Pierwszy, wspólny scenariusz w dodatku koncentruje się na bardzo interesującym wydarzeniu, o którym w grze głównej było zaledwie wspomniane, a dokładniej to na wyjeździe Kondou na ekspedycję przeciwko Choshu. Historia zaczyna się więc od spotkania z kapitanami, w którego trakcie dowódca oznajmia pozostałym swoją decyzję. Hijikata jest niezadowolony, bo potencjalna śmierć Kondou oznacza koniec Shinsengumi, a i ich wrogowie w Kioto mogą stać się pod nieobecność dowódcy aktywniejsi. Okita jest niezadowolony, bo znowu zostaje pominięty i musi siedzieć w domu. Wreszcie, Takeda też jest niezadowolony, bo ma wrażenie, że Itou i Miki traktują go protekcjonalnie, chociaż niby wspólnie mają towarzyszyć dowódcy. A Kondou jest niezadowolony… a, nie, czekajcie, to jedyna osoba, która uważała to za dobry pomysł.
W tym czasie Chizuru pomaga w przygotowaniu posiłku i Inoue Genzaburou zauważa jej przygnębienie. Postanawia więc zapytać dziewczynę o powód jej zmartwienia, co daje nam pierwszą możliwość określenia, z kim spotkamy się w tym scenariuszu. Czas na streszczenie!
[Jeśli martwimy się o Shinsengumi…]
To po jakimś czasie do kuchni przychodzi Hijikata, aby ochrzanić Chizuru za to, że podsłuchiwała pod drzwiami jego rozmowę z Kondou. Słusznie zauważa, że nie bez powodu trzymają pewne rzeczy w sekrecie przed innymi wojownikami, a ona powinna się wyzbyć tego brzydkiego nawyku czajenia się w cieniu i dowiadywania o rzeczach, o których nie powinna. (Widać nasza MC nie uczy się na błędach…). W każdym razie, jeśli dziewczyna przeprosi i przyzna, że to dlatego, że martwiła ją decyzja Kondou, to Hijikata zostanie udobruchany i powie, że odpuszcza jej tym razem, a poza tym ich dowódcy nic się nie stanie, bo towarzyszyć mu będą silni wojownicy. Yakazaki i …Yoshimura? (Zgaduję, że chodzi o tego pana. Czyżby nowa postać miała się pojawić w grach?).
[Hijikata]
A kiedy kota nie ma to Baka-trio harcuje! Nagakura ma jakiś świetny plan i chce wykorzystać nieuwagę Hijikaty, kiedy Harada jest mniej zdecydowany, ale i tak bierze udział w ich intrygach. Chizuru może na tę sytuację zareagować na kilka sposobów. Np. wykorzystać fakt, że znowu podsłuchała coś cennego pod drzwiami i „uprzejmie donieść” o wszystkim Hijikacie. Ten nie spodziewa się po kapitanach wiele, ale i tak wysyła Shimade, aby to sprawdził. Okazuje się, że chłopaki planowali wyprawę do Osaki, aby zjeść sushi w stylu Edo. O czym Hijikata przychodzi pożalić się jakiś czas później Chizuru, gdy ta zamiata przed siedzibą, bo facet musi wyrzucić z siebie, że ma przez tych idiotów więcej pracy. Oh, jak uroczo, prawie jak małżeństwo! XD Opowiada jej o trudnościach w robocie! A jakby tego było mało, to na poprawę humoru MC daje mu jeszcze pikle, które są zamarynowane w taki sposób, by smakowały jak jedzenie z rodzinnych stron Hijikaty – czyli z Hino. Czy to nie kochane z jej strony?
[Sannan]
Oczywiście, Chizuru może też udawać, że o niczym nie wie. W takim wypadku wieczorem usłyszy jakieś kroki na korytarzu i – a jakże – pójdzie sama to sprawdzić. Okaże się, że nocnym wędrownisiem był Sannan, który na tym etapie fabuły jest już rasetsu. Ochrzani on Chizuru za to, że będąc młodą kobietą i na dodatek w skomplikowanym położeniu, postąpiła tak lekkomyślnie, bo Shinsengumi skrywają wiele sekretów i może kiedyś swoją ciekawość przypłacić życiem. Potem jednak wysłucha jej historii o tajemniczym planie Nagakury i pochwali za to, że chciała to skonsultować z Hijikatą. Sannan jednak jest w tym scenariuszu w swoim najgorszym trybie, czyli ciągłego powtarzania „jam jest teraz dziecię nocy…”, „żyjemy w innych światach”, „Hijikata nasłał cię, byś mnie szpiegowała!” itd. Stąd dziwi się nieco, gdy Chizuru pyta, czy mogłaby czasami przychodzić do niego po porady, bo dla niej „Sannan to dalej Sannan”, za co mężczyzna jest jej niezwykle wdzięczny. Potem każe się jej nie ruszać, MC jest nieco przestraszona, ale chodziło tylko o to, by wyjąć liść miłorzębu z jej włosów. Czyli dziewczyna wciąż się go jednak boi. A jak się kończy sprawa z Shinpachim, Heisuke i Haradą? Sannan sam poznaje prawdę, wysyła MC listowne zaproszenie na nocne spotkanie i opowiada jej o kulisach idiotycznej wyprawy po sushi… (Miałam wrażenie, że on tak samo jak Hijikata, był lekko zdegustowany, ale wcale nie zaskoczony zachowaniem trójki kapitanów).
[Heisuke, Nagakura, Harada]
Wreszcie Chizuru może się też bezpośrednio skonfrontować z baka-trio i zapytać ich, co knują. Przez jakiś czas będą próbowali nieudolnie kłamać, ale wreszcie Harada się złamie, bo nie chciał ściemniać przed MC. Po poznaniu ich głupiego planu dziewczyna proponuje, że zrobi dla nich sushi, byleby się nie narażali niepotrzebnie na gniew Hijikaty, ale jakoś jej nie wierzą, bo w Kioto nie ma dobrych ryb ani owoców morza. No to nadchodzi dzień wyjazdu Kondou, Nagakura & Co. szykują się do ucieczki, ale Chizuru ich powstrzymuje i prosi by chociaż spróbowali tego, co dla nich przygotowała. Ostatecznie tylko Heisuke się przełamuje, bo chyba żal mu ciężkiej pracy MC. Kiedy jednak odkrywa, jak pyszne jest jej jedzenie, to nie może powstrzymać się przed okazywaniem zachwytu, co wreszcie przyciąga Haradę i Shinpachiego, którzy wcześniej wzgardzili grillowaną makrelą, a teraz zaczęli się sprzeczać o kawałki.
[Jeśli martwimy się o Tennen Rishin-ryu…]
[Okita]
…choć bogowie tylko wiedzą, czemu Chizuru miałaby się tym przejmować, to jesteśmy na prostej drodze do spotkania z naszym złośliwym mistrzem kenjutsu. Podczas sprzątania engawy Chizuru słyszy, że młody kapitan wyżywa się na żołnierzach w dojo i postanawia sprawdzić, co się dzieje. Obserwujący wszystko Kondou jest zmartwiony, ale MC starała się usprawiedliwiać Okitę, tłumacząc, że jego przesadne zaangażowanie wynika z troski o szkołę. No i jest wkurzony. Kondou jedzie sobie do Choshu, a go zostawia z tyłu, może więc gdyby dowódca dał młodzieńcowi coś, co odwróci jego myśli od zmartwień… – sugeruje nieoczekiwanie przebiegła dziewczyna. A Kondou jest tak zachwycony tym pomysłem, że faktycznie przed swoim wyjazdem powierza Okicie prezent. Jakiś czas później Chizuru spotyka Sojiego w drodze do kuchni. Facet znowu jest opryskliwy i niezadowolony, bo myślał, że za całą intrygą stała Chizuru, ale kiedy słyszy od niej, że ona tylko podpowiedziała rozwiązanie, ale nie zrobiła nic więcej, to w nagrodę wkłada jej w usta cukierka. Później dowiadujemy się, że Okita dostał od Kondou pod opiekę jego miecz – co było też symbolem dziedziczenia szkoły. Niestety, Okita w tej scenie, podobnie jak Sannan wcześniej, jest w swoim najgorszym, trudnym do zniesienia wydaniu.
[Iba]
Alternatywą dla powyższej ścieżki jest zignorowanie tego, co dzieje się w dojo. W takim wypadku Chizuru dostanie informacje, że w pokoju Hijikaty czeka na nią gość, którym – tradycyjnie – okazuje się Iba. Młody samuraj prosi dziewczynę o przysługę, bo chciałby kupić dla matki i siostry pamiątki z Kioto, ale nie wie, co spodobałoby się kobietom. Chizuru, naturalnie, zgadza się pomóc, a Hijikata drwi sobie wtedy z przyjaciela, że przy takiej niedomyślności MC, Ibie bardzo ciężko będzie przekazać jej swoje uczucia. Po udanych zakupach na mieście (jako prezent wybrali ostatecznie przybory do szycia) i wypytaniu mężczyzny o masę spraw związanych z szogunatem i Choshu, parka wraca razem do siedziby Shinsengumi, aż nagle MC zostaje potrącona przez jakieś biegnące dziecko… Iba zdołał złapać ją w ramiona przed upadkiem, a potem długo jeszcze nie chciał wypuścić. Najzabawniejsza część scenariusza następuje jednak praktycznie w samej końcówce, gdy już docierają do domu. Iba początkowo chciał się zaraz zmywać, gdy tylko odprowadził Chizuru, ale kiedy usłyszał, że to ona będzie odpowiadała za przygotowanie kolacji, postanowił skorzystać z zaproszenia Inoue i zostać na posiłek. Co z kolei cholernie nie spodobało się Okicie, który zrobił się bardzo zgryźliwy. Kilka krotnie próbował namówić Ibę do odejścia, kpił, że podejrzewał samuraja o uprowadzenie Chizuru i ogólnie okazywał ogromną zazdrość oraz niechęć… i tylko MC dalej nie kumała, o co właściwie sprzeczają się obaj mężczyźni…
[Jeśli martwimy się o sytuacje w Choshu]
[Yamazaki]
Jakiś czas później po opuszczeniu kuchni, Chizuru idzie z Yamazakim zobaczyć, gdzie trzymane są które lekarstwa. Podczas rozmowy dochodzi między nimi do małego nieporozumienia. Dziewczyna martwi się o wyruszających na ekspedycję mężczyzn, ale Yamazaki zapewnia ją, że niepotrzebnie, bo jest gotowy oddać życie za Kondou. Gdy Chizuru precyzuje, że martwi się też o niego, robi się trochę niezręcznie, a potem długo nie mogą dokończyć tej rozmowy, bo co chwile coś zajmuje uwagę Yamazakiego, a to muszą się przygotować do drogi, a to Hijikata wzywa go do siebie… W międzyczasie Chizuru robi dla niego amulet (nie może udać się do świątyni i nic kupić, więc tylko to jej pozostaje). Wieczorem, na chwile przed wyjazdem ekipy do Choshu, Chizuru zamiata przed siedzibą, czekając na Yamazakiego. Ten ją przeprasza i wyjaśnia, że unikał spotkania, bo nie jest dobry w takich rozmowach. Teraz jednak zmartwił się jej sprzątaniem do późna i kichaniem. Kiedy zaś otrzymuje amulet i odkrywa intencje, jakie stały za podarunkiem dziewczyny, jest zachwycony, zarumieniony i obiecuje, że nie tylko będzie dbał o bezpieczeństwo dowódcy, ale postara się o powrót wszystkich.
[Harada, Shiranui i Amagiri]
W alternatywnej wersji wydarzeń, jeśli nie dojdzie między parką do sprzeczki, Chizuru następnego dnia jest z Haradą na patrolu i tradycyjnie szuka swojego ojca. Widząc jej przygnębienie, mężczyzna proponuje, aby udali się odpocząć nad rzekę, ale tam wpada na nich Shiranui. Pomiędzy mężczyznami dochodzi do sprzeczki o wyprawę Kondou do Choshu (oni miał swoje powody, aby uważać, że przedłużający się konflikt zagraża jego wiosce), ale nim sprawa robi się zbyt poważna i dochodzi do potyczki, to interweniuje Amagiri, który przypomina kompanowi, by nie robić zamieszania w biały dzień. Potem demony odchodzą, a Harada dochodzi do wniosku, że w Choshu może być bardziej niebezpiecznie, niż podejrzewał, ale przynajmniej wiedzą, że oni nie będą się wtrącać.
[Jeśli martwimy się o sytuacje w Kioto]
[Kazama]
A konkretniej to o problemy z roninami z Satsumy: to aby uniknąć opieprzu od Hijikaty, Heisuke proponuje Chizuru, już po wyjeździe Kondou, by udali się na miasto, to będzie mogła poszukać swojego ojca. Ponieważ jednak ulice są zatłoczone, to dziewczyna wkrótce gubi się w morzu ludzi. No i ma tego pecha (bądź szczęście), że wpada na Kazamę. Ten wyjątkowo nie chce jej porwać, chociaż trochę sobie z tego żartuje, bo tym razem do Kioto sprowadził go bardziej prozaiczny cel. Chce popatrzeć na jesienne liście, więc proponuje Chizuru, by ta udała się z nim do świątyni. A MC się godzi, bo niby boi się innych roninów, jak tych, których spotkała w Ikedaya, co akurat było słabym, fabularnym tłumaczeniem, ale mniejsza o to… W świątyni faktycznie jest pięknie. Parka rozmawia o takich rzeczach jak wojna, architektura, przyroda i tendencja ludzi do niszczenia i odbudowywania wszystkiego. Kazama jest oczywiście negatywnie nastawiony do ludzi, Chizuru ich broni, ale ogólnie spokojnie sobie dyskutują, a nie się kłócą. MC wręcz zaskakuje luz, jaki odczuwa i to do tego stopnia, że mówi Kazamie, iż dobrze się komponuje z jesiennym tłem. (Liście miały kolor jego oczu). Odpoczynek przerywa im Amagiri, który mówi Kazamie, że narobił zamieszania, bo Shinsengumi szukają MC po całym mieście, a to nie spodoba się Satsumie… Ostatecznie więc Chizuru wraca do Heisuke, a Nagakura i Harada wymuszają na nim postawienie sobie sake w Shimabarze za to, że mu pomagali w poszukiwaniach i uniknął dzięki temu seppuku. (Btw. zabawne jest to, jak dziecięco Kazama się fochuje, jeśli Chizuru go nie pochwali w świątyni za wygląd XD).
[Saitou]
W innej wersji, Chizuru mogą bardziej martwić działający w Kioto samurajowie z Choshu: a to sprawi, że spędzi czas w towarzystwie Saitou. Ale po kolei! Dziewczyna zauważa, że brakuje niektórych leków, które Yamazaki prawdopodobnie zabrał w podróż. Potrzebuje więc pozwolenia jednego z kapitanów, aby udać się do miasta po zapasy i tak wpada na Saitou, który i tak nie miał nic lepszego do roboty. MC próbuje zachowywać się naturalnie, ale i tak gapi się na różnych roninów, więc mężczyzna ostrzega ją, by tego nie robiła, bo może kogoś sprowokować… nagle jednak znika. Zaskoczona Chizuru znajduje Saitou przyklejonego do wystawy sklepowej, gdzie pokazują jakiś miecz. Zachęcony pytaniami, młody samuraj opowiada jej historie ostrza, otaczające go legendy i nawet wspomina, że katana ma podobno super moce… Yhy… W każdym razie wykłuto ją w Choshu, więc oboje wyrażają życzenie, że kiedyś nadejdą dni, gdy nie będzie to miało znaczenia. A skoro im się nie spieszy, to MC sugeruje, by Saitou pooglądał sobie miecze do woli, co bardzo go cieszy i nieco wprawia w zakłopotanie.
Podsumowanie: nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać, bo w przypadku common route z „Hakuōki Shinkai: Ginsei no Shō” zdecydowano się na konwencję komediową, a wyprawa Kondou wydawała mi się zagadnieniem znacznie poważniejszym. I faktycznie, jak spojrzymy sobie na budowę całej opowieści, to zauważymy, że krążymy wokół różnych wątków, które leżą na sercu naszej MC. Co zaś się tyczy samych scenek, to były one pokrzepiające, chociaż niektórzy z love interest – jak Sannan, Okita i Yamazaki – są w nich w swoim najgorszym, niezmiękczonym jeszcze przez uczucia do Chizuru, wydaniu… Ale to chyba za to ich polubiliśmy w pierwszej kolejności, co nie? Miłym dodatkiem była możliwość zobaczenia Saitou (chociaż jego wątek był bardzo podobny do tego z gry głównej) oraz Baka-trio (którzy standardowo coś knuli za plecami Hijikaty). Wreszcie każde CG stało na bardzo wysokim poziomie, więc scenariusz mi się bynajmniej nie dłużył, odsłonił interesujący kawałek historii, a i jeszcze dostałam fajowe ilustracje w nagrodę. Obiecujące wprowadzenie do reszty fandisku. Oby tylko było tak dalej!