Zmęczeni dołującymi rozwiązaniami fabularnymi jakie zaserwowały nam prawie wszystkie zakończenia „Steam Prison”? No to jeśli przebrnęliście już przez wątki każdej postaci, czas na wisienkę na torcie – ukryte zakończenie (Grand Ending), a zarazem jedynie, w której Cyrus otwarcie sprzeciwia się niesprawiedliwości i jest gotowa zawalczyć o swój los. Tym razem zamiast pozwolić się grzecznie zesłać do Depths albo zostać sługą Yune, możemy tupnąć noga i powiedzieć głośne NIE! Wystarczy, że nocą, kiedy dochodzi do morderstwa rodziców protagonistki, wybierzemy ukrytą wcześniej przed nami opcję, by zabrała ze sobą miecz.
Cyrus będzie mogła dzięki temu wreszcie ocalić matkę i ojca. Hell yeah, wreszcie ochroniliśmy naszą rodzinę i to w badassowym stylu! Żaden wymoczkowany dziedzic nie odbierze nam mamy i papy. Co więcej, Cyrus znowu zostanie sługą Yune, ale na zupełnie innych warunkach. Wstrząśnięty poczynaniami polityków święty postanawia tym razem interweniować. (Czyli wreszcie przestaje udawać, że wszystko jest spoko i zaczyna ze swoją wieczną egzystencja robić coś pożytecznego).
Niestety, mechanicznie nie będziemy mogli podejmować żadnych wyborów. Grand Ending jest bowiem zamkniętym epilogiem, więc zawsze prowadzi do identycznego rozwiązania, czegokolwiek byśmy tam sobie po drodze nie wyklikali.
Co zaś się tyczy głównej fabuły: święty Yune wysyła dziewczynę do Depths, ale ze specjalną misją. Ma znaleźć dla niego reprezentantów, dzięki czemu i Góra, i Dół mogłyby wreszcie zapomnieć o burzliwej przeszłości, a zamiast tego podyskutować o faktycznych problemach. Ba! Może nawet wesprzeć się wzajemnie i zbudować taka przyszłość o jakiej zawsze marzono.
Naturalnie, Cyrus z początku nie jest zbyt chętna, ale wiecie jak to jest, świętemu się nie odmawia! Dlatego nie bez oporów wybiera się na swoją misję, aby znaleźć dla Yune odpowiednie osoby. A my doskonale przy okazji wiemy, kogo tam spotkamy…
Pierwszym, naturalnym kandydatem zostaje Eltcreed ze względu na stanowisko i szacunek jakim cieszy się wśród części mieszkańców Głębi. Bez względu na to, czy go jako bohatera lubimy, czy nie – w świecie „Steam Prison” pozostaje ważną personą, dlatego wszyscy liczą się z jego zdaniem. Oczywiście, Eltcreed nie zmienia się w tych rozdziałach ani trochę i dalej ma to swoje dziwaczne poczucie humoru.
A ponieważ pewne rzeczy pozostają niezmienne: tam gdzie udaje się Eltcreed musi podążyć również Ulrik. Pomimo niechęci, dzieciak pozostaje ostatnim przedstawicielem wybitnego rodu inżynierów. Trudno byłoby więc pominąć go w fabule. Zwłaszcza, że jego opowieść jest ze świętym June bardzo powiązana. Chociaż tutaj ten wątek nie będzie zbytnio eksploatowany.
Kolejnych bohaterem do paczki jest doktor Adage. Facet wciąż ma do rozwiązania sprawę z ojcem, jednak w „Grand Endingu” Adage prezentuje znacznie bardziej zdroworozsądkowe podejście. Nie szuka akceptacji za wszelką cenę, raczej chce się przekonać, czy w ogóle jest jeszcze sens kłopotać się szukaniem uznania u Glissade. A kiedy odkrywa, że nie (bez niespodzianek), to nie popada w rozpacz, ale dalej stanowi dla drużyny cenne wsparcie. W końcu też się trochę nauczył o tym jak działają dwa światy – mieszkał zarówno w Depths, jak i Hights.
Wreszcie, obrady o losach obu krain nie mogły się odbywać bez przedstawicieli HOUNDS, którzy od lat bronią bezpieczeństwa i przejścia łączącego górę z dołem. Reprezentantem organizacji zostaje Ines, chociaż Sachsen też ma w tej historii swoje trzy grosze do dodania. Zwłaszcza, że wiele osób uważa, że byłby doskonałym reprezentantem, bo miałby wiele cennych spostrzeżeń. (Ah, ten moment, gdy twórcy znowu nam pokazują, którego bohatera bardziej lubią. A skoro tak, to gdzie jest jego ścieżka, pytam się i pytam?! XD).
W finale drużynie przyjdzie jeszcze raz zmierzyć się z ulubionymi antagonistami, zwłaszcza politykami, którzy nie chcą opuścić ciepłych posadek za wszelką cenę. Później zaś Yune wygłasza przemówienie pełne nadziei i zapowiedzi lepszej przyszłości.
To co podobało mi się wyjątkowo, to fakt, że Cyrus nie traci swojej przyjaźni z Finem. Ba! W zasadzie niczego jej nie ubywa, bo ocaliła rodziców, zachowała posadę i dalej może działać w służbie prawa, jako jedna z najbardziej zaradnych, znanych mi bohaterek gier otome.
No to czego zabrakło? Cóż, Grand Ending to w sumie jedno wielkie szczęśliwe zakończenie. Jeśli więc nie przepadacie za epilogami, które są pozytywne do szpiku kości, możecie być tymi rozdziałami nieco znudzeni. Osobiście były dla mnie sympatycznych dodatkiem, ale powiedźmy sobie uczciwie, każdy będzie wolał bardziej dramatyczną historię z wątkiem miłosnym w tle od „żyła długo i szczęśliwe…” i wszystko było znowu „po staremu…”. Jest to jednak dobre pożegnanie z serią i kolejny dowód na to jaką mnogość rozwiązań fabularnych otrzymujemy w sumie niepozornym „Steam Prison”. Pod tym względem naprawdę niewiele tytułów może tej grze dorównać. I mogę nawet wybaczyć im pewne naiwności, skoro cała przygodę będę wspominać pozytywnie.