisnęli jakiegoś innego love interest. Tymczasem tutaj mocno postawiono na recykling i to bynajmniej nie w pozytywnym, zielonym sensie. Tym dobitniej, jak na dłoni, pokazano mi, że tak naprawdę nigdy nie dopracowano porządnie tego świata. Może dlatego tak wiele było w nim dziur logicznych? Stąd nie za bardzo wiedziano, co już z Ceres i jej wybrankiem zrobić, gdy skończyły się otaczające ich horrory?
Co sprowadza się do tego, summa summarum, że nie będę Was nie wiadomo jak zachęcała do zakupienia tego fandisku. Moim zdaniem łapał się na co najwyżej ocenę „średnią” albo nawet nieco „poniżej średniej”, bo jednak ta powtarzalność mocno kłuła w oczy. Co nie oznacza, że nie znalazły się w nim też żadne smaczki. Ot, po prostu, z doświadczenia z portfolio Otomate, wiem, że potrafią robić lepsze dodatki, a tutaj wyszło, jak wyszło. Zagorzali fani na pewno i tak już dawno mają Virche Evermore -Epic Lycoris- w swojej kolekcji, a reszcie polecam odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jesteście gotowi wydać kasę tylko na Ankou? Jeśli tak, to będziecie zadowoleni. Jeśli nie, to liczcie się z tym, że jeśli nie interesuje Was danie główne, to będziecie wcinać przez większość gry czekadełka.
Do świata Virche już raczej nie wrócimy, bo widać, że ten format się wypalił. Ale nie żegnam się z Ceres i jej ekipą ze smutkiem. Jakby bowiem nie patrzeć, to wywalczyli jakiś tam happy ending, a czego więcej w takiej sytuacji chcieć?





