Congratulations! You’ve been accepted as the only human student at the prestigious St. PigeoNation’s Institute, a school for talented birds! Roam the halls and find love in between classes as a sophomore student at the world’s greatest pigeon high school. (źródło: Steam)
- Tytuł: Hatoful Kareshi ~Kibou no Gakuen to Shiroi Tsubasa~ ( はーとふる彼氏〜希望の学園と白い翼〜 )
- Developer: Hato-King & Mediatonic
- Wydawca: Hato-King & S. Nazerine Zarib & Devolver Digital
- Pełen dźwięk: brak
- Napisy: angielski
- Rozszerzenia i powiązane tytuły: Hatoful Boyfriend Holiday Star
- Mój czas gry: 5 h
Bohaterowie
Główna postać:
Hiyoko Tosaka To ty, ludzka dziewczyna, która zdecydowała się pójść do ptasiej szkoły St. PigeoNation. |
Dostępne ścieżki:
Ryouta Kawara Przyjaciel z dzieciństwa, który każdą wolną chwilę spędza, opiekująć się chorą matką. | Kazuaki Nanaki Nauczyciel matematyki, który potrafi zasnąć w najdziwniejszych miejscach. | Shuu Iwamine Lekarz i postrach szkoły, którego uczniowie posądzają o mroczne eksperymenty. |
Sakuya Le Bel Shirogane Uczeń z zagranicznej wymiany, który pochodzi z arystokracji i w sekrecie chciałby zostać muzykiem. | Yuuya Sakazaki Brat Sakuyi, który uwielbia flirtować z kobietami, a także z tajemniczego powodu trzyma się blisko doktora. | Okosan Najbardziej nieludzki z gołębi, o typowym „ptasim móżdżku”. Wpada w furię bez powodu i poszukuje boskiego puddingu. |
Anghel Higure …Upadły anioł? Skazany na wieczną walkę z siłami ciemności? A może tylko stuknięty kolega z drugiej klasy? | Nageki Fujishiro Dziwny, milczący ptaszek, którego zdaje się nikt nie zauważać i który cały wolny czas spędza w szkolnej bibliotece. | Azami Koshiba Jedyna kobieta w grupie (przyjaciółka dla MC?), która nade wszystko ceni sobie bezpieczeństwo jazdy i przepisy ruchu drogowego. |
Recenzja
Pierwszy raz zdarza mi się siadać do recenzji i zastanawiać, jaką wydać ocenę. Na wstępie więc wypada mi nadmienić, że niesamowicie męczyłam się przy tej grze i kilka razy planowałam rzucić ją w cholerę, ale wrodzona mania natręctw nie pozwoliła mi tego zrobić. Skoro coś oceniam, to muszę mieć wgląd na całość. Tego wymaga recenzencka przyzwoitość. Dlatego bez względu na to, jak cierpię, zawsze przechodzę każdą visualkę w 100% (ze wszystkimi bad / sad / true / happy i crazy endingami).
Jeśli do tej pory słyszeliście cokolwiek o „Hatoful Boyfriend”, to założę się, było to coś w stylu „dziwaczna gra z randkowaniem z gołębiami”. Ale to tylko w 50% procentach prawda. Faktycznie pierwsza część gry wykorzystuje mechanikę Dating Sim, chociaż w tym wypadku raczej ją parodiuje. Nasza bohaterka jest jedynym człowiekiem, który chodzi do prestiżowej szkoły dla gołębi. Ma swoje statystyki postaci (jak wiedza, kondycja i charyzma), a w trakcie przygód nawiązuje różne relacje z otaczającymi ją ptakami poprzez wybieranie opcji dialogowych.
„Hatoful Boyfriend”, zawiera aż 15 różnych zakończeń (w czym jedno nieszczęśliwe, jedno ukryte i niekiedy po 2 na postać). Bohaterów jest w sumie 9, a wśród nich rodzynki takie jak archetyp przyjaciela z dzieciństwa, wysoko urodzony gołąb z wymiany studenckiej, wiecznie zaspany nauczyciel, flirtujący szpieg, przesiadujący w bibliotece dziwak czy szalony naukowiec. Każdy z nich posiada indywidualną historię, która jest tak odjechana, że w zasadzie niewiele można o niej powiedzieć, aby nie psuć zabawy. Nie oznacza to jednak, że z każdym z panów nawiążemy relacje miłosne. W żadnym razie! Tak naprawdę wiele zakończeń to po prostu bad edning np. możemy zostać porzuceni, bo różnice ludzko-ptasie są nie do pokonania… albo nasz potencjalny partner woli od związku odrąbać nam głowę. Coś w tym klimacie.
Przez pierwszą połowę gry przechodzimy więc sobie 15-20 minutowe, pokręcone scenariusze. Czasami się śmiejemy, czasami przecieramy oczy ze zdumienia, a czasami pukamy w czoło… Ja, przyznam szczerze, często ziewałam, bo jak widziało się w życiu wiele visual novel, to pewne wątki są jedynie wtórne, a nie zabawne. Ba! Ileż to razy takie historie czytałam napisane na poważnie, a tutaj ktoś myślał, że zrobił z tego parodię i będzie hit. Tymczasem produkcje, które osiągają taki poziom żenady przez przypadek są zwyczajnie śmieszniejsze. Pokazują bowiem, jak duże mniemanie scenarzyści mają o swoich odbiorcach.
Dlatego szybko po kilku wątkach można już się porządnie wynudzić. Główna historia jest zawsze taka sama, a przechodzimy ją dziesiątki razy… Nawet w trybie szybkiego przewijania, najzwyczajniej szkoda życia, by gapić się pusto w ekran. Wybieramy klub, potem z kim idziemy na festiwal, a komu dajemy prezent na „walentynki” i tak dalej, i dalej. Wczytaj – powtórz. Wczytaj – przewiń – powtórz. Stąd za duży grzech tej produkcji uważam ogromną powtarzalność. Większą niż w wielu znanych mi visual novel, a przecież „Hatoful Boyfriend” nie jest tytułem na długie godziny. (Przejście całości zajęło mi w sumie 5 h). Spokojnie więc mogli zrobić grę jeszcze krótszą i w zamian za to wykastrować kilka niepotrzebnych wątków. (Np. Anghela czy Azami, jasne są zabawne, ale czy na 100% niezbędne?).
Kiedy jednak już się przemęczymy i uzyskamy przynajmniej po 1 zakończeniu dla każdej postaci, to stanie przed nami możliwość zobaczenia True Endingu. I teraz, jeśli nie chcecie sobie psuć zabawy, to uciekajcie przed spoilerami, bo nasza historia odwróci się o 180 stopni i z głupawej stanie nagle mroczna.
(spoiler) MC (czyli domyślnie Hiyoko Tosaka) umiera. Na dodatek nie spokojną, bezbolesną śmiercią, ale jej ciało zostaje znalezione po tym, jak pocięto je na kilka kawałków. Od tej pory fabułę obserwujemy głównie z perspektywy Kawara Ryouty, czyli gołąbka, który przyjaźnił się z bohaterką od lat, a nawet w niej podkochiwał. Biedaczek będzie próbował rozwiązać tajemnice morderstwa, a w śledztwie pomoże mu Sakuya Le Bel Shirogane (wysoko urodzony, piękny biały gołąb).
By nie zdradzać mimo wszystko zbyt wiele, nadmienię tylko, że nagle dostaniemy całą masę informacji o świecie przedstawionym: Co się stało z ludźmi? Dlaczego MC jest jedynym człowiekiem, chodzącym do szkoły? Skąd się wzięły inteligentne, gadające gołębie? Jakim ptakiem jest obecny premier Japonii? Czemu Otosan jest głupszy od innych gołębi? Dlaczego dla Iwamine Shuu „pokój” i „eksterminacja całej ludności na ziemi” to synonimy? Czemu Nanaki nie potrafił pokochać MC? Co robi ojciec Ryouty, w czasie gdy ten pracuję za trzech, by utrzymać chorą matkę? Dlaczego, jeśli MC nie nawiąże relacji z żadnym z gołębi, to w smutnym zakończeniu umiera? Wreszcie, czym lub kim jest tajemniczy, metaliczny strach na wróblę, który zagraża gołębiom w szkole?
Poważnie, druga część gry to jakby osobna produkcja i przy tym kompletnie pokręcona historia. Tylko że już w inny sposób. Zapomnijcie o romansie, zaczęła się przygoda detektywistyczna! Będzie wiele, wiele sytuacji z rodzaju „okazało się…” i „naprawdę jestem kim innym”. Dlatego, by nie psuć zabawy, nie będę szczegółowo ich omawiać. Wystarczy, że powiem, iż po ukończeniu gry, dalej miałam pustkę w głowie, co o tym wszystkim myślę. Z jednej strony uważam True Ending za odświeżający. Widać, że ktoś sobie to wszystko porządnie przemyślał. Z drugiej nie mogę jednak zignorować faktu, że aby do niego dotrzeć musiałam się sporo namęczyć. I to do tego stopnia, że rozważałam odinstalowanie gry.
Mogę więc „Hatoful Boyfriend” polecić tylko jako eksperyment. I to pod warunkiem, że dysponujecie ogromną ilością wolnego czasu. Np. utknęliście gdzieś w pociągach w drodze na wakacje. W przeciwnym razie jest naprawdę wiele lepszych opowieści. Chyba że tak dziwaczny humor Wam odpowiada. Bo mnie jednak opowiastki jakoś specjalnie nie rozweselały. Ot, niektóre były ciekawsze od innych. Niestety, toporna i zbudowana wokół powtarzania wciąż tych samych akcji mechanika skutecznie zabiła mi przyjemność z gameplaya.
Dlatego gołąbki, to dla mnie tylko średniak. Nie mam pojęcia czemu gierka dorobiła się statusu tak kultowej, zważywszy jak badziewną ma oprawę wizualną (poważnie zastanawiałam się, czy w ogóle wrzucać recenzję na bloga, bo nie lubię byle jakich produkcji) oraz liczne błędy, które utrudniają przejście (np. ciągle psujące się zapisy gry). Ale myślę sobie, że gdzieś tam na pewno znajdą się jej fani. Gdybyście więc szukali czegoś niecodziennego i byli gotowi jej wybaczyć niedociągnięcia – to tytuł jest szeroko dostępny na naprawdę pokaźną liczbę platform.
Łaaa! Hatoful kareshi! Mam co do tej produkcji dokładnie takie same odczucia jak Ty! To znaczy, humor i „parodia” były według mnie dość słabo i sztampowo poprowadzone, dlatego nie spełniały swojej roli. Była to jedna z pierwszych vn, z którymi się zetknęłam dawno, dawno temu, bo już w 2012, i wciąż pamiętam traumę, której się po niej nabawiłam. Nie czytałam wtedy recenzji, ani opisu gry na tyle dokładnie, by wiedzieć, że druga część gry aż tak różni się od pierwszej. Pamiętam jedną scenę (a może to był któryś z endingów?), tę z głową w słoiku dość dobrze xD. Może dlatego do tej pory jestem trochę 苦手 w stosunku do gołębi…? xd.
W każdym razie, czytałam Twoje recenzje Hyakka Hyakurou (Nightshade?) i Psychedeliki i chciałam tylko powiedzieć, że jestem pod wrażeniem jakości! W sensie, fajnie, że zauważyłaś intertekstualność pomiędzy innymi tekstami literatury, czy popkultury japońskiej w Nightshade! Też miałam wrażenie, że Kuroyuki to zagubiony Uchiha :D.
Hej! Szczerze mówiąc, gdybym nie kupiła tej gry na wyprzedaży, to moja ocena byłaby pewnie dużo surowsza. Bardzo nie chciałam prezentować takich gier na blogu, ale czasami trzeba złamać swoje własne zasady. Mam przez to duże obawy, czy sięgać po kontynuację. W sumie niewiele o niej wiem, więc chętnie usłyszę, czy warto znowu przez to przechodzić. XD I bardzo dziękuje za miłe słowa. Nic tak nie motywuje jak wiedzieć, że komuś podobają się recenzję. O „Nigthshade” wyjątkowo dobrze się pisało, bo było cudowne. Gdyby tylko powstawało więcej takich gier… Eeeh… eeeh… A tak zostają człowiekowi zmutowane gołębie. Pozdrawiam serdecznie! 😉