Sian Goodin to młoda dziewczyna, która marzy o byciu profesjonalną makijażystką, ale w osiągnięciu tego celu przeszkadza jej lęk przed tłumami. Czy gdy dziewczyna pozna za swojej drodze utalentowanych ludzi z show-biznesu i nawiąże z nimi romanse oraz przyjaźnie, to zdoła pokonać własne słabości? Przekonajcie się w tej opartej na systemie zarządzania czasem i statami grze!
Bohaterowie
Główna postać:
Sian Goodin Początkująca makijażystka i studentka. Bardzo poważnie traktuje swoje obowiązki. Zmaga się z lękiem przed tłumami. |
Ścieżki w grze:
Adam Eaton Przyjaciel bohaterki z dzieciństwa, który gdzieś po drodzę został supergwiazdą, więc ciężko się w jego towarzystwie pokazywać. <<RECENZJA>> | |
John Brandon Niegdyś aktor, teraz rozpoznawalny producent. John jest Brytyjczykiem, nieco starszym od reszty ekipy i przyjacielem Lloyda, z którym uwielbia współpracować. <<RECENZJA>> | |
Benito Kouyama Młody chłopak, aspirujący do roli zawodowego iluzjonisty. Na swoje utrzymanie musi walczyć sam, więc trenuje pomiędzy dorywczymi pracami. <<RECENZJA>> | |
Matthew Partridge Nieziemsko przystojny i chorobliwie nieśmiały model ze sławnej rodziny z mnóstwem wtyk w showbiznesie. Wydaje się skazany na sukces, ale to nie wygląd stoi mu na drodzę. <<RECENZJA>> | |
Lloyd Newton (ścieżka przyjaźni) Ten reżyser wydaje się mieć nieograniczone zapasy energii i optymizmu. Daje bohatercę szansę pomimo braku doświadczenia, bo ufa własnym instynktom. <<RECENZJA>> | |
Nicole Partridge Żyjąca w cieniu Matthew, aspirująca na supermodelkę dziewczyna, która dodatkowo boryka się z problemem niskiego wzrostu, co może zniszczyć jej marzenia. <<RECENZJA>> | |
Alvin Wright Znajomy bohaterki ze szkoły, prowadzący zajęcia uzupełniające z matematyki. Kocha seriale, zbiera figurki i godzinami może prowadzić monologii o swoich hobby. <<RECENZJA>> |
Ocena ścieżek: (*♡∀♡) John ⊳ Adam ⊳ Nicole ⊳ Alvin ⊳ Llyod ⊳ Benito ⊳ Matthew (ᗒᗣᗕ)՞
Recenzja
Świat show-biznesu bywa niebywale okrutny. Rywalizacja, parcie na szkło, niepewne zlecenia, często potrzeba udawania kogoś, kim się nie jest… to wszystko sprawia, że wybicie się w takim środowisku, to nie znowu taka bułka z masłem. (Oczywiście, wegańskim z nasionkami chia dla balansu i zrównoważonej diety~!). Mimo to – nasza pochodząca z Hawajów bohaterka o imieniu Sian Goodin postanawia iść w ślady swojej matki i zostać profesjonalną makijażystką. Z jednej strony – otworzy jej to drzwi do kariery, o której zawsze marzyła, z drugiej – zmusi do konfrontacji z własnymi słabościami. Sian panicznie bowiem boi się tłumów, co sprawia, że dopadają ją niekiedy duszności. Ma także kłopoty z brylowaniem w towarzystwie, na imprezach, czy z poznawaniem nowych ludzi. Poza tym to szczera, ciężko pracująca i aż niezdrowo ambitna młoda kobieta, która potrafi troszczyć się o swoich bliskich, jest całkiem bystra i nie ulega pokusom studenckiego życia z dala od staruszków.
W „Backstage Pass” będziemy tak naprawdę układali grafik Sian, bo mechanika w głównej mierze opiera się na zarządzaniu czasem i statystykami. To od tego, na jakich czynnościach postanowimy się skupić zależy, z którą z postaci uda nam się nawiązać romantyczną relację, chociaż i to niekoniecznie, bo absolutnie możliwe jest przejście całej opowieści w otoczeniu jedynie przyjaciół – bez cienia miłosnych wątków. W czym grafik Sian jest dość napięty. Musi dzielić swój czas pomiędzy studiami (a od jej wyników zależy, czy otrzyma stypendium na utrzymanie), życiem prywatnym (spotkania z przyjaciółmi czy love interest) oraz pracą (wykonywanie zleceń, by osiągnąć swój zawodowy cel).
Statystyk w grze z kolei jest aż 5: Inteligencja (przydatna w szkole), Fitness (by podobać się love interest), Moda (by lepiej zarabiać), Popularność (to samo – ale jeśli chcemy prowadzić bloga) oraz Charyzma + Kasa/Oceny w szkole/Zmęczenie i – będę z Wami szczera, to nie jest jedna z tych prostych gierek w stylu daiting sim, która wybacza nam błędy. Nope, tu bardzo łatwo spierdzielić wybory i wtedy zapomnijcie o konkretnym endingu, w jaki celowaliście. Ja do pewnych postaci miałam podejścia nawet kilka razy, aż mój poziom irytacji sprawił, że po prostu sięgnęłam po solucje. Jakby bowiem mało było tego, że musicie rozwijać staty pod konkretnych love boyów (czy love girl – o czym za chwilę), to jeszcze trzeba im kupować specyficzne prezenty np. na święta czy urodziny, nosić konkretne ubrania, czy zapraszać na idealne randki do wybranych miejsc. (Bez tego możemy nawet nie odblokować CG!). W czym opcji spędzania czasu wolnego jest naprawdę sporo i tylko te związane bezpośrednio z fabułą będą nam blokowały kalendarz, np. jeśli przyjmiemy już pracę w środę, to nie możemy później zmienić zdania i z automatu odpali nam się scenka tego dnia. (Pamiętajcie więc o częstym zapisywaniu!). Do tego dochodzi nam jeszcze zarządzanie ekwipunkiem, bo Sian może używać różnych wspomagaczy, jak np. książki o modzie czy urodzie, albo kolekcjonować ubranka i podarunki, bo na romansowanie chodzi głównie w weekendy.
Jeśli wiec znacie tego typu gry, to pewnie już macie jakieś wyobrażenie o mechanice. Czyli tak: wybieramy akcje, generujemy zmęczenie, odpoczywamy… i tak w kółko. Samych scenek fabularnych przypada ok. 1,5 h na postać. Niektóre sytuacje się powtarzają, np. zawsze pójdziemy na imprezę halloweenową lub jarmark średniowieczny, ale CG i wydarzenia na miejscu będą już dopasowane do konkretnej postaci. W sumie zakończeń jest ok. 16. W czym większość postaci załapuje się i na „przyjacielski”, i „romantyczny” ending, poza Lloydem, który ze względu na swoją orientacje może być dla nas zawsze tylko/aż najlepszym kumplem i współpracownikiem, ale nikim więcej. W czym główne cztery postacie (Adam, John, Matthew i Benito) mają po 14 CG, a pozostałe, cóż, znacznie mniej, ale i im trafia się coś w galerii…
No to opowiedzmy teraz chwilę o ścieżkach. Gra wyraźnie daje nam do zrozumienia, że main love interest jest tylko 4, a pozostali to „dodatki” lub „warianty”. To dlatego w animowanej czołówce czy endingu widzimy w kółko tych samych panów. Pierwszym z bohaterów, którego możemy uwieść, jest Adam – przyjaciel bohaterki z dzieciństwa oraz początkujący muzyk, który już cieszy się ogromną popularnością. Dla chłopaka sztuka jest ważniejsza od sławy i widać, że dusi się w swojej roli celebryty. Kolejnym z panów jest John – aktor z Wielkiej Brytanii, który przybył do Stanów, aby poszukać odpowiedzi na temat samego siebie. Czy ciągle urzeka go praca na planie, a może dopadło go wypalenie i czas na zmiany? Ze względu na różnice wieku oraz poglądy, MC często będzie się z nim sprzeczała o różne kwestie. W tym o podejście do pracy. Dla odmiany, kandydat numer 3, jest młodszy od bohaterki i wybrał zawód… magika. Benito niewiele mówi o sobie, chociaż żyje bardzo skromnie i ciężko pracuje w różnych lokalach, aby mieć środki na swoją pasję i rozwijanie zdolności. Co jednak ukrywa przed MC, ilekroć nie chce rozmawiać na temat swojej rodziny? Wreszcie czwartym bohaterem jest super model Matthew, który podczas sesji zdjęciowej zachowuje się profesjonalnie i wygląda jak młody bóg, ale poza pracą ma ogromne problemy, aby normalnie komunikować się z ludźmi przez swoją nieśmiałość… Zaś ilość śledzących go, zdeterminowanych fanek, bynajmniej niczego nie ułatwia. Czy Sian starczy do niego cierpliwości?
To tyle, jeśli chodzi o panów, którzy są sugerowani jako najlepsze opcje dla MC. Gra pozwala nam jednak zbudować relacje jeszcze z 3 innych postaci: siostrą Matthew, złotowłosą Nicole, która również marzy o byciu modelką, ale dyskwalifikuje ją niski wzrost, Alvinem – asystentem nauczycielki matematyki, którego bardziej od randkowania interesują kłótnie na różnych fandomowych forach o komiksach czy serialach oraz Lloydem – o którym wspominałam wcześniej, a który oferuje MC pracę oraz przyjaźń. (Możemy też olać ich wszystkich i wybrać dla Sian ścieżkę solową… bo czemu nie?).
Ogólnie to bohaterowie wypadli całkiem spoko i chociaż nie wszystko w fabule mnie urzekało, to uważałam ich konstrukcje psychologiczne za dość wiarygodne. Może nie bardzo rozumiałam zabieg twórców, aby jeden z love interest był od Sian o tyle starszy, a drugi młodszy, ale znacie mój pogląd na te kwestie od dawna i wiecie, że zawsze psioczę. Drugą rzeczą, której bym się przyczepiła i która odbierała mi przyjemność z opowieści, jest te wszechobecne w „Backstage Pass” parcie na sukces. Ale czego spodziewać się po grze o show-biznesie w Stanach Zjednoczonych? Po prostu ideologicznie to nie moja bajka i nie pochwalam zachęcania ludzi do bezsensownego pracoholizmu w imię… cholera wie, w sumie czego? No, ale to miał być taki hołd dla „american dream”. Że niby jak „dasz z siebie wszystko”, to się to „opłaci” i „wiwat kapitalizm!”. A zdecydowanie, dla Sian i jej najbliższych – byłoby wielokrotnie dużo zdrowiej i lepiej, jakby wybrali inną ścieżkę. Btw. z tym opłaceniem się, też różnie wychodzi, ale nie chce spoilerować, więc nie zdradzę Wam fabuły…
Z pozytywnych rzeczy, to całkiem miło zaskoczyła mnie MC. Może nie jest postacią bardzo przebojową, ale łatwo było się z nią utożsamiać. Kto przynajmniej raz, kiedyś nie miał ataku paniki albo nie musiał martwić się o swoich bliskich? Podobało mi się zatem, że w tej grze miała własne problemy, a nie tylko asystowała love interest w rozwiązywaniu ich spraw. Więcej bohaterek z osobowością i marzeniami! – zawsze to powtarzam. I Sian całkiem dobrze wpisywała się w moje oczekiwania. A przynajmniej na tyle, by chciało mi się o nią troszczyć. Czy tam planować jej przyszłość w jednym z licznych, możliwych kierunków – nawet jeśli zarządzanie tym grafikiem było dość upierdliwe.
Zastanawiam się tylko, czy przez swoją sporą powtarzalność i raczej trudną mechanikę „Backstage Pass” to gra, którą można polecić wszystkim? Z jednej strony same ścieżki są dość przyzwoite, ale naprawdę ciężko jest utrzymać reżim i dokonywać perfekcyjnych wyborów, aby odblokować wszystkie kilkanaście zakończeń. Nie urzekła mnie również strona wizualna, bo widać w projektach postaci i CG brak doświadczenia oraz niekonsekwencje… chociaż z drugiej strony na pochwałę zasługuje fakt, że gra jest w pełni udźwiękowiona. Tak, wszystkie postaci dostały anglojęzycznych aktorów, z czego dla mnie najmilszą niespodzianką był pewnie Ian Sinclair w roli Johna, który swoim brytyjskim akcentem bardzo wybijał się na tle reszty paczki. (Nie będę jednak ukrywała, że nie kojarzyłam nazwisk VA. Potem sprawdziłam tylko, że pracują głównie przy dubbingach anime. Może więc będzie to dla kogoś plus?). Tylko czy przy takim ryzyku, że ukończycie tylko kilka z wątków, bo na resztę nie starczy Wam cierpliwości, warto w ogóle zaczynać zabawę? Osobiście, myślę, że tak. Chociażby po to, by wesprzeć studio, które wyraźnie starało się sprostać oczekiwaniom fanów. Po prostu nie na każdej płaszczyźnie się im to udało. W najgorszym zaś wypadku przetestujecie tylko z 3-4 ścieżki nim odpuście sobie ten tytuł… Co też jest jakimś rozwiązaniem, nie?