Uwaga: „Love and Deepspace” to gra typu mobile oparta na kartach, dlatego fabuła zawiera się w rozdziałach z opowieści głównej (do rozdziału 8) oraz jest porozrzucana pomiędzy różne karty kolekcjonerskie. Nie jest to zatem recenzja konkretnej historii, ale ogólna analiza postaci czy też moja krótka opinia o love interest na podstawie dostępnych w aplikacji info. (Zawiera spoilery!).
Na początku w ogóle nie byłam zainteresowana Xavierem/Seiyą jako postacią, chociaż poznajemy go w zasadzie już w prologu. Facet był dla mnie zbyt nijaki. W rodzaju protagonistów z serii Final Fantasy, trochę zbyt mistyczny, zbyt wyobcowany i potężny… bez wad. Zupełnie zmieniłam jednak zdanie na jego temat po ukończeniu serii rozdziałów zawartych w „Myths” i kiedy wreszcie udało mi się jakoś ogarnąć jego motywacje.
W skrócie Xavier/Seiya jest długowiecznym (by nie powiedzieć, że nieśmiertelnym) mieszkańcem planety Philos. W zasadzie to był jej następcą tronu, póki nie zbuntował się przeciwko ojcu. (Za co został nawet ukarany potem odebraniem wolności i nałożeniem obroży). Dlaczego? Bo odkrył nikczemny plan ludzi u władzy, którzy wymyślili sposób, jak zapewnić sobie długowieczność, a planecie niezniszczalność. W końcu, prędzej czy później, każdą planetę czekała zagłada, a Philos już chyliło się ku upadkowi. Uznano więc, że można „złożyć w ofierze” pewną dziewczynę o mocy reinkarnacji, by swoją energią żywiła serce Philos i tym samym pozwoliła im utrzymać obecny stan rzeczy już na zawsze. Mniejsza o to, że cierpiała by niekończące się katusze. W czym praworządny Xavier/Seiya, zakochany zresztą we wspomnianej dziewczynie, nie mógł na to pozwolić i odtąd poświęcił się misji przerwania tego potwornego łańcucha zdarzeń. Musiał też żyć w ciągłym kłamstwie, bo odradzająca się MC zapominała o swojej dawnej miłości, a Xavier/Seiya nie chciał narażać jej na opowiadanie i przeżywanie ciągle tej samej traumy.
Tym sposobem Xavier/Seiya w pewnym momencie został przywódcą oddziału specjalnego nazywanego Backtrackers. Wraz z grupą wiernych sobie towarzyszy cofnął się w czasie i wylądował na naszej Ziemi… przez przypadek. Ich statek został uszkodzony, a jego przyjaciel, Jeremiah, miał go naprawić, ale nie potrafili znaleźć odpowiednio silnego źródła energii. W efekcie wszyscy philosanie utknęli na długie lata w miejscu, które nie było pierwotnie w ich planach i musieli przyjąć kilka zasad. Pierwszą z nich było unikanie długotrwałego kontaktu z mieszkańcami ziemi, bo inaczej prawda o tym, że się nie starzeją jak ludzie, szybko wyszłaby na jaw. Musieli przyjmować też co jakiś czas nowe osobowości. Dlatego Xavier/Seiya, który uratował na Ziemi MC przez Wandererami i tym samym ponownie odnalazł „wcielenie” swojej ukochanej, przez jakiś czas ukrywał się pod pseudonimem łowcy Lumière. Wreszcie, nie mogli też wpływać w żaden sposób na przyśpieszenie postępu technologicznego, bo mogli doprowadzić do jakichś anomalii.
I to właśnie strach przed byciem takim „błędem” sprawił, że część towarzyszy Xaviera/Seiyi zwróciła się przeciwko niemu. Uniwersum ma bowiem naturalną tendencję do „korygowania” rzeczy, które nie powinny mieć miejsca. Niektórzy z Backtrackers zaczęli się więc obawiać o swój los i uznali, że lepiej będzie jednak powrócić do pierwotnego planu, zabrać MC jej „magiczne” serce i uratować Philos. (Chociaż nie mieli pewności, by planeta w ogóle jeszcze by istniała, gdyby jakoś udało się im wrócić).
Tak w skrócie wygląda „lore” Xaviera/Seiyi, co zaś się tyczy jego samego, to jest bardzo bystrym, spokojnym człowiekiem o niesamowitych zdolnościach szermierczych. Jego evol, czyli kontrolowanie światła, pozwala mu oślepiać wrogów, teleportować się na polu walki, czy tworzyć pociski. Bywa jednak trochę gapowaty. Nie wszystko na Ziemi jest dla niego logiczne, chociaż bardzo się stara nie rzucać w oczy. Zdarza mu się też ze zmęczenia, bo walczy z Wandererami bez wytchnienia, zasypiać w różnych, dziwnych miejscach. Czasami nawet na stojąco. Xavier/Seiya jest też bardzo sprawnym kłamcą, chociaż już gorzej z jego grą aktorską, bo ta potrafi się czasem posypać. Nadrabia jednak niesamowitą spostrzegawczością, refleksem i bystrością.
Jego relacje z ziemską MC są dość skomplikowane. Odnalazł ją w zasadzie przypadkowo, gdy uratował jej życie w przeszłości (była wtedy jeszcze dzieckiem). Stara się jednak nie wchodzić jej w drogę, bo mężczyzna nie wie, jak dalej postępować. Z jednej strony wydaje się, że utknęli na Ziemi na stałe. Mógłby więc olać swoją misję i spróbować zacząć wszystko od nowa, bez względu na to, ile czasu mu zostało, nim zostanie „wymazany”. Z drugiej strony jest zbyt obowiązkowy, aby ot tak zapomnieć o swojej misji. (Philos i jej mieszkańcy mogli wciąż potrzebować ratunku, ale chciał też wreszcie odmienić karmę MC).
Xavier/Seiya dołącza też do tej samej organizacji co bohaterka – czyli Deepspace Hunters, bo łączy się to z jego własnymi celami. W końcu musi polować na Wanderersów, aby znaleźć odpowiedni protocore, a te, których nie potrzebuje, lub mogą stanowić zagrożenie, po prostu niszczy. Prywatnie zaś okazuje się, że mieszka w tym samym budynku, co nasza bohaterka. Są nie tylko współpracownikami, ale też sąsiadami, choć na etapie, w którym to piszę, nie wiem jeszcze, czy było to celowe działanie, aby ją obserwować, czy zwykły przypadek. Nie wiem, lubią podobną architekturę? ( ◡‿◡ *)
Wśród fanów gry pojawiła się też pewna kontrowersja dotycząca tego, czy uczucie Xaviera/Seiyi do naszej ziemskiej MC jest w ogóle „prawdziwe”. W końcu jego ukochana umarła (zostawiając po sobie tylko breloczek z gwiazdką), potem znowu się odrodziła i została królową Philos, ale Xavier/Seiya ją porzucił dla swojej misji, a z najnowszym wcieleniem niewiele go łączyło. Myślę sobie jednak, że z jego perspektywy, to była jednak ciągle ta sama osoba. Miała to samo, przeklęte serce, evol, te same cechy charakteru, głos, wygląd… Brakowało jedynie wspomnień, chociaż te nawiedzały ją czasami w formie snów – co też niejako sugerowało, że MC może w pewnym momencie zyskać dostęp do wiedzy z „wszystkich wersji siebie”. Zresztą, Xavier/Seiya ewidentnie ewidentnie czuje do naszej MC miętę, bo jest o nią ciągle tak samo nocno zazdrosny (chyba najbardziej z wszystkich love interest!). I do tego tego stopnia, że potrafi być nawet niezadowolony, gdy dziewczyna chwali bohaterskiego Lumière, chociaż są tą samą osobą, bo czuje się jakby podziwiała innego mężczyznę…
Nie miałam mu więc absolutnie za złe, że był w jej obecności taki zagubiony i rozdarty. Kto by nie był? Tym ciekawszy stawał się przez to jego konflikt interesów. W końcu skoro powrót na Philos nie był już możliwy… to czy nie łatwiej byłoby po prostu machnąć ręką i spróbować sobie ułożyć jakoś życie na Ziemi? Nawet gdyby w pewnym momencie zostałby „wymazany”, to chociaż spędziłby ostatnie szczęśliwe momenty u boku MC. Nic zatem dziwnego, że bardzo go to kusiło. Szczególnie że wiedział, iż Ziemie niedługo czeka zguba, ludzie będą musieli uciekać na dopiero co odkryte Philos i cykl się powtórzy. W końcu był z przyszłości. Kolejne wydarzenia nie miały dla niego tajemnic.
Uff! To tyle w ramach podsumowania. Sporo się tutaj dzieje. W powietrzu wisi masa dramy. Podoba mi się jednak subtelna więź i bardzo tragiczna historia tej pary. Wydaje się, że czego by nie zrobili, to katastrofa jest nieunikniona i po prostu nie mogą być razem. Fajnie też bawić się w detektywa i wraz z MC odkrywać kolejne sekrety i kłamstwa Xaviera/Seiyi. Ziemska bohaterka jest bardzo bystra, odważna i dociekliwa. Widzi więc, że jej kolega z łowców jest inny od reszty, że pojawia się zawsze, gdy jest w niebezpieczeństwie, że ma jakieś podejrzane kontakty i często mówi półsłówkami. Jednocześnie uważa go za dość uroczego i nieporadnego. Zauważa, że słabo radzi sobie z dbaniem o siebie. Zaniedbuje zdrowy sen, żywi się jak student, naraża ciągle na bycie zranionym…
Xavier/Seiya jest też chyba najbardziej… „urobionym” z panów, bo najłatwiej ulega naszej MC. (⌒▽⌒)♡ Zawsze daje z siebie wszystko, by zdobyć dla niej pluszaka, chociaż chyba najgorzej mu to idzie z całej grupy love interest. Nie ma też jakiegoś parcia na zwycięstwo, gdy grają w kocie karty, a nawet da się oszukać, byle tylko kobieta dobrze się bawiła. Jest też w nią wpatrzony jak w obrazek. Zawsze wobec niej bardzo ostrożny, pełen podziwu, nie naraża jej niepotrzebnie na niebezpieczeństwo i stara się chronić przed każdą niewygodą. (Bez wahania zabija zdrajców z Backtrackers, którzy próbują zdobyć Aether Core). Przypominał mi przez to trochę Gavina z „Mr Love Queen’s Choice”, bo tamten zawsze też był najbardziej lojalny i oddany protagonistce. Jasne, czasami mieli jakiś konflikt interesów, ale szybko znajdowali kompromis. Podobnie jest z Xavierem/Seiyą, widać, że mu to wszystko ciąży, bo wspomnienia szczęśliwej młodości, spędzonej u boku MC na Philos, gdy razem ćwiczyli szermierkę, odpoczywali, czy uczyli się u tego samego mistrza, są żywe w jego pamięci. Nawet jeśli dla ziemskiej bohaterki nie mają znaczenia.
A chociaż obecnie Xavier nie jest moim numerem uno, to nie rwę włosów z głowy, gdy wpadają mi jego karty, bo z zainteresowaniem czytam kolejne opowieści z jego udziałem. Jego awatar – poszukiwacz światła – ma też bardzo fajne kombosy i lubię patrzeć na walki z jego udziałem, a w formie Lumière – zamaskowanego bohatera – przypomina nieco Jokera z Persony 5 albo Tuxedo Mask z Czarodziejki z Księżyca. Zastanawiam się nawet czasem, czy w myśl twórców, nie miał być on głównym love interest… ale brakuje mi na to jeszcze potwierdzenia. No i zdecydowanie nie przypadł do gustu Zachodnim fanom, bo często ląduje u nich na dole rankingu. Może zmieni się to w przyszłości, ale mam wrażenie, że archetyp idealnego księcia, jest po prostu u nas mniej lubiany. Nie łapiemy też chyba tych wszystkich słoneczno-księżycowych konotacji, których pełno jest w oryginalnej, chińskiej wersji językowej.