Skip to content

Otome 4ever

Blog o grach otome i visual novel.

Menu
  • Aktualizacje
  • Plany wydawnicze 2025
  • Recenzje
    • Otome / Visual Novel
    • Gatcha / Mobile
  • Inne
    • Poradniki
    • Top 5
    • Różne
    • Linki
  • FAQ
    • FAQ
    • Polityka prywatności
  • Kontakt
Menu

Recenzja gry: Hustle Cat

Posted on 29/08/201912/01/2024 by Hina

You are Avery Grey, the newest employee at a popular cat cafe called A Cat’s Paw. The coffee’s good and the staff is friendly (and kinda cute!) but mysterious. One day, you find a strange book in the basement, with letters you can’t quite read… (źródło: Steam)

  • Tytuł: Hustle Cat
  • Developer: Date Nighto
  • Wydawca: Date Nighto
  • Pełen dźwięk: brak
  • Napisy: angielski

Bohaterowie

Główny bohater:

Avery Grey
Płeć i wygląd bohatera zależą od gracza.
MC przyjmuje pracę w kociej kawiarni i odkrywa tajemnice tego miejsca.

Dostępne ścieżki / Love interest:

Landry
Maine Coon
<<RECENZJA>>
Reese
japoński bobtail
<<RECENZJA>>
Hayes
kot syjamski
<<RECENZJA>>
Finley
calcio
<<RECENZJA>>
Mason
kot pręgowany
<<RECENZJA>>
Graves Serling
właściciel kawiarni
<<RECENZJA>>

Ocena ścieżek: (*♡∀♡) Landry ⊳ Mason ⊳ Graves ⊳ Hayes ⊳ Reese ⊳ Finley (ᗒᗣᗕ)՞

Recenzja

Magiczna, kocia kawiarnia kusiła ciekawym miejscem akcji… niestety, szybko okazało się, że ten czar pochodzi ze szkoły iluzji, bo jest to typowa kickstarterowa produkcja, która bardzo odbiega poziomem od tego, do czego w grach otome przyzwyczaili nas japońscy developerzy.

Zacznijmy jednak od pozytywów, czyli oryginalnego podejścia do głównej postaci. W „Hustle Cat” wcielamy się w Avery Grey, czyli MC który/a może być każdym. Sami wybierzemy jej płeć, kolor skóry, a także zdecydujemy, w jaki rodzaj romansu się zaangażuje, bo nie ma tutaj żadnych restrykcji ani ograniczeń – jeśli chodzi o podział LI. Gdy poznajemy Avery ma ona 19-lat (na potrzeby tekstu założę, że jest kobietą, ale fabuła nie różni się w żaden sposób dla żadnej z płci) i rozpoczyna swoją pierwszą, poważną pracę w kawiarni „A Cat’s Paw”. Tam również poznaje jednego z 6 wybranków i odkrywa w sobie talent do… śmieciowej magii. „Hustle Cat” to bowiem nic innego jak typowa powieść o młodocianych czarodziejach i wiedźmach. Stąd do problemów naszej MC będzie należało m.in. powstrzymanie kociej klątwy, czyli sprawienie, by pracownicy kawiarni nie zamieniali się w zwierzęta, ilekroć opuszczą bezpieczne ramy budynku.

Samą Avery dało się nawet polubić, chociaż jej chaotyczność, luzackość i bałaganiarstwo to kompletnie przeciwieństwo mojej osoby. W sensie może nie wygram nigdy tytułu „pani domu” roku, ale bardzo poważnie podchodzę do swoich obowiązków zawodowych, a bohaterka, która ma na wszystko wylane, nie jest czymś często spotykanym w grach otome, ani czymś, z czym łatwo było mi się identyfikować. Co nie znaczy, że nie oceniam takiego ryzykowanego podejścia na plus.

Wspominałam także o szóstce love interest. Warto więc opisać ich po krótce. Pierwszym z nich jest wysoki, pogodny Landry, który zachowuje się trochę jak starszy brat… a tak naprawdę skrywa jeszcze jeden, smutny sekret. Następna to pracująca w kuchni Mason, która jest małomówna, ale jej pięści budzą respekt. Trzeci to Hayes, nieśmiały blondyn, który woli unikać ludzi. Czwarta to Finley, gadatliwa dziewczyna odpowiedzialna za social media, która wciąż poszukuje czegoś, w czym mogłaby się specjalizować. Piąty to Reese’a dość arogancki, ale utalentowany młody manager, a zarazem prawa ręka właściciela. Wreszcie sam szef kawiarni – czyli Graves, 39-letni facet, który nie zauważył, że jest już nieco za stary na przebieranie się jak książę wampirów… ale ma bardzo dobre serce.

To właśnie wśród nich Avery odnajdzie swoją drugą połówkę, a zarazem będzie musiała się zmierzyć z polującym na adeptów magii Natchem, który zdaje się żywić jakiś szczególny uraz do Gravesa oraz kawiarni.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o wstęp czy pozytywne aspekty. Dalej w recenzji nie będzie już tak różowo, bo niestety produkcji można wytknąć sporo niedociągnięć. Pierwszym z nich jest powtarzalność fabuły, bo z wielu ścieżek wieje cholerna nuda. Za każdym razem musi przejść naprawdę długie common route i nie jest to dla mnie bynajmniej nic nowego. W końcu nie gram w otome od dziś, ale nasze wybory naprawdę niewiele się różnią, a na domiar złego są zbudowane zawsze według tego samego schematu. Avery dostaje prace – odkrywa magiczną księgę – uczy swojego LI magii – pokonują Natcha. I powtórz tak 6 razy… no, może 5, bo Graves to niby ukryta ścieżka i dopiero tam dostajemy jakieś odpowiedzi.

Kolejnym trudnym do przełknięcia elementem była oprawa wizualna. Cóż, będę brutalnie szczera, ale pieniądze z kampanii KS na 100% nie poszły na ilustratora. Widać, że pracował nad tym ktoś prawdopodobnie dopiero na początku swojej kariery artystycznej (albo w absolutnym pospiechu/bez zaangażowania), bo błędy, jakie zobaczymy, są na poziomie podstawowym. Wszystko jest też tak szalenie płaskie, bez operowania cieniami i światłami, nie wspominając o perspektywie, złych proporcjach czy błędach anatomicznych. Nie, nie i jeszcze raz nie. Na blogu obiecałam oceniać tylko ładne gry, ale tutaj dałam się oszukać, bo nie spodziewałam się, że CG będą aż tak złe. Stąd muszę być ze sobą chociaż szczera i uczciwie ostrzec, że gra wygląda gorzej od niejednej amatorskiej produkcji, która nigdy nie prosiła o żadne finansowej wsparcie.

Szczególnie że nie mogę też zignorować innego aspektu technicznego – a mianowicie błędów w funkcjonowaniu. Z komentarzy na Steamie wiem, że ludzie mają problemy z osiągnięciami, ale to mnie akurat nie boli. Nigdy ich nie zbierałam i nie zamierzam. Wkurzyłam się jednak niemiłosiernie ilekroć, bez powodu, gra się zamykała lub zamrażała, a ja zostawałam wyrzucona do pulpitu. W czym raz straciłam nawet z tego powodu save’a… tak, klęłam jak cholera. Musiałam bowiem jeszcze raz zobaczyć ten ciągnący się w nieskończoność common route. Dlatego to również przykre, że nawet tyle czasu po premierze, twórcy nie połatali swojego tytułu.

I to właśnie powody dla których – nie mogę ukrywać – nie polubiłam „Hustle Cats” i nigdy do tej produkcji nie wrócę. Ze swojej strony uważam może z 3 ścieżki za średnie (w najlepszym wypadku), ale summa summarum to słabiuteńka gra, która przy większej konkurencji w ogóle by nie wybiła się na Steamie. Bawić się przy niej mogą jedynie młodsi odbiorcy lub osoby, którym zdarza się dla przyjemności czytać fanfiki i nie mieć przy tym problemu z nieporadnym wykonaniem czy stylem. Tyle że, niestety, to nie darmowe dzieło początkujących twórców, ale płatny produkt z kampanii. A skoro tak, to nie mogę go oceniać z taryfą ulgową.

Hustle Cat, LGBTQ+

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Cześć, jestem Hina! Prowadzę bloga od 2019 r. Jeśli podoba Ci się, co piszę, zostaw komentarz i wpadnij ponownie. Dziękuję za odwiedziny!

Moje ID

Chcesz pograć wspólnie albo pogadać? Znajdziesz mnie na:

Steam

Discord

Love&DeepSpace: 83000453341

KAWKĘ DAJ BLOGGEROWI...

Postaw kawę

Chociaż pisanie o grach sprawia mi dużo przyjemności, to jednak czasami koliduje z codziennymi obowiązkami.

Jeśli podoba Ci się, co tworzę i chcesz okazać mi wsparcie, baaardzo dziękuję za postawienie kawy. Porządna dawka ciepłego naparu rozgrzeje mi serducho i pomoże mi utrzymać bloga jak najdłużej.

Ta strona nie jest sponsorowana przez żadną firmę ani nie jest finansowana z żadnego innego źródła poza moimi własnymi środkami.

Spoiler alert!

Na blogu znajdują się dwa typy recenzji: gier (pozbawione spoilerów) i ścieżek/postaci (ze streszczeniami i spoilerami).

© 2025 Otome 4ever | Powered by Superbs Personal Blog theme