Tokiwa był niegdyś największą atrakcją Domu Kikuya, ale z czasem stracił swoją pozycję na rzecz Takao. Wskutek tego między panami pozostał nierozwiązany konflikt, a byle co potrafiło podsycić ich rywalizacje. Kiedy jednak MC – o domyślnym imieniu Misao — przybywa do przybytku Kikuya i staje przed ofertą wybrania do towarzystwa jednego z panów, to właśnie Tokiwa wzbudza w niej największe zainteresowanie. Do tej pory dziewczyna nie widywała obcokrajowców, a jego egzotyczna uroda: złote włosy i zielone oczy wydają się jej najzwyczajniej piękne. Stąd tak naprawdę nie waha się długo i nawet niezbyt obchodzi ją fakt, że to Takao jest tym najpopularniejszym, więc może warto by było jednak skorzystać z jego usług…
Zadowolony z bycia wybranym Tokiwa postanawia nie gorszyć niewinnej dziewczyny i zamiast tego spędzają noc na wymianie opowieści. Bohaterkę interesuję kontynent, z którego mężczyzna pochodzi. Ale jego przeszłość wcale nie jest tak pogodna. Tokiwa ma tak naprawdę mieszaną krew. Jego matka zakochała się w cudzoziemcu, który zniknął wkrótce potem, zostawiając ciężarną kobietę z problemem. W efekcie, gdy Tokiwa przyszedł na świat i na dodatek wyróżniał się wyglądem od reszty dzieci, kobieta nie potrafiła obdarzyć go matczyną miłością. Szybko został sprzedany do domu uciech, co i tak było w jego mniemaniu znacznie lepszym losem. Na kontynie był wyszydzany, a nawet atakowany za swój wygląd. A w Kikuya to, co uważał za największe wady, stało się z kolei zaletami, dzięki którym mógł uwodzić klientki. Co więcej, przyczyniło się do powzięcia przez niego decyzji, że musi zostać numerem 1 w Yoshiwarze. Tokiwa chciał bowiem innym udowodnić, że nawet ze swoim niecodziennym wyglądem może ponownie wspiąć się na sam szczyt.
Dlaczego ponownie? Bo jego reputacja została już raz zszargana. Podczas kolejnych odwiedzin w Kikuya dziewczyna dowiaduje się kilku ciekawostek z plotek. Tokiwa ma opinie osoby, która nie cofnie się przed niczym, aby pogrążyć swoją konkurencję. To dlatego nie jest lubiany i został zdegradowany do pozycji pomocnika Takao. Na dodatek w przeszłości miał miejsce bardzo kontrowersyjny incydent z jego udziałem. Jedna z klientek Takao zakochała się w Tokiwie i próbowała go wykraść. Ludzie oskarżyli jednak o wszystko mężczyznę, wychodząc z założenia, że musiał jakoś zmanipulować i uwieść klientkę. Tym sposobem jego kariera została przekreślona, a on sam musiał zaczynać od zera z reputacją kogoś, kto łamie podstawowe zasady obowiązujące w dzielnicach rozkoszy.
Jednak nawet po poznaniu prawdy, Tokiwa nie traci w oczach Misao. Co więcej, dziewczyna wierzy raczej w jego wersję wydarzeń i ani myśli oceniać go na podstawie plotek. Nawet gdy sama jest świadkiem jego podstępnej zagrywki. Jednego razu Misao przyłapuję bowiem mężczyznę, jak ten wylewał olej przed pokojem Takao. Prawdopodobnie chciał, aby ten się przewrócił i ośmieszył, ale został zdemaskowany i upokorzony przez niedoszłą ofiarę. (Takao sypnął popiołem z fajki na podłogę, a Takiwa złapał iskry w ręce i w efekcie poparzył sobie dłonie… Poważnie wątpię, by podłoga od tego zaczęła się jarać, ale cholera wie jak działa fizyka w tym świecie). A chociaż całe to wydarzenie nie było to zbyt „korzystne” dla jego wizerunku, nie osłabia to uczuć, jakimi bohaterka zaczyna go powoli obdarzać. Nawet jeśli początkowo zainteresowała się nim tylko z powodu wyglądu, to im lepiej go poznawała, tym bardziej przekonywała się, że w gruncie rzeczy jest miłą i ambitną osobą, stąd nie ma najmniejszych oporów, by go wysłuchać i opatrzyć zranione dłonie.
Od tej pory MC powraca do Kikuya regularnie, zawsze prosząc o to, by towarzyszył jej Tokiwa. Ten nigdy jednak nie posuwa się dalej niż wspólne obściskiwanie, szanując granice dziewczyny. Podczas jednej z takich wizyt, mężczyzna pokazuje Misao prezent, jaki dostał od jednej z klientek. Jest to pięknie śpiewający kanarek. Tokiwa komentuje wtedy, że chociaż same prezenty są miłym gestem, to wręczanie panu do towarzystwa stworzenia w klatce mogłoby uchodzić za niesmaczny żart. Jak bowiem wiadomo, kurtyzanom nie wolno było opuszczać dzielnic rozkoszy, co czyniło z nich niewolników przybytków, do których należeli.
Dlatego bohaterka proponuje, aby wspólnie wypuścili kanarka i udają się po kryjomu do świątyni, gdzie uwalniają zwierzę. Oczywiście, Tokiwę nachodzą wątpliwości, czy ich postępowanie było właściwe. W końcu istnieje duże ryzyko, że stworzenie zginie poza klatką, z drugiej strony nawet śmierć na wolności wydaje się lepsza od tkwienia przez całe życie za kratami. Po tym wydarzeniu zmienia się także o 100% nastawienie Tokiwy do jego klientki. Mężczyzna całuje Misao, bo jak tłumaczy, miał na to najzwyczajniejszą ochotę. A im więcej czasu spędzał w jej towarzystwie, tym bardziej przekonywał się, że różni się od innych pań i imponuje mu jej dobre serce. No, wiadomo… to bohaterka gry otome! Może chodzi do burdelu, gdzie płaci za spotkania z panami, ale to wciąż dobrotliwa duszyczka, co to muchy by nie skrzywdziła i wybaczyła zbrodnie nawet seryjnemu zabójcy.
…o czym wspominam zresztą nie bez przyczyny, bo w wątku tym faktycznie pojawią się jacyś mordercy, którzy atakują kurtyzany. Jedną z ich ofiar pada Takao, który wskutek odniesionych obrażeń nie może brać udziału w pokazowej procesji. Iroha decyduje się w takim wypadku wystawić na jego miejsce Tokiwę, ale ten godzi się wziąć udział w wydarzeniu tylko, jeśli przy okazji postarają się zdemaskować sprawce. „Jak?” – pyta Iroha, „Nie wiem” – odpowiada Tokiwa i na tym chyba polegał już cały jego plan. Pojawić się i czekać aż deus ex machina wybawi go z opresji, w końcu doskonale wiedział, że jest głównym bohaterem fabuły i nic nie może mu się stać XD.
Aby jednak odpowiednio wypromować Tokiwę potrzebny był najpierw sponsor, który sypnął by groszem na wszystkie jego bankiety. Tym sposobem Miaso pozbywa się wszystkich oszczędności i pieniędzy z nagrody, jakie otrzymała od pary, której pomogła uciec w prologu. Nie może jednak odmówić pomocy ukochanemu, nawet jeśli przytłacza ją świadomość, że wkrótce mogą się już nie zobaczyć. Dziewczyna ukrywa jednak przed nim prawdę, że wcale nie pochodzi z bogatej rodziny i po całym tym imprezowaniu nie zostanie jej już ani grosik na ponowne odwiedziny. W efekcie dochodzi do jakby mini kłótni. Bohaterka ucieka zalana łzami i nie wyjaśniając Tokiwie niczego, ot informuje go tylko, że to było już ich ostatnie spotkanie. Ten zaś nie może opuścić Yoshiwary, więc nie ma jak zdobyć żadnych wyjaśnień.
MC nie potrafi sobie jednak odmówić przyjemności obserwowania ukochanego na procesji. W końcu jak wywaliła na nią tyle kasy, to pewnie chciała sobie chociaż po podziwiać, co kupiła. Wciąż też nosi pożegnalny prezent, jaki od niego dostała. Bransoletkę z jadeitami, w kolorze jego oczu. Co było podzięką za to, że sama niegdyś obdarowała go ozdobą do włosów. Tak czy inaczej, para spotyka się potem po kryjomu, aby spróbować sobie wyjaśnić wcześniejsze nieporozumienie. A wtedy zaskakuje ich „morderca z sąsiedztwa”, który uprowadza MC. …Wspominałam kiedyś, jak nie znoszę tego motywu? Mam dosłownie alergie na protagonistki, które pozwalają się zamknąć i czekają na wybawienie. Na szczęście bądź nieszczęście dla pary, w wyniku zamieszania, dziewczyna gubi bransoletkę, co pozwala Tokiwie ją odnaleźć i uratować. A daleko przetrzymywana wcale nie była – bo w konkurencyjnym przybytku. Jak się okazuje, inny dom uciech chciał w ten sposób pozbyć się konkurencji, dlatego atakował pracowników Kikuya.
I powiem szczerze, że po wielkim wyznaniu prawdy, podobało mi się, że para nie mogła być razem z tak przyziemnych powodów, jak przeszkoda finansowa. Było to nieoczekiwanie bardzo realistyczne i pasujące do konwencji. Niestety, twórcy zdecydowali się nie ciągnąć za długo dramatyzmu i zniszczyć moje nadzieje. Zamiast tego prawie całe miasto, włącznie z Cesarzem na czele, zaczynają przesyłać Kikuya podarunki… WTF? Co tam się wydarzało? O_o W każdym razie nagród i dowodów wdzięczności jest tyle, że Tokiwa może spokojnie się wykupić. Stąd jego rozłąką z ukochaną nie trwa długo i mogą wspólnie przejść do planowania ślubu. Od tej pory para zamieszkuje razem, a nawet wspólnie prowadzi mały biznes. Jeśli zaś, tak jak ja, martwiliście się bardziej losami kanarka, to wspomnę, że jakimś cudem przeżył te wszystkie wydarzenia i świergotał wesoło w finale.
I chociaż może mój opis brzmi nieco sceptycznie, to nie tak, że nie podobał mi się ten wątek. Uważam go za dużo lepszy od rozdziałów Takao. Przede wszystkim dlatego, że Tokiwa był postacią bardziej złożoną, nawet jeśli niektóre z jego nieczystych zagrywek były dość szczeniackie. Kiedy jednak zauroczył się już w Misao, było widać, że jest gotowy poświęcić się i zmienić w 100%. Nie chciał też narażać jej na niebezpieczeństwa, planując ucieczkę, ale początkowo zamierzał ciężko pracować na swoje wykupienie. (Nim pieniądze i manna spadły z nieba). Co było nieoczekiwanie odpowiedzialne z jego strony.
I tak jak w wątkach innych panów zawsze był nachalny i miał lekkie łapy, tak tutaj bardzo szanował partnerkę, przez co w zasadzie nie wykonał żadnego, poważniejszego ruchu aż do sceny finałowej. Nie mam pojęcia czemu w ścieżkach innych panów, ktoś postanowił zawsze robić z niego bardzo durnego antagonistę…
Ku swojemu zaskoczeniu polubiłam więc nawet Tokiwę, chociaż tego rodzaju opowieści to kompletnie nie moja bajka. Może dlatego, że wolałabym coś bardziej wiernego realiom, a w „The Men of Yoshiwara: Kikuya” jest zbyt dużo uproszczeń i absolutnej fantasy? Dogenzaka Lab ma jednak swój specyficzny styl, do którego można się przekonać, bądź nie. Ja raczej ich fanem nie zostanę, ale i tak wątek Tokiwy (poza samą końcówką) był na tyle w porządku, że zawyżył nieznacznie mój odbiór gry.
(spoiler) Btw. podobno w jakiejś edycji gry (zgaduję że na PS Vitę?) dostępne są również bad endingi i w jednym z nich Tokiwa może umrzeć. Myślę, że to byłoby super zwieńczenie jego wątku, które mogłoby uratować fabułę, nadając jej nutki tragizmu. Niestety, ta opcja nie jest dostępna w wersji ze Steama (wiem, bo przeklikałam wszystkie odpowiedzi…) stąd muszę obejść się smakiem i dwoma średnimi happy endingami. :/ Jakby nie wystarczyło, że pozbawiono mnie głosu cudownego Toriumi Kousuke… Jeśli więc macie taką opcję, to lepiej ograć ten tytuł na konsoli.
Miejsce w rankingu: Numer 2. Głównie za to, że bohater miał przyjemniej jakiś development i widzimy, jak się zmienia na przestrzeni fabuły. Zakończenie, jak w przypadku każdego wątku z gry, uderza swoją naiwnością. Ale cóż zrobić?